poniedziałek, 28 kwietnia 2014

WIEM ŻE MOŻNA !!! żyć inaczej...


                                       Tekst, zawiera emocje pisane - czytać wulgaryzmy  ;-)


Lato 2002 roku. Bajeczka, ukończyłem liceum ze średnią 4,5 :) Matura napisana ze średnia 4,2 :) po wakacjach na studia do Gdańska. Ale to po wakacjach, teraz immmpreza!!! :-)
Jest piątek, tygodnia koniec i początek. Dziś na spokojnie, mała zaprawa przed jutrem. W końcu jest weekend, trzeba się odrobaczyć, odchamić. Lecę do sklepu po baterie ;)

Ok,  już sobota? Ale zleciało ;) Troszkę mam kaca, ale w moim wieku? To normalne mieć kaca w weekend :) Muszę najpierw się trochę ogarnąć, pozałatwiać kilka spraw. Zbliża się wieczór...
Zbieramy się na imprezę, każdy coś załatwia, ja z kumplem dbam o dobrą nutę, mamy otwarcie boiska, trzeba po nudnych przemówieniach burmistrza i reszty bufonów rozkręcić ten burdel! 
Wszystko stoi na miejscu, jest browar ?! Są fajeczki ?! , Jest nuta?! Jest ekipa!?  Jedziemy, jedziemy, jedziemyyyy!!!

Kurwa aż mi ciary idą po plecach, szaleństwo :) Żyć nie umierać!

Ymmm, auuuu, zaraz mi baniak pęknie... rozglądam się po pokoju... jest dobrze sprzęt stoi :)
Ciekawe kto go zebrał? :) A w dupie, ważne że jest. Idę! No ładnie, widzę że się działo, na boisku wygląda jak na wysypisku :) Idę do sklepu. Zamknięte! O cześć, chłopaki, macie jakieś faje, o jest i lekarstwo dzięki :) Co mówicie? Ja pierdole, ale jaja, nie pamiętam :)


Wiosna 2009 roku. Wstaję o godzinie 4:30, wypijam kawę do której wypalam ze cztery papierosy. Idę wymiotować. Stres, odwodnienie i oczywiście alkohol. Ok, mam ponad godzinę do pracy. Wyprowadzam psa, po drodze zaglądając na strych. Uff jaka ulga, jedno piwo zostało od wczoraj. Wypijam na dwa łyki wprowadzam psa z kolejną fają w ustach. Wschodzi słońce, trzeba się pośpieszyć. Idę do pracy. Czuje jak wszystko we mnie drży. Zaraz się rozpadnę na kawałki. Zaglądam do kieszeni, mam dychę ok kupie trzy przed pracą żeby normalnie wyglądać. Wchodzę do roboty, jest dobrze, koledzy już czekają. Zaczynamy zmianę. Tak do końca pracy tj. te 10-12h pękło jeszcze z pięć albo i więcej. Kto by to liczył.
 Wracam, z roboty. Kurwa dzień jeszcze długi skąd tu wziąć na browara. A już wiem, mam kilka asów w rękawie... 
Myślę sobie co za pojebany kraj, w pracy mnie wykorzystują, na nic nie mam kasy, niczego nie mogę sobie sprawić. Wszyscy i wszystko działa mi na nerwy! O kant dupy rozbić to życie. Wiem pojadę za granicę, chociaż nie! Tam kolejni oszuści i złodzieje. Wracam do domu.
Znowu to samo pytanie... gdzie byłeś? A gdzie mogłem być!, Zawsze to samo, daj mi spokój! Wychodzę!
Biegiem do knajpy za rogiem.
Weź tu nie pij, nikt mnie nie rozumie, całe życie pod górę! Ja pierdole jeszcze fajki mi się kończą! Ok do rana przeżyję, jeszcze tylko dwa na jutro, na rozruch. 

Jak mnie boli głowa! Która godzina, spoglądam na zegar 3:00. Ok jeszcze czas. Nie mogę zasnąć, duszno mi, wstaję pewnie już czas. 3:15! Trudno wychodzę z łóżka. Boże co ja robię! Wspaniała kobieta którą kochałem, dziś jest tylko przeszkodą! O, leży mój mały aniołek, to dla niej żyję... (córka)

