środa, 25 stycznia 2017

Czy wszywka działa?


Pixabay


Ok, temat bardzo ważny. Ważny z dwóch powodów. Po pierwsze często padają pytania na temat wszywki alkoholowej a po drugie konkurencja jest duża więc jest popyt.
Jakie mam zdanie na ten temat? Cóż jeżeli to kogoś obchodzi to zapraszam :-) 

Na początek posłużę się wikipedią : 

Stosowanie środków zawierających disulfiram (AnticolAntabusEsperal) jest jedną z metod leczenia alkoholizmu, który można zaliczyć do terapii awersyjnej. W wyniku podania leku (czasem jest on chirurgicznie umieszczany podskórnie w postaci stale uwalnianej do organizmu), spożycie alkoholu powoduje bardzo nieprzyjemną reakcję organizmu. Obawa przed tą reakcją może powstrzymać pacjenta od konsumpcji napojów alkoholowych. W Polsce leczenie wymaga zgody pacjenta i odbywa się pod kontrolą lekarza. Część terapeutów uzależnień jest przeciwna stosowaniu disulfiramu z powodu małej skuteczności oraz potencjalnie niebezpiecznych skutków ubocznych i w wielu krajach został on wycofany z lecznictwa.

Więc w dużym skrócie, wszywka alkoholowa jest to straszak. Mając ją w ciele, pod skórą czy w innej formie żre się ona z alkoholem, oczywiście z tym we krwi a nie na półce sklepowej. Powikłania faktycznie bywają duże, mam kilku znajomych którzy skończyli naprawdę paskudnie po zapiciu wszywki. Jeden nawet na wózku inwalidzkim...

No ale czy jest ona taka zła? No nie jest aż taka zła. 
Więc w czym rzecz? Ano w tym że leczy od dupy strony i nie chodzi o to że jest ona tam najczęściej wszyta...

Po pierwsze! Żaden czynny czy trzeźwiejący alkoholik nie ma problemu z alkoholem!!! Uuuuuu, teraz wsadziłem kija w mrowisko. Znaczy się nie ma w tym sensie że leczenie zaczyna się i NIE kończy na nim. 
Oczywiście żeby w ogóle zacząć rozwijać się duchowo i osobiście, eliminować swoje wady i stawać się po prostu lepszą wersją siebie (czytać trzeźwieć) trzeba zachować abstynencję! Oczywiście alkohol nigdy nie będzie mi obojętny i nigdy nie będzie pod moją kontrolą, stąd po prostu nie pije. Rzecz w tym że nie pić to jeszcze za mało. 

Najważniejsza rzecz! Alkoholizm leczy się od wewnątrz i nie mam na myśli ciała chociaż czasami ono też potrzebuje solidnej terapii czy odtrucia. Alkoholizm leczy się od strony umysłu i serca. Wszywka tego nie zrobi. 

To jak wsadzić palaczowi w tyłek beczkę prochu by ten bał się zapalić. Jak myślisz, co się z nim będzie działo? Czy będzie z pogodą ducha i dynamitem w dupsku szedł na przód? Czy może sam będzie jak ten zapalony dynamit? 

Może bardziej to zobrazuje, wyobraź sobie że pracujesz na dworze w upalny dzień bardzo chce Ci się pić. Stawiasz przed sobą szklankę zimnej wody z lodem, cytryną i miętą. Słońce pali a po zmrożonej szklance spływa rosa... W tym momencie naklejasz na usta taśmę i idziesz dalej pracować. O czym będziesz myślał? Czy będzie Ci lepiej? No właśnie.

Z wszywką jest podobnie. Kiedy jest ona stosowana jako środek wspomagający w trzeźwieniu, jako taki straszak na kilka/kilkanaście tygodni to ok. Być może masz problem z utrzymaniem abstynencji a obsesja picia jest tak silna że nie dajesz rady. Wówczas w porządku. Podobnie jak dziecko (nie mam na myśli nic złego) potrzebujesz prawa/zakazów i nakazów, to jest ok a to nie. 
Jednak dziecko powinno stać się dorosłe i samo z siebie wiedzieć że w ogień łap się nie wsadza. 

Dlatego uważam że wszywka jako wspomaganie leczenia alkoholizmu przez terapię czy aa jest w dobra. Oczywiście jako ostatnia deska ratunku. Dlaczego ostatnia? Bo powstaje niebezpieczeństwo przeniesienia odpowiedzialności za siebie na tabletkę w zadzie. 

Trzeźwienie nie zawsze jest łatwe i przyjemne, bywają ogromne schody które czasami pokonuje się bardzo długo... Wówczas pojawić się może i tak się bardzo często dzieje myśl : chmmmy, terapia nie jest mi już potrzebna, mam wszywkę i poradzę sobie sam... A to już pionowy lot w dół. 

