sobota, 28 stycznia 2017

Bo życie to nieustanna praca w ogrodzie


Pixabay

Moje życie przypomina sad. Sad jak wiadomo wymaga pracy. Kiedy się w nim nie pracuje zaczyna zarastać.

Ja nie dbałem o swój ogród, bałem się go. Poruszałem się tylko w kilku jego miejscach. Jak się można domyśleć tam gdzie o niego dbałem, to w miarę wyglądał. Był po zarastany, ale dało się przejść, nawet dało się zerwać kilka owoców.

Jednak tam gdzie bałem się wejść lub zwyczajnie w świecie nie chciało mi się to wyglądał jak jesień średniowiecza. Kupa psiar i badyli, chwastów i zero światła. Maskara, prawdziwy las umarłych. W końcu choroba z tego lasu zaczęła się rozwijać i rozwijać.
Stanąłem pod murem, albo się zabiorę za porządki albo resztki mojego sadu zeżre grzyb i pruchnica.

Jak się nie trudno domyśleć nie miałem bladego pojęcia od czego zacząć. Na szczęście posłuchałem kilku rad starszych ogrodników. Zabrałem się za porządki.
Sprzątanie sadu bardzo mi się podobało. Lubiłem odkrywać każde jego zakamarki, poznawać tajemnice. Lubiłem patrzeć na jego odradzające się oblicze.

Kiedyś zacząłem poruszać się pod górę, było bardzo ciężko. Wycinałem, podlewałem, nawoziłem. Poznawałem nowe rośliny. Kiedy wszedłem na szczyt szybko obróciłem się za siebie i z daleka patrząc na mój sad usiadłem na kamieniu. Pełen dumy ze swojej pracy powiedziałem : Sylwek, dobra robota.

Siedziałem tam dość długo i pewnego dnia wstałem odwracając się od zrobionego już sadu. Ku memu zdziwieniu zobaczyłem że przed mną rozciąga się ogromna dolina, zarośnięta i nie zadbana. Przeraziło mnie to i przygniotło. Poczułem się pokrzywdzony. Tyle zrobiłem, tak dobrze pracowałem i co? Kolejne lasy do czyszczenia?!

Z drugiej jednak strony, chęć przygody, poznania tego co nie znane pchnęły mnie w doline.
Było różnie, czasami lekko i przyjemnie, czasami bardzo ciężko. Wiele razy chciałem się poddać, wycofać. Ale wiedziałem że trzeba iść dalej. Czasami chciałem przyśpieszyć prace, rwałem chwasty powierzchownie nie schodząc do korzenia. Nie tędy droga, nim się oddaliłem wyrastały na nowo.

Oczywiście były też dni bez pracy, kiedy tylko cieszyłem się tym co mam. Rozglądałem się po ogrodzie pełen podziwu dla stworzenia. Czasami zaglądałem do ogrodu sąsiada, gdzie trwa była jakby bardziej zielona... Zazdrościłem, próbowałem dogonić. To na nic. Wracałem do siebie by dalej pracować.

Bywałem też pyszny, wiedziałem że jestem już doświadczonym ogrodnikiem i nie zawsze przyjmowałem rady innych. Jak wiadomo nie kończyło się to dobrze.
Pewnego dnia żona powiedziała mi że w starej części ogrodu pojawiają się chwasty. Powiedziałem jej że je jestem ogrodnikiem i ja wiem co i gdzie rośnie w moim sadzie.

Jednak po czasie dostrzegłem rozwijającą się chorobę. Wróciłem do tej części ogrodu i pełen zdziwienia zobaczyłem grzyb i pruchnicę na wypielęgnowanych kiedyś drzewkach. Posprzątałem, usiadłem na kamieniu. Z drzewka zerwałem owoc i jedząc go takie naszły mnie wnioski.

O ogród należy dbać cały czas. Mogę to akceptować lub nie, jednak taka jego natura że nie pielęgnowany zaczyna zarastać.