Kawa, papieros, kibelek. Patrzę w lustro, ja pierdole, parodia jakaś!
Muszę coś zrobić, bo albo się zatłukę albo zdechnę w rowie. Ale najpierw otworzę butelkę. Ok już lepiej, zdecydowanie lepiej... Alkoholik? Nie ma mowy! Piwosz to ok, ale kto nie wypije...
Kilkanaście nieprzespanych nocy później. Kurde po ostatniej próbie odstawienia, myślałem że zejdę, Boże nigdy się tak nie bałem! Teraz wiem że muszę pić! Jestem już wykończony, nie mam siły. Nic mi już nie pomaga, nawet najwspanialsza rzecz jaką znam, zimne piwo na kaca, nic nie daje. Już mi nie smakuje, ale biorę dalej. Zupełnie jak bym wlewał w pusty kubeł! Wszystko jest do bani, jak ja mam ciężko!  Kurwa, normalnie dzień świstaka, 4:20, wstaje głowa mi zaraz pęknie. O dziś odmiana, lecę wymiotować jeszcze przed fajkami. Kawa, papieros,browar, papieros, pies, papieros. Boże jak ja nienawidzę swej pracy! Ale co zrobić, nie ma przyszłości! Dobra idę co zdążę po zaopatrzenie przed robotą. Staje na schodach przed domem. Słońce wschodzi, promienie działają na mnie jak na wampira... Odpalam fajkę, tfu, co za łajno z importu. Tak, oto kolejny dzień w raju!

Wiosna 2014  Pobudka 5:00 ooo przeciągam się, wstaję. Kawa, książka, pies. Ok zbieram się do pracy. Dziś piątek :) Jutro wolna sobota, napiszę kilka teksów w weekend. Fajna ta moja obecna praca, ale mimo to chcę spróbować sił na własnej działalności. Czemu? A czemu nie! Z doświadczenia wiem że żałuję tylko tych rzeczy których nie zrobiłem w czas... W sumie to ja niczego nie żałuję, staram się uczyć na błędach :). No dobra, jest jeszcze coś, dwa lata temu wymyśliłem sobie że wybuduję dom. Mały zgrabny prosty domek. Od tych dwóch lat mam już działkę z projektem i pozwoleniami, tak papierosy ją spłacają, zresztą na papierosy wydawałem więcej, ale nie mam kasy na budowę :P z etatu dość ciężko będzie się wybudować bez pożyczki...
Kredyt? Chciałem ale mi nie dali, teraz chcą dać ale ja nie chcę brać :) Aż tak mi się nie śpieszy po za tym sam będę robił większość prac. Tak nauczyłem się w poprzedniej pracy :) 
Po pracy idę na spotkanie naładować akumulatory, mam sporo bardzo pozytywnie nakręconych przyjaciół. Wieczór, oglądam film z żoną, jest miło. Mamy na razie mało czasu na takie chwile więc są one dla nas bardzo cenne. 
Sobota, piąta rano, wstaję, kawa, pies, i piszemy. Co tu mam, o ten będzie dobry. "Inny nie znaczy gorszy" Godzina siódma, wstały moje dwie panie :) jedna 31 lat druga prawie 7 :) Ok. przerywam pisanie, bo tylko ciśnienie sobie podniosę, w samotności mam spokój. Jedziemy dziś do ogrodu dendrologicznego, bardzo nam się tam podoba. Lubię naturę, żona również. Dogadujemy się ze sobą lepiej niż kiedykolwiek. Fakt, to zasługa nas obojga :) Bywają spięcia, to oczywiste, przecież nie jesteśmy troskliwymi misiami ... ale żadne z nas nie pielęgnuje już złości i urazy.
Pokulam się w trawie, a co :) ! Odebrało mi rozum? Kurwa jeszcze jak! :-D
Ok, zbieram powolutku narzędzia do skrzyneczki. Chciałem dotację na działalność ale w moim wypadku to długa droga. Dostałem doła, pewnie że mam takie dni. Ale te chwile są już bardzo krótkie. Mój przyjaciel mówi że nawet w dołku mam górkę :) Sądzę że coś w tym jest. Tak więc postanowiłem się nie poddać. Skoro nie dostanę kasy na narzędzia to będę je zbierał po trochę. Co z tego że może minie rok lub dwa. Za rok lub dwa mogę być w tym samym miejscu lub jeżeli zdecyduję chociaż odrobinę bliżej celu! Mam wybór. 

Z innej beczki, czuję rosnącą ekscytację, moja pierwsza książka będzie wydana już za kilka chwil, ebook jest już dostępny od jakiegoś czasu. Druga książka została ukończona, i jak dobrze pójdzie będzie wydana w niedalekiej przyszłości. Pisanie to takie moje kolejne hobby, pomagam sobie, kontaktując się z własnymi myślami i uczuciami, być może pomagam komuś a jak przy tym wpadnie kilka groszy to się nie obrażę  :) Co tu wile mówić, żyć nie umierać !:)