Jeszcze gorzej jak ktoś w ogóle nie chce słyszeć o terapii czy AA. Wówczas życie obok człowieka który ma granat poniżej pleców jest uuuu, jak spacerowanie w nartach po polu minowym. Nie ma bardziej upierdliwego, drażniącego, dołującego człowieka niż nie pijący alkoholik który nie zaakceptował tego że nie pije. Ta jak być przed miesiączką cały rok! Wyobrażacie to sobie?!

Tak wygląda moje zdanie na temat wszywki, wiem że wielu może się ten tekst nie podobać. Nie oceniam ludzi którzy sprzedają i kupują te środki. W skrajnych przypadkach mogą pomóc. Jednak nie mogę zaakceptować faktu że wciska się komuś leki nie wspominając o terapii, AA, czy innej drogi do spełnionego życia. Alkoholik pije nie dlatego że ma problem z alkoholem! Pije bo ma problem z życiem, z uczuciami, emocjami, duchem. Nie radzi sobie ze sobą i otoczeniem. Jest pełen lęku, uwarunkowań i uprzedzeń. Jak myślisz, czy jakakolwiek tabletka sobie z tym poradzi? NIE! A gdyby nawet kiedyś taką wymyślono to nie byłoby całej zabawy w trzeźwienie ;-) 

Miłego, Sylwek


11 komentarzy:

  1. Jest tez taka fundacja we Wroclawiu Akita lecza roslina kodzu to chyba tez bedzie jakas sciema ?? ktos moze tego probowal ? ktos cos slyszal ?? prosze o info

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś trafiłem na jakieś leki wspomagające zachowanie abstynencji, rzecz w tym że abstynencja to dopiero początek. Nie jestem przeciwny stosowaniu takich rzeczy w wyjątkowych sytuacjach pod warunkiem że pójdzie z tym w parze rozwoj duchowy i osobisty. Niestety naciągaczy nie brakuje (nie mam na myśli każdego kto to sprzedaje!) ;-)

      Usuń
  2. Jesli chodzi o preparzt kudzu ja mam dobre doświadczenia. Może to psychika zadziałała...? Nie ma tej chęci picia,jakiego takiego pragnienia na alkohol.Ale tak jak Sławek wspomniał praca nad sobą, zrozumienie problemu,zadanie sobie pytania dlaczego to robie? Dlaczego piję? To podstawa.Aby mòc sobie odpowiedzieć trzeba dać sobie szanse na wytrzeźwienie,po paru miesiącach jest juź tylko lepiej!Jeśli kudzu ma wspomòc ten proces to warto spróbować. Pozdrawiam.Trzeźwiejąca 2 lata :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą, jeżeli ma wspomóc to jak najbardziej tak, jeżeli ma zastąpić trzeźwienie to absolutnie nie. Sam podczas rzucania fajek wspomagałem się Tabexem i dopiero wtedy, za trzecim razem się udało. Może placebo, może opatrzność Boska, może tabletki. Myślę że wszystko po trochu pomogło mi wtedy. Ważne że nie palę więc tabletki spełniły swoje zadanie. Jako pomoc, tak, jestem za. Jako środek wyłączny, nie, nie zgadzam się :-)

      Usuń
  3. Ośrodek Moje Życie to idealne miejsce, aby poradzić sobie ze swoją największą słabością, którą nierzadko jest nałóg. Warto zaufać najlepszym terapeutom z Wielkopolski.

    OdpowiedzUsuń
  4. Można mieć wątpliwości, ale przyznaje, że wszywka rzeczywiście jest taką ostatnią deską ratunku i tylko wtedy, gdy dana osoba naprawdę chce wyjść z nałogu. Miejsc, gdzie przeprowadza się taki zabieg w Polsce nie brakuje, można też o tym poczytać: http://superwszywka.pl/ ale trzeba też pamiętać, że jak ktoś jest nałogowym pijakiem i nie widzi w tym nic złego to ani wszywka mu nie pomoże, ani nic innego, co gorsza, może mu nawet zagrozić, w końcu picie przy wszywce jest niewskazane i niebezpieczne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Według mnie na początek warto, a nawet nalezy poddać się detoksowi alkoholowemu. Tutaj http://detoksfenix.pl/uslugi/detoks-alkoholowy znajdziecie dokładne informacje na ten temat.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasem wszywka to jedyne rozwiązanie, aby zwalczyć problem alkoholizmu. Tego typu zabieg można wykonać np. w gabinecie esperal gdańsk.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli zastanawiacie się czy wszywka alkoholowa to odpowiednie rozwiązanie dla was, to zajrzyjcie na stronę https://alkotherapy.pl. Znajdziecie tam potrzebne informacje o tym zabiegu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaszycie to bardzo skuteczna metoda walki z alkoholizmem

    OdpowiedzUsuń