Warto też słuchać rad, nie tylko ogrodników. Czasami zwykły przechodzień da znać że coś się dzieje nie dobrego. Zawsze trzeba zachować czujność i pokorę.

Bywa że ogród jest w paskudnym stanie i przeraża Cię myśl o jego sprzątaniu. Pamiętaj że Twoim celem nie jest mieć doskonały ogród, Twoim celem jest być dobrym ogrodnikiem...


Chciałbym kiedyś jak św.Paweł powiedzieć: Brałem udział w dobrych zawodach...

Miłego kochani, dbajcie o wasze ogrody nie ustanie. SB

środa, 25 stycznia 2017

Czy wszywka działa?


Pixabay


Ok, temat bardzo ważny. Ważny z dwóch powodów. Po pierwsze często padają pytania na temat wszywki alkoholowej a po drugie konkurencja jest duża więc jest popyt.
Jakie mam zdanie na ten temat? Cóż jeżeli to kogoś obchodzi to zapraszam :-) 

Na początek posłużę się wikipedią : 

Stosowanie środków zawierających disulfiram (AnticolAntabusEsperal) jest jedną z metod leczenia alkoholizmu, który można zaliczyć do terapii awersyjnej. W wyniku podania leku (czasem jest on chirurgicznie umieszczany podskórnie w postaci stale uwalnianej do organizmu), spożycie alkoholu powoduje bardzo nieprzyjemną reakcję organizmu. Obawa przed tą reakcją może powstrzymać pacjenta od konsumpcji napojów alkoholowych. W Polsce leczenie wymaga zgody pacjenta i odbywa się pod kontrolą lekarza. Część terapeutów uzależnień jest przeciwna stosowaniu disulfiramu z powodu małej skuteczności oraz potencjalnie niebezpiecznych skutków ubocznych i w wielu krajach został on wycofany z lecznictwa.

Więc w dużym skrócie, wszywka alkoholowa jest to straszak. Mając ją w ciele, pod skórą czy w innej formie żre się ona z alkoholem, oczywiście z tym we krwi a nie na półce sklepowej. Powikłania faktycznie bywają duże, mam kilku znajomych którzy skończyli naprawdę paskudnie po zapiciu wszywki. Jeden nawet na wózku inwalidzkim...

No ale czy jest ona taka zła? No nie jest aż taka zła. 
Więc w czym rzecz? Ano w tym że leczy od dupy strony i nie chodzi o to że jest ona tam najczęściej wszyta...

Po pierwsze! Żaden czynny czy trzeźwiejący alkoholik nie ma problemu z alkoholem!!! Uuuuuu, teraz wsadziłem kija w mrowisko. Znaczy się nie ma w tym sensie że leczenie zaczyna się i NIE kończy na nim. 
Oczywiście żeby w ogóle zacząć rozwijać się duchowo i osobiście, eliminować swoje wady i stawać się po prostu lepszą wersją siebie (czytać trzeźwieć) trzeba zachować abstynencję! Oczywiście alkohol nigdy nie będzie mi obojętny i nigdy nie będzie pod moją kontrolą, stąd po prostu nie pije. Rzecz w tym że nie pić to jeszcze za mało. 

Najważniejsza rzecz! Alkoholizm leczy się od wewnątrz i nie mam na myśli ciała chociaż czasami ono też potrzebuje solidnej terapii czy odtrucia. Alkoholizm leczy się od strony umysłu i serca. Wszywka tego nie zrobi. 

To jak wsadzić palaczowi w tyłek beczkę prochu by ten bał się zapalić. Jak myślisz, co się z nim będzie działo? Czy będzie z pogodą ducha i dynamitem w dupsku szedł na przód? Czy może sam będzie jak ten zapalony dynamit? 

