piątek, 18 listopada 2016

12 kroków AA "Krok 11. Dążyliśmy poprzez modlitwę i medytację do coraz doskonalszej więzi z Bogiem, jakkolwiek Go pojmujemy, prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas, oraz o siłę do jej spełnienia."





Jak bardzo istotna jest więź z Siłą Wyższą to już chyba wiemy, było sporo na ten temat w poprzednich krokach więc nie będę się rozpisywał. W ogóle ten artykuł będzie mało teoretyczny bo ten krok mimo że skłania do refleksji potrzebujesz przerobić sam, bez moich wypocin ;-)

Jak medytujesz?

Kiedy mówi się medytacja niemal od razu wpada mi do głowy obraz mantrującej osoby w jaskini... Oczywiście nie wybieram się do jaskini, wolę przedmieścia ;-)
Jednak nie trzeba tak bardzo wybiegać. Ogólnie medytacja to rodzaj odprężenia, również wizualizacji.

Nawet kiedy wspominasz cafe latte w cieniu z wakacji to w pewnym sensie medytujesz. Taki rodzaj wspomnienia który Cię odpręża jest medytacją. Oczywiście gnicie we wspomnieniach do niczego dobrego nie prowadzi. Jednak takie wyciszanie umysłu daje sporo.
Można również wyobrażać sobie fikcyjne miejsca i doświadczenia... ciekawe o czym pomyślałeś w tym momencie ;-D

Oczywiście skrajne rozmarzanie się to nie medytacja. Bujanie w chmurach to niedojrzałość a tego trzeźwiejący alkoholik stara się oduczyć. W medytacji chodzi tylko i wyłącznie o odprężenie umysłu i twórcze myślenie. Bycie w tu i teraz to dość trudna sztuka zwłaszcza dla ludzi żyjących w pędzącym świecie, czyli ogólnie dla nas. Sam próbowałem różnych technik od kontroli oddechu czy afirmacji po buddyzm. Czy się komuś podoba czy nie, na mnie najlepiej zadziałało oddanie się Jezusowi w takim akcie : kliknij mnie :-)

Dla mnie medytacja to rozmyślanie po zatrzymaniu potoku nie ogarniętych myśli. W mojej głowie dzieje się sporo i nie zawsze są z tego jakieś korzyści ;-) Jednak od czasu kiedy zacząłem coraz więcej oddawać Sile Wyższej jest mi znacznie łatwiej kontrolować własne myśli.
Tu akurat faceci mają łatwiej od Pań, gdyż potrafimy skupić się na jednej czynności a nie potrafimy na wielu. Co nie oznacza że kobieta nie może wyrobić w sobie spokoju. Trening czyni mistrza bez względu na płeć (choć nie w każdej dziedzinie na korzyść i mężczyzn i kobiet)

Medytacja to również czytanie siebie. Czytanie oznak z ciała gdzie znaaaaczna część dolegliwości to psychosomatyka a więc zaduszone traumy. Czytanie własnych motywów o czym było w poprzednich krokach. Analiza własnego dnia do której jeszcze wrócę.

A więc jak medytuję? W prosty sposób, starając się unikać teoretyzowania o które dość łatwo, rozmyślam nad jakimś tekstem. Kto go napisał, po co, dlaczego. Chociaż przed wszystkim jak bardzo mogę odnaleźć tam siebie. Jaki to może być tekst? Właśnie tekst modlitwy ale też nie koniecznie. Ale o tym za chwilę :-)

Jak się modlisz?

Modliłem się kiedyś wyłącznie na pandę, czyli panda, Pan da.
Daj mi, daj mi, daaaaaaj mi!!!!
Dzisiaj również proszę ale najpierw dziękuję za wszystkie łaski a bądź co bądź jest ich sporo. Przepraszam za grzechy (grzech znaczy nie trafić do celu, zejść ze ścieżki miłości) co zdarza mi się bardzo często...

