sobota, 28 stycznia 2017

Bo życie to nieustanna praca w ogrodzie


Pixabay

Moje życie przypomina sad. Sad jak wiadomo wymaga pracy. Kiedy się w nim nie pracuje zaczyna zarastać.

Ja nie dbałem o swój ogród, bałem się go. Poruszałem się tylko w kilku jego miejscach. Jak się można domyśleć tam gdzie o niego dbałem, to w miarę wyglądał. Był po zarastany, ale dało się przejść, nawet dało się zerwać kilka owoców.

Jednak tam gdzie bałem się wejść lub zwyczajnie w świecie nie chciało mi się to wyglądał jak jesień średniowiecza. Kupa psiar i badyli, chwastów i zero światła. Maskara, prawdziwy las umarłych. W końcu choroba z tego lasu zaczęła się rozwijać i rozwijać.
Stanąłem pod murem, albo się zabiorę za porządki albo resztki mojego sadu zeżre grzyb i pruchnica.

Jak się nie trudno domyśleć nie miałem bladego pojęcia od czego zacząć. Na szczęście posłuchałem kilku rad starszych ogrodników. Zabrałem się za porządki.
Sprzątanie sadu bardzo mi się podobało. Lubiłem odkrywać każde jego zakamarki, poznawać tajemnice. Lubiłem patrzeć na jego odradzające się oblicze.

Kiedyś zacząłem poruszać się pod górę, było bardzo ciężko. Wycinałem, podlewałem, nawoziłem. Poznawałem nowe rośliny. Kiedy wszedłem na szczyt szybko obróciłem się za siebie i z daleka patrząc na mój sad usiadłem na kamieniu. Pełen dumy ze swojej pracy powiedziałem : Sylwek, dobra robota.

Siedziałem tam dość długo i pewnego dnia wstałem odwracając się od zrobionego już sadu. Ku memu zdziwieniu zobaczyłem że przed mną rozciąga się ogromna dolina, zarośnięta i nie zadbana. Przeraziło mnie to i przygniotło. Poczułem się pokrzywdzony. Tyle zrobiłem, tak dobrze pracowałem i co? Kolejne lasy do czyszczenia?!

Z drugiej jednak strony, chęć przygody, poznania tego co nie znane pchnęły mnie w doline.
Było różnie, czasami lekko i przyjemnie, czasami bardzo ciężko. Wiele razy chciałem się poddać, wycofać. Ale wiedziałem że trzeba iść dalej. Czasami chciałem przyśpieszyć prace, rwałem chwasty powierzchownie nie schodząc do korzenia. Nie tędy droga, nim się oddaliłem wyrastały na nowo.

Oczywiście były też dni bez pracy, kiedy tylko cieszyłem się tym co mam. Rozglądałem się po ogrodzie pełen podziwu dla stworzenia. Czasami zaglądałem do ogrodu sąsiada, gdzie trwa była jakby bardziej zielona... Zazdrościłem, próbowałem dogonić. To na nic. Wracałem do siebie by dalej pracować.

Bywałem też pyszny, wiedziałem że jestem już doświadczonym ogrodnikiem i nie zawsze przyjmowałem rady innych. Jak wiadomo nie kończyło się to dobrze.
Pewnego dnia żona powiedziała mi że w starej części ogrodu pojawiają się chwasty. Powiedziałem jej że je jestem ogrodnikiem i ja wiem co i gdzie rośnie w moim sadzie.

Jednak po czasie dostrzegłem rozwijającą się chorobę. Wróciłem do tej części ogrodu i pełen zdziwienia zobaczyłem grzyb i pruchnicę na wypielęgnowanych kiedyś drzewkach. Posprzątałem, usiadłem na kamieniu. Z drzewka zerwałem owoc i jedząc go takie naszły mnie wnioski.

O ogród należy dbać cały czas. Mogę to akceptować lub nie, jednak taka jego natura że nie pielęgnowany zaczyna zarastać.

Warto też słuchać rad, nie tylko ogrodników. Czasami zwykły przechodzień da znać że coś się dzieje nie dobrego. Zawsze trzeba zachować czujność i pokorę.

Bywa że ogród jest w paskudnym stanie i przeraża Cię myśl o jego sprzątaniu. Pamiętaj że Twoim celem nie jest mieć doskonały ogród, Twoim celem jest być dobrym ogrodnikiem...


Chciałbym kiedyś jak św.Paweł powiedzieć: Brałem udział w dobrych zawodach...

Miłego kochani, dbajcie o wasze ogrody nie ustanie. SB

2 komentarze:

  1. Tekst rewelacyjny, wydrukowany i już wisi u mnie na lodówce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam na lodówce kilka tekstów, ale nie swoich ;-) czuje się zaszczycony, poważnie :-)

      Usuń