Może bardziej to zobrazuje, wyobraź sobie że pracujesz na dworze w upalny dzień bardzo chce Ci się pić. Stawiasz przed sobą szklankę zimnej wody z lodem, cytryną i miętą. Słońce pali a po zmrożonej szklance spływa rosa... W tym momencie naklejasz na usta taśmę i idziesz dalej pracować. O czym będziesz myślał? Czy będzie Ci lepiej? No właśnie.

Z wszywką jest podobnie. Kiedy jest ona stosowana jako środek wspomagający w trzeźwieniu, jako taki straszak na kilka/kilkanaście tygodni to ok. Być może masz problem z utrzymaniem abstynencji a obsesja picia jest tak silna że nie dajesz rady. Wówczas w porządku. Podobnie jak dziecko (nie mam na myśli nic złego) potrzebujesz prawa/zakazów i nakazów, to jest ok a to nie. 
Jednak dziecko powinno stać się dorosłe i samo z siebie wiedzieć że w ogień łap się nie wsadza. 

Dlatego uważam że wszywka jako wspomaganie leczenia alkoholizmu przez terapię czy aa jest w dobra. Oczywiście jako ostatnia deska ratunku. Dlaczego ostatnia? Bo powstaje niebezpieczeństwo przeniesienia odpowiedzialności za siebie na tabletkę w zadzie. 

Trzeźwienie nie zawsze jest łatwe i przyjemne, bywają ogromne schody które czasami pokonuje się bardzo długo... Wówczas pojawić się może i tak się bardzo często dzieje myśl : chmmmy, terapia nie jest mi już potrzebna, mam wszywkę i poradzę sobie sam... A to już pionowy lot w dół. 

Jeszcze gorzej jak ktoś w ogóle nie chce słyszeć o terapii czy AA. Wówczas życie obok człowieka który ma granat poniżej pleców jest uuuu, jak spacerowanie w nartach po polu minowym. Nie ma bardziej upierdliwego, drażniącego, dołującego człowieka niż nie pijący alkoholik który nie zaakceptował tego że nie pije. Ta jak być przed miesiączką cały rok! Wyobrażacie to sobie?!

Tak wygląda moje zdanie na temat wszywki, wiem że wielu może się ten tekst nie podobać. Nie oceniam ludzi którzy sprzedają i kupują te środki. W skrajnych przypadkach mogą pomóc. Jednak nie mogę zaakceptować faktu że wciska się komuś leki nie wspominając o terapii, AA, czy innej drogi do spełnionego życia. Alkoholik pije nie dlatego że ma problem z alkoholem! Pije bo ma problem z życiem, z uczuciami, emocjami, duchem. Nie radzi sobie ze sobą i otoczeniem. Jest pełen lęku, uwarunkowań i uprzedzeń. Jak myślisz, czy jakakolwiek tabletka sobie z tym poradzi? NIE! A gdyby nawet kiedyś taką wymyślono to nie byłoby całej zabawy w trzeźwienie ;-) 

Miłego, Sylwek


środa, 11 stycznia 2017

Wybaczenie to wybór

Pixabay


Nigdy nie będziesz gotowy do wybaczenia, nigdy nie przyjdzie taki czas. Dopiero kiedy wybaczysz, po czasie przyjdzie ukojenie. Uczucie na które tak czekasz pojawi się dopiero po wyborze, nie wcześniej. W przeciwnym razie to jak mówić, zacznę się odchudzać kiedy schudnę.
Wybaczyć nie znaczy zapomnieć, znaczy powiedzieć "To bolało i boli dziś, to było ważne ale już odpuszczam i nie wspominam przy każdej okazji" Miłego kochani :-)

wtorek, 3 stycznia 2017

Objawy uzależnienia od alkoholu. Mam jeszcze czas, czy to już problem?

pixabay


Mocno podpity Nowak wraca o 3 nad ranem do domu. 
W małżeńskiej sypialni zegar właśnie zaczyna wybijać godzinę.
- Tak, tak, wiem, że jest już pierwsza. Nie musisz mi tego trzy razy powtarzać... :-D



Nie trzeba być pijanym żeby być tak bardzo przekonanym o własnej racji aby być oderwanym od rzeczywistości. 

Dlatego bardzo, ale to bardzo proszę Cię o jedną rzecz. Proszę abyś maksymalnie na ile tylko potrafisz był obiektywny. Skoro już tu jesteś to poświęć te 10-15 minut aby przeczytać ten tekst z otwartym umysłem. 

Czy tytułowe pytanie zadajesz sobie, czy może wydaje Ci się że ktoś bliski nie pije już normalnie. Poświęć ten czas całkowicie bez przekonań. Dlaczego? Bo alkoholizm to taka choroba o której sam uzależniony i/lub jego bliscy wypierają ten fakt baaaardzo długo. Później wrócisz do swojej codzienności :-)

Teraz lecimy: 

I. SILNA, NATRĘTNA POTRZEBA SPOŻYWANIA ALKOHOLU (głód alkoholu).
Pominę naukowe definicje których nikt nie rozumie (a może tylko ja ;-) ) i opiszę to po swojemu. Oczywiście nie neguje naukowców :-) Poniżej daje dwa linki do artykułów które chciałbym abyś teraz przeczytał, są bardzo krótkie.

Dzienniczek głodu alkoholowego - część I                                                             Dzienniczek głodu alkoholowego - część II

Jeżeli już zmęczyłeś te dwa teksty to zapewne w praktyce również wiesz jak wygląda głód alkoholowy. Zakładam że chociaż część uczuć, emocji i zachowań była Ci bliska.

II. UPOŚLEDZONA ZDOLNOŚĆ KONTROLOWANIA PICIA ALKOHOLU (TRUDNOŚCI W UNIKANIU ROZPOCZĘCIA PICIA, TRUDNOŚCI W ZAKOŃCZENIU PICIA ALBO PROBLEMY Z KONTROLOWANIEM DO WCZEŚNIEJ ZAŁOŻONEGO POZIOMU).
Po pierwsze nie trzeba być dzień w dzień bywalcem rowów i słuchaczem płyt chodnikowych (nie, nie winylowych ;-) ) by być uzależnionym. Są różni ludzie i różne "style" picia. Wynika to z charakteru, okoliczności zawodowych czy innych. Na przykład kierowca zawodowy nie pije na co dzień ale jak się dopadnie w wolnym czasie to nie ma zmiłuj (oczywiście nie każdy kierowca to alkoholik! To tylko przykład) 

Tak czy siak poniżej kilkanaście punktów które są objawami utraty kontroli jako że mamy tendencje do wybielania się (wszyscy ludzie) to proponuję tym razem porównać się do kogoś pijącego w sposób na pewno kontrolowany. Jeżeli nikogo takiego nie znasz to nie czytaj dalej, na pewno jesteś uzależniony ;-) Znajomy czy członek rodziny który w twoich oczach jest kimś wartym naśladowania. Być może na co dzień nazywasz go frajer ;-) Porównuj siebie i tego kogoś przy każdym punkcie.      

1.Szukanie okazji do picia ,inicjowanie picia alkoholu.       

Ja na przykład uwielbiałem prowokować grilla u mamy czy często jej pomagałem w ogrodzie. Mamie lub innym ludziom gdyż wiedziałem że będzie %-owe papu. A to kumpl został ojcem, a to ktoś zmarł "trzeba skórę opić", każde spotkanie towarzyskie czy zakup sprzętu lub auta. "No trzeba opić bo się przecież zepsuje..."  Powodów do picia nie będę wymieniał bo są ich miliony a na koniec brak powodu to też powód.                                    

2.Używanie specjalnych zabiegów umożliwiających wypicie większej ilości 

alkoholu,bez upicia się. 