No kiedy już poproszę a proszę o grube sprawy i pierdoły, dopowiadam Niech się dzieje wola Twoja. Dopowiadam i staram się tej zasady trzymać w życiu. Nie będę się rozpisywał o tym było sporo przy okazji innych kroków jednak dopowiem tylko że Bóg to wspaniały, kochany rodzic. Tak bardzo mnie i każdego z nas kocha i szanuje że pozwoli wejść w każde łajno, każde doświadczenie. Jednak też tak bardzo kocha i szanuje że wszystkiego mi nie da.

Podam analogię, moja córka ma 9 i pół roku, jeżeli poprosi mnie o kanapki to czasami zrobię a czasami pełen miłości odpowiem: nie chce mnie sie, zrób so sama ;-) jest na tyle dojrzała że nie obawiam się o nią kiedy posługuje się nożem w kuchni. Kiedy miała trzy latka i mówiła : tato, tato, daj mi nuś (nóż) oczywiście odpowiadałem nie!

Bóg również wie co jest dla mnie dobre w danym momencie i czasami na moje prośby mówi nie. Trzeba pokory żeby to zaakceptować, w przeciwnym razie będę tupał nogami jak rozkapryszony bachor, co mi się zdarza na szczęście już nie tak często :-)

Modlitwa to dla mnie rozmowa z Siłą Wyższą, która często daje mi znaki w prawdziwym życiu. Nie jest tak że swędzi mnie lewe kolano a ja myślę co mi Wielki chce powiedzieć. Nie jest też tak że objawia mi się na chmurce... Ale na przykład w różnych tekstach, zdaniach, sytuacjach czy ludziach daje o sobie znać. Czasami baaaardzo wyraźnie o czym też już pisałem.

Jak łączyć modlitwę i medytację?

Poniżej jest kilka tekstów chrześcijańskich i nie tylko. Wszystkie są moim zdaniem genialne. Postaraj się spokojnie delektować każdym zdaniem. Rozkładać je na czynniki pierwsze zawsze odnosząc je do siebie, do swojej osoby, do własnego życia.

Ważna rzecz. Są one bardzo dużym wyzwaniem, na przykład ten trzeci "Jeżeli zdołasz" jest chyba  odbiciem samego Stwórcy, czystej miłości. Ja odnajdę się może w jednym, dwóch zdaniach. Mógłbym dostać frustracji i porzucić to wszystko bardzo szybko... Daleki jestem od ideału.

Druga sprawa, w Biblii pojawia się tekst o soli dla ziemi. Nie ważne jak bardzo by się starać, kawałek ziemi gdzie jest sól jest taki że nic tam nie wyrośnie. Teolodzy twierdzą że my mamy w sobie takie coś. Nie ważne jak się starasz, nie ważne jak prosisz. Bóg nie zabierze Ci jakiejś wady tylko po to byś przy nim był. To wspaniała nowina! Nie dość że mnie kocha to jeszcze z wadami.

Oczywiście nie chodzi o to by trwać świadomie w wygodzie tych wad.
Po prostu dopóki idziesz w kierunku miłości jesteś zwycięzcą i to nie ważne że czasami rozglądasz się na boki, że czasami dajesz krok na przód a dwa w tył. Dopóki idziesz w stronę światła wygrywasz.

Dość teorii, odpręż się, skup i módl się medytując nad każdym zdaniem :-)

Czy tę najpopularniejszą modlitwę wnoszę również w praktyce w życie codzienne?

Ojcze Nasz (Modlitwa Pańska)

Ojcze nasz, któryś jest w niebie

święć się imię Twoje;

przyjdź królestwo Twoje;

bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi;


chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj;


i odpuść nam nasze winy,
jako i my odpuszczamy naszym winowajcom;


i nie wódź nas na pokuszenie;
ale nas zbaw od złego.


Amen. 



Jak bardzo ta modlitwa jest mi bliska w codziennym życiu?