 Jak się zapewne domyślacie wszystkie te historie są moje. Tych "skrajnie różnych ludzi" dzieli siedem i pięć lat. Nie napisałem tego teksu żeby się pochwalić że osiągnąłem sukces, dla mnie sukces to podjęcie działania a nie jego efekt. Oczywiście jeszcze masa pracy przede mną, mam różne deficyty w różnych obszarach życia. Jednak praca nad sobą to już czysta zabawa...  Napisałem ten tekst aby powiedzieć wam że można! Że naprawdę kurwa można żyć inaczej! Jeżeli mogę to dedykuję go uzależnionym i nie uzależnionym. Dla tych pierwszych jako dosłowne świadectwo, dla tych drugich jako przykład, jako motywacja, że z każdego gówna można wyjść, zawodowego, finansowego, związku, czy czegokolwiek. Jak to osiągnąłem? Musiałbym przepisać obie książki i cały blog :) Nie da się tego wyjaśnić w kilka chwil. Często podkreślam że osoby uzależnione, zachowujące się bardzo destrukcyjnie mają jakby "lepszy" start do przebudzenia duchowego. Czy miałem lepszy start? Tak miałem, ale miałem też dużo do nadrobienia. Przestałem pić w wieku 26 lat, ale ten wiek był tylko różnicą miedzy rokiem bieżącym a datą urodzenia w dowodzie osobistym. Wewnątrz byłem rozpieprzonym 16-stolatkiem, który ma rodzinę i mieszkanie do utrzymania (no i psa ;) Nie byłem też odważny, niektórzy mają odwagę w pakiecie od urodzenia, ja jej nie miałem. Nie uważam się też za alfę i omegę, nie jestem ani lepszy, ani gorszy, nie jestem wybrany i potępiony. Oczywiście duża w tym zasługa żony, rodziny, grupy wsparcia, siły wyższej, oni ułatwili mi tę wędrówkę. Uwierz też że jeżeli decydujesz się na zmiany w życiu, zawsze pojawią się ludzie gotowi Ci pomóc, nie ważne co chcesz zmienić. Z wewnętrznych cech jest coś co na pewno pomogło mi na tej drodze.
Jest taka jedna rzecz która ułatwiła mi tę wędrówkę, dość szybko otwieram się na nowe. Wielokrotnie podczas tej drogi "musiałem" całkowicie zapomnieć o wszystkim czego się wcześniej nauczyłem. Wielokrotnie robiłem sobie "reset" umysłu. Wielokrotnie odcinałem linę którą już znacie z opowieści o wspinaczu.
Sądzę że będę nadal się dzielił z wami swoim doświadczeniem, zachęcam też was do dzielenia się własnym w komentarzach, to dla mnie wielka nauka.
Podsumowując, jeżeli ktoś pięć lat temu powiedziałby mi jak będzie wyglądać moje życie za te 60 miesięcy, powiedziałbym mu żeby zmienił dilera lub lekarza ( w sumie czy to dziś różnica ;)? )
Weź sobie to do serca, nie ważne czy chcesz ratować swoje życie, czy realizować marzenia! Jeżeli zdecydujesz się działać, uczyć i rozwijać z pogodą ducha na ramieniu i pokorą w sercu, też możesz być za pięć lat, później czy szybciej w miejscu którego sobie teraz nawet nie wyobrażasz :) Powodzenia! Aquarius

środa, 16 kwietnia 2014

Inny NIE znaczy gorszy!



Jak reagujemy na innych, na "obcych"?
Bez zastanowienia się, bez najmniejszej refleksji. Jedyny argument jaki mamy to nie bo nie! Tak, oto niepodważalny fakt, Nie i ch*j!!!

Z powodu różnic religijnych na ziemi zginęły miliony ludzi! I to w imię Boga! Przecież to absurd.
Ludzie którzy mówili o miłości, za chwilę gwałcili, kradli i mordowali! Jak można być zdolnym do czegoś takiego? Z powodu różnic rasowych zbudowano potęgi gospodarcze na niewolnictwie! Wojna domowa każdego przeraża! Ale każda wojna na ziemi to tak naprawdę wojna domowa! Przecież granice państw to nic innego jak pewne umowne i wyłącznie ludzkie cechy społeczne! Czy widzieliście kiedyś łosia pytającego się o przejście do innego kraju? On nawet nie wie że coś takiego jest, a jako człowiek a nie zwierze nie czułbym się dumny z granic.

Najlepsze jest to że są to wszystko rzeczy narzucone nam w momencie kiedy jeszcze o tym nie wiedzieliśmy. Nie rodzisz się dobry lub zły, wesoły czy smutny. Nie rodzisz się człowiekiem sukcesu czy nieudacznikiem.
Katolikiem, buddystą, islamistą lub Polakiem, Niemcem, Rosjaninem czy Amerykaninem również się nie rodzisz. Wszystko to masz wgrywane od twoich narodzin, czy Ci się podoba czy nie! Odcedź to co Ci pomaga wzrastać od tego co Cię blokuje. 


Oczywiście przynależność do jakiejś społeczności czy religii nie jest zła, jednak bardzo często jest tak że jeżeli jestem za "A" to z definicji jestem przeciw "B" i do puki nie dzieje się nikomu żadna krzywda jest ok. 
Skąd się bierze okrucieństwo dla innych ludzi? Żaden zdrowy człowiek nie zabije innego tylko dlatego że jest innego wyznania, narodowości czy koloru skóry. Ego chce mieć zawsze najlepsze zabawki! Wiec moja religia, narodowość czy drużyna piłkarska jest najlepsza. Skoro moja jest najlepsza to Twoja jest gorsza. Nie nie, nie jest gorsza, ty to nawet człowiek nie jesteś!  I tak w skrócie powstało krótkie wytłumaczenie na miliony popełnionych zbrodni! Nikt nie ma wyrzutów sumienia bo albo ktoś nie jest człowiekiem albo ktoś jest czystym złem! Świetny argument...

A co z mniej skrajnymi przypadkami inności? Jeżeli zdarzyło Ci się kiedyś wyjść z tłumu swoimi poglądami, pomysłami, ubiorem czy dorobkiem, wiesz jak łatwo być ocenionym. Sam bywam odbierany za dziwoląga przez niektórych ludzi tylko dlatego że mam swoje zdanie! Mój kolega nie je mięsa i już jest jakiś "inny" ja to go rozumiem, nie pije i nie palę a mam 31 lat!  To dopiero dziwny twór co? ;) 

Chcę zrobić sobie tatuaż, wiem że z automatu zostanę zaszufladkowany! Oczywiście nie idę pod prąd tylko po ty by coś udowodnić, wówczas również nie byłbym sobą. Przyjmuję to co mi się podoba i tyle.
W jakikolwiek sposób się wyróżniasz możesz być oceniony! Skąd to się bierze? Ano stąd że każda agresja przed innym wiąże się ze strachu! Każda wojna, rasizm mają swoje źródło w lęku! Umysł nie lubi zmian. 

Społeczeństwo w jakimś stopniu wspiera ten stan rzeczy. Tak więc na ogół na nowe reagujemy lękiem a w strachu, albo uciekasz, albo walisz w gębę! Jest też trzecia najzdrowsza możliwość, przeżywasz to uczucie świadomie, wówczas nie robisz rzeczy których nie chcesz zrobić. 

Zrozum że wszyscy jesteśmy tacy sami i absolutnie inni! Każdy z nas, bez wyjątku jest absolutnie mądry i porządnie rąbnięty! Nie bój się być inny! Po za tym to że wszyscy tak ... robią nie znaczy że nie można inaczej. Wszechświat jest tak różnorodny że umysł nie jest w stanie ogarnąć tego bogactwa! Skupiając się wyłącznie na jednej idei stracisz masę innych wspaniałych rzeczy. To tak jak byś codziennie po pracy szedł do wspaniałej restauracji i za każdym razem zamawiał to samo jedzenie! Poproszę chleb smarowany ciepłym nożem, przyprawiony odrobiną nadziei ;). A wokół tyle smakowitości :) Pytany czy chcesz spróbować czegoś innego odpowiadasz Nie, nie bo nie!

Majętnym każdy nie jest, bogatym może być każdy! Człowiek majętny często skupia się na jednym, na gromadzeniu kasy (oczywiście i to nie jest zasada, znam ludzi majętnych i bogatych jednocześnie) 
Bogactwo które mam na myśli to bogactwo doświadczeń. Aby było ich jak najwięcej zrozum że inny nie znaczy gorszy. Nie bój się być inny, na początku może nie być tak jak byś sobie tego oczekiwał, ale później będzie dobrze. Ludzie szanują autentycznych ludzi. Nie unikaj też innego, cokolwiek to jest. Może sporo Cię ominąć :) 

Inny nie znaczy gorszy, inny znaczy warty odkrycia... Każdy z nas ma jakieś osobiste cechy, pochwal się nimi, można stworzyć przeogromne bogactwo, trzeba tylko odrobiny odwagi :)

Aquarius

czwartek, 10 kwietnia 2014

Jak zrobiłem z piekła raj - Aquarius






Założona przez wydawnictwo strona na Facebooku poświęcona w całości mojej książce, recenzje, linki, sklep i aktualności. Zapraszam serdecznie  Jak zrobiłem z piekła raj - Aquarius / Fan Page Facebook

"Jak zrobiłem z piekła raj" to książka która powstała na bazie moich doświadczeń z alkoholem. Jest to pozycja kierowana do wszystkich osób uzależnionych, zwłaszcza i przede wszystkim od alkoholu. Nie widzę też przeszkód aby przeczytali ją pozostali uzależnienie, gdyż przebieg choroby jest bardzo podobny. Oczywiście publikacja jest dla każdego kto również pośrednio jest związany z alkoholikami, rodziny, przyjaciół, pracodawców itd.
Książka została podzielona na trzy części.

"Piekło"- jest to droga opadania na samo dno. W tym dziale można się dowiedzieć jak wygląda ta droga. Uzależnionym nie zostaje się z dnia na dzień, picie towarzyskie, niebezpieczne od uzależnienia niekiedy dzielą długie lata! Zawsze zaczyna się niewinnie, od szampana na wieczór z dziewczyną, od zerwanych filmów na dyskotekach, od oblewanych okazji których jest coraz więcej i więcej. Wielu ludzi na tym przestaje, jednak nie wszyscy... Nie zawsze ta droga kończy się w rowie czy rynsztoku. Nie zawsze bez pracy i rodziny.

"Zmartwychwstanie"- to zbiór  zaleceń, które otrzymałem od innych, niektóre zalecenia są moje i wynikają z mojego doświadczenia, z resztą jak wszystko zawarte w tej lekturze. Jak sobie radzić w pierwszych dniach abstynencji, jak ją utrzymać miesiącami i latami. Jak przemeblować swój umysł a co za tym idzie życie. Jak, jak, jak. Sądzę że znajdziesz odpowiedź na część swoich pytań, jeżeli nie to zapraszam do zadania ich pod tym postem w komentarzu :)

"Raj"- to dział poświęcony trzeźwieniu. Więc tak, pierwszy dział pomaga się utożsamić w uzależnieniu, podpowiada Ci że nie jesteś sam/a. Drugi, to sugestie jak nie wpaść w szpony opilstwa, jak nie wrócić do picia zwłaszcza w pierwszych miesiącach czy latach. Jeżeli już nie pijesz, być może od lat, to super, gratuluję! Najważniejsze to nie pić! Odwaliłeś kawał trudnej roboty, będę jednak z Tobą szczery. Nie pić to jeszcze nie znaczy trzeźwieć!
Nie pić to dopiero początek drogi bo abstynencja i trzeźwienie to dwie różne sprawy. Można nie pić i zachowywać się jak pijany, można nie mieć problemu z alkoholem czy jakąkolwiek inną używką a można kompletnie nie radzić sobie w życiu. Właśnie, uzależnienie nie przychodzi z powietrza jak wirus, ono przychodzi ze środka, z Ciebie. Jest wynikiem, błędnych przekonań jakie masz wpojone, jest wynikiem błędnej oceny samego siebie, jest wynikiem braku akceptacji siebie i otoczenia.
W ostatnim dziale stawiam na szeroko rozumiany rozwój osobisty i duchowy, bo tym jest właśnie trzeźwienie! Trzeźwienie to nie siedzenie pod parasolem z opuszczoną głową i poklepywaniem się w pierś moja wina, moja wina. Takie zachowanie to dalsza ucieczka, tyle że na sucho! Trzeźwienie to wzrastanie aż do raju, raju na ziemi! Trzeźwienie to osiąganie celi, to realizowanie siebie, to poprawa jakości życia. Jednak żeby się to zadziało, najpierw trzeba skasować stare programy myślowe, i masę, masę błędnych przekonań.

Książka w wersji papierowej dostępna między innymi w : 
http://www.empik.com/jak-zrobilem-z-piekla-raj-aquarius,p1095343812,ksiazka-p
http://www.albertus.pl/ksiazka-jak-zrobilem-z-piekla-raj-aquarius-4397717/
http://www.literacka.pl/-p-277424.html
http://bonito.pl/k-90339527-jak-zrobilem-z-piekla-raj
http://aros.pl/ksiazka/jak-zrobilem-z-piekla-raj
http://www.lideria.pl/Jak-zrobilem-z-piekla-raj-Aquarius/sklep/opis?nr=400680
http://czytam.pl/index.php?id=2&ks=ks_315768
http://www.profit24.pl/a,product799208.html
http://www.dobre-ksiazki.com.pl/produkt-p437091.html?utm_source=skapiec&utm_medium=cpc
http://selkar.pl//jak-zrobilem-z-piekla-raj

Recenzje z internetu:

" Nie da ci ojciec, nie da ci matka, nie da ci również twój psychiatra....ale moze dac ci ta ksiazka!
Jest to kapitalna książka, napisana przez autora borykającego się przez lata z problemem alkoholowym i co najważniejsze pragnacym z niego wyjsc. Udalo sie jemu, udalo sie rowniez mi, po trafieniu na slad tej pozycji na internecie kilka miesiecy temu. Jest napisana fantastycznym, bezposrednim jezykiem, bez tematycznego ciezaru gatunkowego i pseudo pouczeń. Ta książka 'działa'.....Spróbuj także ty!!!
Polecał bym również goraco kontakt z autorem na facebook, jak i uczestnictwo w jego spotkaniach autorskich. Tom "

"Książka zawiera przesłanie dla wszystkich, nie ma wyłączności na życie w strachu i smutku człowiek uzależniony od alkoholu, tak jak pisze autor książki. W moim odczuciu, tak na prawdę każdy człowiek jest, lub był uzależniony od czegokolwiek, lub kogokolwiek. Największym uzależnieniem obecnych czasów jest uzależnienie od iluzji. Schematów które uznaliśmy za swoje, zapominając najważniejszego...kim tak na prawdę jesteśmy. Odczucie tej Prawdy daje poczucie wolności i harmonii. Życzę każdemu by doświadczył tego uczucia. :) Dominik"

„Jak zrobiłem z piekła raj” to książka dla tych, którzy potrzebują pozytywnej motywacji do tego, by uwolnić się ze szponów nałogu. By zrozumieć, jak jest zgubny i wyniszczający. To książka dla wszystkich, którzy chcą walczyć o lepsze życie! Aneta

Jednocześnie, bardzo mocno zachęcam do komentowania książki jak również do zadawania pytań w temacie tej publikacji w komentarzach pod tym postem. Wszystkie opinie mile widziane :)  (pozostałe pytania można zadawać w emailu :)
Zapraszam :) Aquarius.

Książka powstała we współpracy z wydawnictwem http://wydawnictwopsychoskok.pl/ 


czwartek, 3 kwietnia 2014

Jak zmienić świat, siebie a może coś innego?




Pewnego razu, pewien Wojtek postanowił pójść na wojnę.
Zebrał siły i prowiant po czym ruszył w kierunku frontu.
Kiedy opuszczał wioskę, pewien starszy mężczyzna krzyknął
Hej, Wojtek! Dokąd zmierzasz przyjacielu ?
Na wojnę idę! odpowiedział Wojtek.
Na wojnę? A po co Ci wojna?
Aaa... chcę sobie pozabijać paru ludzi :) 
Pozabijać powiadasz? A jak ktoś Ciebie zabije Wojtek?
Cooo? A mnie za co ?!?!?!

Tak często wygląda próba zmiany otoczenia, próba poprawy świata. Dowcip polega na tym że świat nie potrzebuje poprawy. Ziemia nie potrzebuje naszej pomocy. Ziemia jest znacznie dłużej niż my i świetnie sobie bez nas radziła.

Chodzi o to że od dziecka jesteśmy uczeni wychodzenia po za siebie. Dbaj o innych, pomagaj, nie myśl o sobie bo to nie dobre. Musisz być taki i taki. Kochaj innych ludzi ok, ale czemu nie słyszymy kochaj siebie? Jaki byś nie był i tak nie będziesz właściwy w oczach społeczeństwa! Kiedy się coś dzieje nie tak jak by się oczekiwało nie jest inaczej. To twoja wina, to przez niego się tak czuję, wkurzył mnie i tak dalej. Cokolwiek chcemy poprawić, zmienić i osądzić nie jest nami. Zawsze ktoś jest odpowiedzialny a nie ja!

Oczywiście użalanie się nad sobą to też odwrócenie uwagi od "problemu". Rzecz polega na tym że takie częste uczucia jak złość, frustracja za które obwiniamy kogoś są naszymi uczuciami! Nie ważne co czujesz, nie ważne jakich doświadczasz emocji, są one zawsze tylko i wyłącznie Twoje! Nikt nie odpowiada za to co czujesz! Uczucia i emocje są reakcją na myśl, świadomą lub nie. A myśl jest na ogół nawykową i wyuczoną reakcją na świat zewnętrzny.

Dlatego też ego zawsze oskarża świat zewnętrzny za to co czujesz. Jest to droga na skróty i w niewłaściwym kierunku. Tak naprawdę nigdy nikt Cię nie zdenerwował, nigdy! Być może myślisz sobie teraz że piszę farmazony, być może poczułaś/eś lekkie lub mocne zdenerwowanie, świetnie! Obserwuj to co czujesz. Zapamiętaj jednak na całe życie, to co czujesz jest tylko i wyłącznie twoje!

Podam Ci przykład, poszukaj u siebie podobnych analogi, być może będą nawet identyczne.
Kiedy byłem jeszcze uwikłany w pijackie życie można było mnie różnie nazwać, złodziej, pijak, kłamca itd. Ale gdy ktoś nazywał mnie alkoholik, obrywał ciętą ripostą. Szlak mnie trafiał gdy tak do mnie mówiono, oczywiście uważałem że gówno o mnie wie i to nie prawda. Fakt lubię wypić ale nie jestem pieprzonym alkoholikiem! Skąd ta irytacja na to słowo? Czy to ten kto mnie tak nazywał, ją powodował? Nie!

Dlaczego nie? Dlatego że dziś sam się tak nazywam, a nie czuje takiej złości. Jak ktoś mnie tak nazwie to oczywiście przytakuję z uśmiechem :) Co się więc zmieniło? Świat jest "taki sam", "ludzie też". Więc czemu nie czuje złości gdy ktoś tak mówi? Bo mój sposób postrzegania się zmienił. Kiedy piłem i tak mnie ktoś nazwał reagowałem taką złością, bo ten ktoś był bardzo blisko mojej ukrytej prawdy. Uważałem że nie jestem alkoholikiem, ale głęboko w środku było dokładnie na odwrót. Sądziłem że tylko ja o tym wiem, mimo że nie dopuszczam do świadomości i gdy ktoś obnażał moją "tajemnicę" czułem złość której źródłem był strach.
Dzisiaj wiem o sobie znacznie więcej i akceptuję to jaki jestem więc nie reaguję już strachem i złością.

To doświadczenie można przełożyć na wiele innych. Bywa że mam w pracy bardzo dobrych nauczycieli (czytać trudnych ludzi ;) Kiedy ktoś do mnie powie Ty durniu! A ja się zezłoszczę, to nie on mnie zdenerwował a ja sam! Nie znaczy to że można sobie pozwolić na wykorzystanie w jakiejkolwiek postaci, nie znaczy że kiedy się zdenerwujesz masz być jak Poker Face ;) Obserwuj to co się dzieje.

Bywa że odpowiem takiej osobie sam jesteś dureń, ale bywa że uśmieje się z tego. Chodzi o to że kiedy poczuję złość i ona dość szybko opadnie, powiedzmy w kilka do kilkadziesiąt minut to ok. nie skupiam się zbytnio na tym. Ale kiedy wałkuje złość, kiedy ją pielęgnuję i przeżywam sytuację kilka dni czy tygodni to ewidentnie mam coś do przerobienia. Być może uważam się za durnia i nieudacznika, a ta osoba obnażyła moją tajemnicę (analogicznie do słowa alkoholik) Być może jestem uzależniony od cudzej opinii, i kiedy ktoś mnie chwali to jestem na piedestale a kiedy ktoś krytykuje leże nagi w kałuży!

Jeżeli kogoś nie znoszę (to nie to samo, co to że nie mogę z kimś dogadać, znajomych i przyjaciół dobiera się na podstawie systemu wartości, to oczywiste że z każdym się nie dogadam w taki sam sposób), więc jeżeli kogoś nie cierpię, to warto się przyjrzeć temu, być może zazdroszczę tej osobie czegoś (rzeczy materialne lub to jaka ona jest) być może jest ona dla mnie doskonałym zwierciadłem i własne "niedoskonałości" i "błędy" widzę właśnie na niej a że łatwiej złościć się na kogoś to tak też się dzieje.

 Oczywiście wiem jak bardzo można zostać skrzywdzonym, można czuć też urazę do kogoś przez lata, jedno jest pewne, nie musisz kogoś kochać za to że "napluł Ci w twarz" ale jeżeli tego już nie robi to przestań przeżywać to doświadczenie w kółko i bez przerwy. Życie minie Ci na wiecznym przeżywaniu czegoś o czym chcesz zapomnieć, pamiętaj też że ludzie z natury nie są źli, nie rzadko ci którzy tworzą piekło na ziemi sami takiego doświadczyli. Jedni sobie z tym poradzili inni nie. Nie tłumaczę nikogo ale też poniekąd wielu rozumiem.

Są też ludzie którzy nie zmienią się i już, wówczas warto się zastanowić czy ta osoba nie pojawiła się po to, bym ta ja zmienił położenie.

Jak to się ma do tytułu? Ono tak że nie zmieniaj świata, nie zmieniaj siebie, zmień tylko swój sposób postrzegania, kiedy to nastąpi pewnego dnia spojrzysz w tył i odniesiesz wrażenie że jesteś w innym świecie, ja tego doświadczyłem i miliony ludzi tego doświadczyło. Odkryjesz kolejny paradoks na drodze rozwoju Nic się nie zmieniło a wszystko uległo zmianie... Świat zewnętrzny jest dokładnym odbiciem tego co mam wewnątrz. Świat to Ty, Ty to świat.

Walić dbanie o środowisko, o suwerenność, humanizm czy resztę pięknych haseł. Zmiany na tym polu to zmiany na powierzchni, zmieniaj swój sposób postrzegania a świat się zmieni, kiedy ludzkość stanie się świadoma tego że strzela sobie w kolano, nikomu nie będą potrzebne działania powierzchowne, dobroć stanie się tak oczywista jak jedzenie! Kiedy ludzie zrozumieją że są planetą nikt już nie wyrzuci śmieci do lasu, bo to tak jakby postawić sobie na bucie klocka!

 Bywają sytuację naprawdę ekstremalne, ale i w nich można sobie poradzić mimo że jest to czasami niezwykle trudne.
 " Wikipedia mówi : jeśli bezpośrednio przed podaniem psu pokarmu zadzwoni dzwonek, to po kilku próbach na sam dźwięk dzwonka pies zaczyna wydzielać ślinę. Przed eksperymentem dzwonek nigdy nie wywoływał u psa reakcji ślinienia, a więc nauczył się on, że bodziec, który zawsze pojawia się przed jedzeniem, jest sygnałem karmienia. Tego typu bodziec (sygnał) Pawłow nazwał bodźcem warunkowym, a efekt wywołany przez niego (tu: wydzielanie śliny) — reakcją warunkową lub odruchem warunkowym. Odruch taki wytwarza się dzięki wielokrotnemu kojarzeniu się bodźca (np. dźwięku dzwonka) z podawaniem pokarmu, co Pawłow określił jako wzmocnienie bodźca warunkowego."
Od dziecka nauczano nas że ciemność jest zła, a jasność dobra. Tym czasem ciemność to tylko brak światła.
Odruch jednak został, w ciemności boimy się bardziej niż za dnia. W dużej mierze jest to jednak tylko i wyłącznie warunkowanie. Można więc warunkować się inaczej lub jeszcze lepiej być neutralnym.