Sam tak robiłem ale naprawdę nie kumam tego! Przecież to jak jechać z gazem i hamulcem w podłodze! No ale tak, tłuste jedzenie, kawa, dużo ruchu i pocenia się czy tzw. zaprawa dzień wcześniej. Takich trików jest więcej ale myślę że wiesz o co chodzi. 


3.Trwanie na imprezie dopóki jest alkohol na stole. 

 Chodź już do domu!!! marudzi Ci kobieta a ty się świetnie bawisz. Znajome? Pewnie że tak. Powiem Ci że mało prawdopodobne jest to że zostajesz dla towarzystwa. Zostajesz bo jeszcze coś stoi na stole. A skąd wiem? A kiedy ostatnio dobrze bawiłeś się do rana bez alkoholu? Tańczyłeś i gadałeś jak gość lekko podpity z tym nie nasyceniem? Jak znam życie to czym prędzej chciałeś wracać by strzelić lufę w domu w ukryciu lub oficjalnie. 


4.Coraz częstsze upijanie się. 

No chyba nie trzeba wyjaśniać. Z urodzin i innych "wyjątkowych" okazji do weekendów później do piwka czy dwóch dziennie i ani się nie obejrzysz i na każdym zdjęciu jesteś z nią, Twoją kochanką butelką... Oczywiście to przykład, po prostu pijesz coraz częściej. Pomyśl nad tym teraz chwilę.


5.Ograniczanie kontaktów towarzyskich z ludźmi niepijącymi.

A kto by wysiedział z tymi nudziarzami, frajerami i jak tam jeszcze by ich nazwał!!!
Boże jaka to była mordęga, albo przyjęcie bez alkoholu albo ludzie którzy nie piją. A najgorzej jak piją ale trochę. Postawili po piwie lub szklance kolorowej wódki i koniec. Tylko żołądek wkurwiłem!!!


Mniej więcej tak to wyglądało u mnie. Później już nigdzie nie wychodziliśmy z żoną bo albo ja nie chciałem tam gdzie nie było co pić albo moje kochanie się bało iść tam gdzie jest %. 

6.Dbanie o to aby w domu nie zabrakło alkoholu. 


Jedyna rzecz którą w miarę kontrolowałem to to że na ogół coś było. Może nie w domu w barku bo ja piłem głównie w ukryciu ale po kątach pochowane miałem zawsze. Zapasy jakkolwiek były by wielkie i tak były za małe... Najgorzej było na święta kiedy sklepy po zamykane. Oczywiście każde spotkanie u mnie zawsze było nakrapiane, no prawie zawsze
Widzisz, sprawa wygląda tak, jak coś nie jest potrzebne to się tego w domu nie trzyma. No bo kto ma w szafkach pampersy nie mając niemowlęcia? 

7.Picie w pracy 

Powiem tak, jak pijesz w pracy czy zdarza Ci się często chodzić do niej na kacu to witam w klubie!!! :-) Jak nie to nie znaczy że na pewno wszystko jest ok. Ja piłem już w pierwszej pracy i wtedy zaczęło się picie codzienne. 
"Każdy majster wypije, jak nie pijesz to kablujesz, to tylko piwko" Powiem tak, każdy kto to wypowiada i stosuje się do tych zasad najpewniej ma kłopot z alkoholem. W pracy się nie pije i już! Poczytaj to: 

Alkohol w pracy

8.Picie w samotności 


Jak nie ma z kim to ze sobą. Ja tam lubię towarzystwo inteligentnych osób więc lubię być też sam ;-) A tak poważnie to powiem Ci tak. Piłem głównie sam i nie mam tu na myśli raz na miesiąc szklanki % przy kominku z cygarem w garści. Picie to picie a jak w samotności to już kiepsko.

9.Powtarzanie gotowej odpowiedzi na stwierdzenie bliskiej osoby ,,Znowu piłeś" 


"bo była okazja,nie mogłem odmówić, szef to frajer, szef postawił, bo ciepło, bo zimno, bo mam szczęście, bo mam pecha"  i kolejne jakieś 2 miliony powodów by pić. A jak już masz gotowy wachlarzyk odpowiedzi kiedy wracasz do domu to coś chyba nie tak jest z tym piciem. Kto normalnie pijący ma gotowe usprawiedliwienia na picie?! 

10.Picie ciągami. 


Piecie ciągami to picie wszystko jedno jakiej ilości alkoholu co dziennie. 24h przerwy bez jakiejkolwiek dawki % jest przerwaniem ciągu. Więc porównaj się teraz kolego/koleżanko do znajomego "frajera" jak on pije a jak ty? 

11.Narzucanie sobie okresu abstynencji po to,by udowodnić sobie i bliskim,że panuję nad swoim piciem. 



Na przykład przez adwent ani grama a po adwencie święta zalane "no bo ryba lubi pływać" 
Lub na przykład "Kochanie udowodnię Ci, przez miesiąc ani grama!" A jak się w ogóle udało  nie pić to lufa po upływie miesiąca że ulala! To że powiesz "nie" nie znaczy że masz jeszcze kontrolę! Ja piłem codziennie ale głównie utrzymywałem stan podpicia i też umiałem powiedzieć NIE kiedy mnie szmerało za bardzo. Do następnego kiedy już tylko zaczynało ze mnie schodzić. Wtedy było już tyko tak: "Idziemy na piwo? Dobra, namówiłeś mnie..."

12.Stopniowa rezygnacja ze swoich zainteresowań,norm,wartości na korzyść picia. 



Odpowiedz sobie na pytanie co lubisz, jaką masz pasje, jakie hobby? Motoryzacja, sport, rękodzieło, film i muzyka. Może grzybobranie lub wędkowanie? Teraz pomyśl kiedy ostatni raz po za piciem robiłeś coś co lubisz? Seks się akurat w tym punkcie nie liczy ;-P Czy masz wrażenie że to wszystko poszło gdzieś w dal? Poczytaj to: Dlaczego warto przestać pić, czyli co się ze mną stanie gdy przestanę pić

13.Zakładanie sobie,że na spotkaniu towarzyskim wypiję niewielką porcję alkoholu,po czym po wypiciu tej porcji wypijanie następnej,następnej.... 


Buahahaha, zawsze to samo co? Ile razy obiecałeś, ile razy mówiłeś że nie będziesz, ile razy!??! Jeżeli chociaż raz w tygodniu ale tak kończy się Twoje picie to może to być problem!

III. PICIE ALKOHOLU W CELU ZŁAGODZENIA ALBO ZAPOBIEŻENIA ALKOHOLOWEMU ZESPOŁOWI ABSTYNENCYJNEMU ORAZ SUBIEKTYWNE POCZUCIE SKUTECZNOŚCI TAKIEGO POSTĘPOWANIA.
Tu będzie krótko, każde klinowanie czyli picie na kaca w stylu "Czym się zatrułeś tym się lecz" to III objaw uzależnienia. Po każdej imprezie czy nie imprezie. Pierwsza rzecz o jakiej myślisz kolejnego dnia to alkohol, oznacza że jest już baaardzo daleko. Na dodatek pełne przekonanie że poczujesz się lepiej i zaraz będzie dobrze napędza błędne koło. Tak rodzą się ciągi alkoholowe.
IV. OBJAWY ABSTYNENCYJNE 

Uwaga, to nie kac! Kaca mają osoby nie uzależnione. Człowiek który jest już uzależniony ma jeszcze objawy abstynencyjne. Poniższe dwa pkt. są ze strony medycznej. Myślę że lepiej to wyjaśni specjalista a nie ex pijak ;-) 
1. Stadium Zwane wczesnym, utrzymującym się od kilku lat, tu dominują objawy ze strony układu wegetatywnego, tj. tej części układu nerwowego, która kieruje czynnościami organizmu niezależnymi od woli. Są to bóle i zawroty głowy, osłabienie, bóle mięśniowe, pragnienie, nieprzyjemny smak w ustach, nudności, biegunki, napadowe poty, kołatanie serca.
2. Stadium Późne, obejmuje oprócz wyżej podanych, objawy w sferze psychicznej z charakterystycznymi zaburzeniami nastroju i snu. Najbardziej typowy jest nastrój lękowo - depresyjny (tzw. depresja alkoholowa), często z gniewem i drażliwością. W cięższych stanach - omamy, przywidzenia, majaczenie alkoholowe, drgawkowe, napady abstynencyjne. Ostry zespół abstynencyjny trwa około (początkowo) 1 - 2 dni, później wydłuża się do kilku dni a nawet tygodni. Przypuszcza się, że odzwierciedla on zmiany części mózgu zwanej międzymózgowiem. Niekiedy zdarza się, że u osób uzależnionych w czasie utrzymania abstynencji pojawiają się objawy przypominające zespół abstynencyjny. 
V. ZMIENIONA TOLERANCJA ALKOHOLU
Również nie będę się rozwijał. Ogólnie tak, do wszystkiego można się przyzwyczaić pod warunkiem że długo i często się z czymś przebywa. Do stresu, do tabletek, do śmierdzących skarpet. W pewnym momencie nie czuje się tego co kiedyś było co najmniej uderzające (brudne skarpetki czy gacie) bądź skuteczne (tabletki przeciw bólowe) lekarze nawet antybiotyków starają się nie zapisywać z byle powodu by organizm się nie przyzwyczaił. Mówię lekarze a nie skorumpowani cwaniacy. 
W pewnym momencie wieczorne piwko to za mało bo już tak miło nie smera w głowie jak kiedyś. A i na imprezie znajomi zauważają "Ty to masz łeb" 
To że wypijasz końską dawkę alkoholu i stoisz na nogach nie wzięło się z umiarkowanego delektowania się trunkami... Oczywiście dużo później tolerancja bardzo spada, jedno piwo i jesteś na fleku. 
VI. ZAWĘŻENIE REPERTUARU ZACHOWAŃ ZWIĄZANYCH Z PICIEM ALKOHOLU DO 1 -2 WZORCÓW.
Typowe inicjacje i miejsca alkoholowe. Za sklepem, w pracy, w piwnicy w ukryciu, w krzaku czy na melinie. Gdy jesteś rozpoznawalną twarzą barku czy innego miejsca gdzie się nie wylewa za kołnierz to masz dość ograniczone zachowania alkoholowe. Picie przed pracą lub tuż po, picie przed załatwieniem czegoś trudnego. Picie z powodu sukcesu i porażki. To wszystko składa się na to że alkohol towarzyszy Ci bardzo często w bardzo typowych dla Ciebie miejscach i sytuacjach. 
VII. POSTĘPUJĄCE ZANIEDBYWANIE ALTERNATYWNYCH DO PICIA PRZYJEMNOŚCI, ZACHOWAŃ I ZAINTERESOWAŃ.
Ten punkt był wyżej przy okazji omawiania wartości. Ogólnie nie musisz być dnem. Możesz chodzić do pracy ale rodzina i zdrowie już na boku. Możesz mieć jakieś hobby, ale po za nim i butlą wiele się nie liczy. Z resztą picie na rybach, grzybach czy meczach to nie hobby a kolejna okazja do picia. 
VIII. PICIE ALKOHOLU POMIMO OCZYWISTEJ WIEDZY O JEGO SZCZEGÓLNEJ SZKODLIWOŚCI DLA ZDROWIA PIJĄCEGO. 

Ten kawałek też jest ze strony medycznej:

O wystąpieniu tego kryterium możemy mówić wtedy, gdy dana osoba wie iż alkohol pogarsza jego stan zdrowia, a pomimo ponoszonych konsekwencji nadal spożywa alkohol. Nie chodzi tu o ogólną orientację, co do szkodliwości alkoholu jaką możemy usłyszeć w środkach masowego przekazu, a raczej konkretną informację uzyskaną np. od lekarza iż to, że dana osoba ma dane schorzenie jest konsekwencją nadużywania alkoholu. Inne zaburzenia takie jak: - "palimpsesty alkoholowe" - powtarzające się epizody "urwanych filmów", "przerw w życiorysie", luki w pamięci - tzn. okresy alkoholowych zaburzeń pamięci związanych z piciem - próby zapanowania nad piciem (np. ograniczanie sobie pory picia, rodzaju trunku, dobrowolne podejmowanie okresowej abstynencji w celu picia bez obaw w przyszłości) - ciągi picia - nawroty picia po okresach abstynencji - zaprzeczanie uzależnieniu (dana osoba nie uważa się za alkoholika) - nasilony lęk, ataki paniki bez powodu - psychozy alkoholowe - próby samobójcze / samouszkodzenia mogą potwierdzać uzależnienie w zależności od modelu picia.

Czyli wiesz że twoje picie kończy się na ogół źle dla ciała i ducha nie tylko twojego ale też bliskich a mimo to chlasz. To jakbyś strzelał sobie codziennie rano w kolano... 

Nie jestem przekonany...

Jeżeli jakieś trzy punkty (te z rzymska cyfrą) możesz sobie na pewno przypisać przez ostatnie dwa lata to może być coś nie tak. Jeżeli uważasz że nie, że wszystko jest ok to zadaj sobie pytanie jak tu trafiłeś, co sprawiło że nie jesteś w kółku szachowym czy klubie filatelistycznym? Czy zastanawiałeś się może jak to jest nie korzystać z automatów do gier, nie chodzić na zakupy, nie jeść? Zapewne nie bo prawdopodobnie masz kontrolę nad tymi zachowaniami. 
Czy zadajesz sobie pytanie "Jak można nie korzystać facebooka, tak w ogóle?" Jak nie masz problemu to nie myślisz o tym, kiedyś żyłeś bez tego portalu i nie musisz zaglądać co 10 minut na niego. 

Ale czy pytasz "Jak można nie pić?!" Tego pytania nie stawiają ludzie nie mający problemu z alkoholem podobnie jak ty nie pytasz o rzeczy które nie stanowią dla Ciebie problemu (facebook, jedzenie, zakupy, automaty to tylko przykłady czynności od których są też ludzie uzależnieni) Rozumiesz analogię, prawda?

Jeżeli mimo to masz mnie za wariata to super, chcesz iść swoją ścieżka i dalej pić? Ok. Ale jeżeli nie masz problemu to podejmij ostatnie wyzwanie. Każdą dawkę alkoholu jaką piłeś czy w weekendy czy codziennie zmniejsz do jednej. Jak były to piwa to wypij tylko jedno, jak wódka to tylko 25g. 
Osoba nie uzależniona pije ile chce i kiedy chce. Zupełnie jak ty kontrolujesz pewne zachowania tak ona radzi sobie z alkoholem. Zmniejsz tą dawkę i obserwuj siebie czy nie masz któryś z wyżej wymienionych objawów głodu alkoholowego. 

Ogólnie super by było gdyby przeczytał ten tekst również ktoś bliski. Samemu można wiele nie wiedzieć a ktoś kto stoi z boku może Ci podpowiedzieć że coś nie gra. Zresztą jak tu trafiłeś to na pewno już słyszałeś od kogoś że za dużo pijesz. A czy mówił Ci ktoś że za dużo palisz albo jesz tabletki? (akurat z tymi drugimi to można się nieźle ukryć) No właśnie :-)

Co dalej?

Zacznij od tego: Jak przestać pić? 

Powodzenia! :-)