Modlitwa św. Franciszka z Asyżu
Panie, uczyń mnie narzędziem Twojego pokoju
Abym siał miłość tam, gdzie panuje krzywda
Jedność tam, gdzie panuje zwątpienie
Nadzieję tam, gdzie panuje rozpacz
Światło tam, gdzie panuje mrok
Radość tam, gdzie panuje smutek
Spraw abym mógł
Nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać
Nie tyle szukać zrozumienia, co innych rozumieć
Nie tyle szukać miłości, co kochać
Albowiem, dając – otrzymujemy
Wybaczając – zyskujemy przebaczenie
A umierając – rodzimy się do wiecznego życia.

Czy jestem podobny do tego człowieka?


      Jeżeli zdołasz zachować spokój, 
      chociażby wszyscy go stracili, ciebie oskarżając;
        Jeżeli nadal masz nadzieję, chociażby wszyscy o Tobie zwątpili, 
        licząc się jednak z ich zastrzeżeniem;
      Jeżeli umiesz czekać bez zmęczenia, 
      jeżeli na obelgi nie reagujesz obelgami, 
      jeżeli nie odpłacasz na nienawiść nienawiścią, 
      nie udając jednakże mędrca i świętego;
        Jeżeli marząc - nie ulegasz marzeniom; 
        Jeżeli rozumując - rozumowania nie czynisz celem;
      Jeżeli umiesz przyjąć sukces i porażkę, 
      traktując jednakowo oba te złudzenia,
        Jeżeli ścierpisz wypaczenie prawdy przez Ciebie głoszonej, 
        kiedy krętacze czynią z niej zasadzkę, by wydrwić naiwnych 
        albo zaakceptujesz ruinę tego, co było treścią twego życia, 
        kiedy pokornie zaczniesz odbudowę zużytymi już narzędziami;
      Jeśli potrafisz na jednej szali położyć wszystkie twe sukcesy 
      i potrafisz zaryzykować, stawiając wszystko na jedną kartę, 
      jeśli potrafisz przegrać i zacząć wszystko od początku, bez słowa, 
      nie żaląc się, że przegrałeś;
        Jeżeli umiesz zmusić serce, nerwy, siły, by nie zawiodły, 
        choćbyś od dawna czuł ich wyczerpanie, 
        byleby wytrwać, gdy poza wolą nic już nie mówi o wytrwaniu;
      Jeżeli umiesz rozmawiać z nieuczciwymi, nie tracąc uczciwości 
      lub spacerować z królem w sposób naturalny,
        Jeżeli nie mogą Cię zranić nieprzyjaciele ani serdeczni przyjaciele; 
        Jeżeli cenisz wszystkich ludzi, nikogo nie przeceniając;
      Jeżeli potrafisz spożytkować każdą minutę, 
      nadając wartość każdej przemijającej chwili;

      Twoja jest ziemia i wszystko, co na niej 
      i co - najważniejsze - synu mój - będziesz Człowiekiem.

Jak bardzo moje życie przypomina Deziderate?

  Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu - pamiętaj jaki pokój może być w ciszy. Tak dalece jak to możliwe nie wyrzekając się siebie, bądź w dobrych stosunkach z innymi ludźmi. Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchaj też tego co mówią inni, nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swoją opowieść. Jeśli porównujesz się z innymi możesz stać się próżny lub zgorzkniały, albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od ciebie.

     Ciesz się zarówno swymi osiągnięciami jak i planami. Wykonuj z sercem swą pracę, jakakolwiek by była skromna. Jest ona trwałą wartością w zmiennych kolejach losu. Zachowaj ostrożność w swych przedsięwzięciach - świat bowiem pełen jest oszustwa. Lecz niech ci to nie przesłania prawdziwej cnoty, wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie pełne jest heroizmu.

     Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć: nie bądź cyniczny wobec miłości, albowiem w obliczu wszelkiej oschłości i rozczarowań jest ona wieczna jak trawa. Przyjmuj pogodnie to co lata niosą, bez goryczy wyrzekając się przymiotów młodości. Rozwijaj siłę ducha by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności.

     Jesteś dzieckiem wszechświata, nie mniej niż gwiazdy i drzewa, masz prawo być tutaj i czy jest to dla ciebie jasne czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki jaki być powinien.