Przykład z mojego podwórka, pracuję w hurtowni, praca pod wieloma względami bardzo mi odpowiada. Postanowiłem jednak że pójdę "na swoje", przeanalizowałem możliwości i postanowiłem się zwolnić.
Włączył się wewnętrzny krytyk, Co ty robisz, jesteś nie odpowiedzialny, jesteś mąż i ojciec, nie będziesz miał kasy i nigdy się nie odbijesz, masz fajną pracę a wymyślasz sobie i utrudniasz życie.... Było tego więcej, ale zauważyłem że wszystko co myślałem było w większości zdaniami które usłyszałem kiedyś. Te słowa były jak ślina psów Pawłowa, a karmieniem były nowe doświadczenia. Więc skoro wyuczoną reakcją na nowe jest lęk przed utratą tego do czego się przywiązałem, można by się nauczyć innej reakcji. Skoro ciemny las nie zawsze wywołuje we mnie lęk a podziw, skoro nie zawszę "rzucam mięsem" w korku to i tu można spróbować.

Co mogę stracić idąc na "swoje" ? Stabilną pracę? Przecież dzisiaj są tak dynamiczne czasy że nie ma czegoś takiego jak stabilna praca. Więc co? Po dłuższych namysłach doszedłem do wniosku że mam znacznie mniej do "stracenia" niż by się wydawało. Czy będę żałował? Sądzę że nie, na pewno jednak żałowałbym gdybym nie spróbował, jak się uda to świetnie, jak nie to wiem że spróbowałem więc i tak i tak dobrze.

Tak czy siak nastąpi rozwój a ja prędzej czy później i tak sobie poprawię! Do tego poznam nowych ludzi, sytuację, doświadczenia które na pewno przydadzą się w przyszłości. Nagle okazało się że można odwrócić myślenie w każdej sytuacji. Nagle okazuje się że w dość prosty sposób można znaleźć się w zupełnie innym świecie, w świecie w którym nie ma tylu lęków mimo że tak naprawdę "nic" się nie zmieniło.

Pamiętam kiedy w szkole ktoś dostał ocenę niedostateczną jak różne bywały reakcje, jedna osoba była załamana a inna trochę nawet dumna ;) Czyli nie "jedynka" była powodem tak różnych stanów emocjonalnych a myśli o niej.

Można wyrobić sobie nawyk nazywania po imieniu,
Ktoś mnie zdenerwował - Ja się zdenerwowałem czyimś zachowaniem.
Ta pogoda mnie dobija - Ja dobijam się tą pogodą
Muszę iść do pracy której nienawidzę - Chcę bądź akceptuję pracę która nie jest moim wyobrażeniem o szczęśliwym i spełnionym życiu.

Postaraj się zawsze przenosić na siebie różne emocje, pamiętając że nigdy nic nie musisz! Nie musisz się ze mną zgadzać! Zawsze masz jakiś wybór, muszę i nie mogę, to on, to ona są winni itd. są zrzuceniem odpowiedzialności za siebie! Bycie odpowiedzialnym za siebie to pierwszy krok w rozwój duchowym i osobistym. Nikt nie może Cię zrobić szczęśliwym, oczywiście może dać Ci radość ale to nie to samo co szczęście! 
 

Dla mnie szczęście to nie to gdy mnie ktoś pochwali, dostanę premię w pracy, kupie sobie coś czy osiągnę "sukces". Wszystkie te rzeczy są bardzo miłe, to oczywiste. Jednak szczęściem jest dla mnie stan ducha który widać głęboko w oczach, to śmiech ale nie ustami, to śmiech sercem, wątrobą czy trzustką , wiecie o co chodzi. Sądzę że szczęściem Jezus nazywał Ziemię Obiecaną, Budda - Nirvaną , w AA mówimy na to Pogoda Ducha. Szczęście to dla mnie taki stan kiedy jestem Tu i Teraz, kiedy jestem nietykalny, kiedy jadący przede mną powolny kierowca nie jest irytujący a pies sąsiada to fajny zwierz :)

Nie mów nikomu jak ma żyć, żyj tak by sami pytali jak to robisz. Na koniec chcę abyś zadał sobie ważne pytanie. Pytanie dzięki któremu być może "przeniesiesz" się do innego świata.
Czy dalej chcę stać w miejscu?!
Czy ja naprawdę nie chcę być szczęśliwy?!
Czy mam już dość  cierpienia?!
Czy postanawiam zmienić coś w swoim życiu, właśnie teraz?!

                                                       Powodzenia, Aquarius