     Tak więc bądź w pokoju z Bogiem, cokolwiek myślisz i czymkolwiek się zajmujesz i jakiekolwiek są twe pragnienia: w zgiełku ulicznym, zamęcie życia, zachowaj pokój ze swą duszą. Z całym swym zakłamaniem, znojem i rozwianymi marzeniami ciągle jeszcze ten świat jest piękny. Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy.



Kiedy los wywraca się do góry nogami, kiedy uważasz że Bóg jest nie sprawiedliwy:

Może to dobrze, a może to źle?



Kiedyś żył sobie pewien farmer, który uprawiał ziemię. Pewnego dnia przyszedł do niego sąsiad i powiedział:
- Zobacz! Twoje pole zostało stratowane, mnóstwo plonów jest zniszczonych. Źle się dzieje sąsiedzie.
Farmer odpowiedział na to ze spokojem:
- Może to i źle, może to i dobrze.

Następnej nocy farmer wysłał na pole swojego syna, aby ten zbadał sprawę i dowiedział się co lub kto powoduje takie straty. Syn zaczaił się w krzakach i zobaczył, że powodem strat jest piękna klacz! Pochwycił ją więc i przyprowadził do stodoły. Wszyscy we wsi mu zazdrościli:
- Jakże pięknego konia Pana syn złapał! Pan to ma szczęście!
Farmer skwitował to mówiąc:
- Może to i dobrze, może to i źle.

Po kilku tygodniach koń uciekł i zniknął gdzieś w lesie. Sąsiedzi znów to skomentowali:
- Pan to ma pecha, teraz ani porządnych plonów, ani konia. Trzeba było go lepiej pilnować!
Farmer spokojnie odpowiedział:
- Może to źle, a może to dobrze?

Nazajutrz klacz powróciła do właściciela, tym razem jednak za nią przybył też zwabiony jej urokiem potężny ogier!
- Pan to ma szczęście! Teraz masz Pan dwa konie, jesteś bogaty!
- Może to i dobrze, a może to i źle.

Syn farmera postanowił ujeździć ogiera, ten jednak nieprzywykły do siodła stanął dęba i zrzucił chłopca na ziemię. Pech chciał, że chłopak złamał nogę i nie mógł pracować. Sąsiedzi zbiegli się przerażeni:
- Tyle cierpienia w tym domu! Taki pech! Co wam po koniu, jak chłopak ma teraz nogi połamane?
Farmer wzruszył ramionami:
- Nie wiem czy to dobrze, czy to źle.

Wkrótce potem wybuchła wojna i król zażądał, aby wszystkich młodych mężczyzn wcielić do wojska. Gdy przybyła komisja poborowa zabrali wszystkich chłopców, oprócz syna farmera, który miał złamaną nogę. Sąsiad na to:
- Wy to macie szczęście. Moich synów zabrali i nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek ich zobaczę, a Pana dzieci w spokoju w domu siedzą.
- Może to i dobrze, może to i źle.

Kiedy się dołujesz, kiedy się nakręcasz:

Pewnego wieczoru stary Indianin z plemienia Cherokee opowiadał swojemu wnukowi o walce, która toczy się w jego wnętrzu.
Powiedział:
"To walka pomiędzy dwoma wilkami.
- Jeden z nich jest zły: złość, żal, pretensje, pazerność, arogancja, poczucie winy, kłamstwa, zawiść, nieuczciwość, rozczulanie się nad sobą, pycha, wygórowane lub zbyt niskie poczucie własnej wartości, ego...
- Drugi jest dobry: radość, pokój, tolerancja, miłość, nadzieja, troska o innych, życzliwość, empatia, hojność, prawda, współczucie i wiara".

Wnuk chwilę się nad tym zastanawiał, w końcu zapytał: "Który wilk wygrywa?".
Stary Indianin odpowiedział po prostu:
"Ten, którego karmię".


Na koniec przeczytaj ten artykuł : Czytasz ale po co?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz