czwartek, 28 maja 2015

Czy bezinteresowność istnieje?

Pixabay



Czym jest ego? Co to takiego egoizm? Napisano na ten temat masę książek, więc nie będę się specjalnie rozpisywał. Krótko mówiąc egoista myśli wyłącznie o sobie.
Alkoholizm cechuje się egoistycznym zachowaniem. Większość czynnych alkoholików idzie po trupach do celu a konkretniej do butelki.

Do osranej śmierci będę powtarzał że problemem alkoholika nie jest alkohol tylko myśli, emocje i częściowo ciało. W programach dla trzeźwiejących alkoholików duży nacisk kładzie się na bezinteresowność.

To słuszne i logiczne, jeżeli chcę zmian w moim życiu to powinienem zacząć od premiera ;-) Oczywiście żartuje. Więc zaczynam od siebie a konkretnie od zachowań. W "Jak zrobiłem z piekła raj" pisałem o tym że najprostszą metodą na zmiany w życiu (między innymi na trzeźwe życie) jest wyrabianie nowych nawyków.(choć to w sumie proste nie jest ;-) Jest to jednak droga chyba najkrótsza :-)

Jak można wyrobić nowe nawyki? Nie rzadko, zwłaszcza na początku drogi, robiąc na siłę nowe lub dokładnie odwrotne rzeczy. Skoro już wiemy że alkoholizm cechuje się zachowaniem egoistycznym, tak zgadza się. Sam miałem wszystkich i wszystko w poważaniu (no może nie aż tak bardzo) to aby cieszyć się nowym życiem trzeba pewne rzeczy robić na odwrót. Myślałem o sobie to teraz myślę o innych.

Ok, świetnie! Jednak mam małe ale! I napiszę tu o swoim doświadczeniu i wnioskach.

Idea jest świetna. Wychodzenie z egoistycznych zachowań niesie za sobą masę przyjemności. Jestem za pomaganiem innym ludziom! Rzecz w tym że można się pogubić i to mi się zdarzyło.

To że nie mam myśleć o sobie nie znaczy że mam dać się dymać! Sam wyznaję zasadę "blisko środka" Od czasu do czasu mam ochotę na odrobinę próżności i nie mam już z tego powodu wyrzutów sumienia. To że nie mam myśleć o sobie, nie znaczy że nie mam myśleć o sobie w ogóle! To że mam uczyć się pomagać, nie znaczy że tej pomocy nie mam przyjmować!

Umiejętność przyjmowania pomocy jest tak samo ważna jak jej dawanie! W końcu nie będzie komu pomagać bo nikt nie będzie chciał tej pomocy przyjąć. Ważne aby te dwie energie ze sobą równoważyć. Zastanów się teraz proszę kiedy ostatnio komuś pomogłeś? Wszystko jedno, w pracy, w domu. Może komuś "postawiłeś" obiad czy coś w tym stylu. Taki zwykły lub nie zwykły wyraz "bezinteresowności"

Teraz zastanów się kiedy przyjąłeś taką czy podobną pomoc od kogoś, jak się wtedy czułeś? Czy było to zakłopotanie czy zwykła przyjemność? Kiedy ktoś "postawił" Ci obiad to czy koniecznie chciałeś dołożyć się do rachunku? Idąc dalej, czy masz wyrzuty sumienia kiedy coś sobie kupisz? DDA i DDD wiedzą o czym mówię ;-) No właśnie, okazuje się że najczęściej nie umiemy tej pomocy przyjąć!

Wbito nam do głowy (ogólnie społecznie) że myślenie o sobie jest złe! Tyle że altruizm to druga skrajność! Wiele cierpimy nie potrzebnie robiąc z siebie niby menczenników! Naprawdę warto zachować równowagę między pomaganiem innym a przyjmowaniem tej pomocy, między myśleniem o sobie a myśleniem o innych. Nie dajmy się zwariować!

Druga kwestia związana z pomaganiem to tzw. bezinteresowność. Dlaczego pisze tak zwanej? Cóż, w moim wypadku marnie z tą bezinteresownością... Tak, przyznam się że kiedyś w 9-ciu na 10 przypadków pomocy innym miałem interes. Teraz jest o wiele lepiej... wyjdzie jakieś 8 na 10 przypadków!
Ale ze mnie pieprzony egoista co? No cóż :-)

Ale tak przez chwilę zastanów się, czy znasz taką sytuację, Pomogłem mu w tej pracy a On mi nawet nie podziękował. Tak bardzo starałam się aby mu się udało a teraz kiedy odniósł sukces zapomniał o mnie.
Gdzie tu jest bezinteresowna pomoc?! W pierwszym zdaniu zapłatą miało być słowo Dziękuje Ci bardzo, jesteś wielki! W drugim, ta niby bezinteresowność to nic innego jak inwestycja w swoją przyszłość!

Idąc dalej, jeżeli nawet świadomie nie oczekuję zapłaty, jeżeli kogoś podwiozłem samochodem a ten wychodząc z auta piznoł drzwiami i nic! Jeżeli nie czuję się okradziony bo nie usłyszałem Dziękuje :-) To jak się czuje? No jeżeli nie czuję się źle to czuję się najprawdopodobniej dobrze! Dobry człowiek jestem, pomogłem, on nie podziękował, a ja nie mam mu tego za złe. 

Co to ma być? Bezinteresowność? No nie do końca, sam dałem pożywkę dla mojego ego, Ale ty jesteś dobry człowiek, mniam mniam. Najbardziej lubię słuchać o bezinteresowności na mitingach ;-)
W ostatnim tygodniu pomogłem kilku ludziom, zrobiłem to od siebie bez żadnej zapłaty. Rzecz w tym że już sobie wypłaciłeś :-) Koledzy wiedzą jaki jesteś dobry minam, mniam, a jak w przerwie podejdą i powiedzą kilka miłych słów to otrzymasz premię :-)

Fundacje charytatywne, robią naprawdę dużo dobrego! Ale to też nie jest bezinteresowne. Nie licząc kosztów własnych jakie ponoszą (nie zaglądam nikomu w portfel, szanuję ich wysiłek) niosą korzyść dla ego. Zenek się cieszy że jest wierny swojej ideologi wrzucając miedziaka do puszki, jestem dobrym człowiekiem więc pomagam innym. Właściciel fundacji pielęgnuje ego gdy goście na bankiecie mlaskają jaki to on wspaniałomyślny...

Oczywiście nie ma w tym nic złego, jest dobrze! Nie dajmy się zwariować, podziękowanie samemu sobie, przyjęcie takiego podziękowania to wspaniała część prozy życia. To również trening umiejętności przyjmowania pomocy! Chodzi mi tylko i wyłącznie o to że byłbym ostrożny z używaniem słowa a nawet myśli "Bezinteresowność"

W programie "Kurs realizacji marzeń" są dwa tygodnie poświęcone bezinteresownej pomocy, jeden mówi o tym żeby pomóc komuś obcemu, drugi mówi o tym żeby komuś pomóc i absolutnie nikomu o tym nie powiedzieć! Można zasmakować co to bezinteresowność a przynajmniej się do niej zbliżyć :-)

Ogólnie tak, im bardziej uważam że robię coś bez interesu dla siebie, tym większy jest mój interes. (nie mówię o przyrodzeniu ;-) Altruizm świadomy nie istnieje! Jeżeli świadomie pomagam to owszem, robię dużo dobrego. Jednak nie bezinteresownie. Zapłata bywa bardzo subtelna, czasami to tylko myśl, nawet nie do końca świadoma. Altruista nie wie że jest altruistą.

Na koniec mała uwaga, czasami nieustannie pomagając można zaszkodzić. Czasami pomagając odbiera się możliwość rozwoju i doświadczenia, uważam że czasami trzeba porządnie kopnąć w dupę żeby naprawdę pomóc.

Jakie macie doświadczenia w bezinteresowności? Pozdrawiam ciepło, Sylwester Bykowski (Aquarius)

czwartek, 21 maja 2015

Co zrobić kiedy pracownik pije?


Pixabay



Żeby nie było, nie jestem święty i mam swoje za uszami, dzisiaj widzę perspektywę z innej strony i tę stronę chciałbym teraz przedstawić.

Jakiś czas temu pisałem tekst który też możesz przeczytać Co zrobić kiedy bliska osoba pije, czyli jak pomóc alkoholikowi, analogicznie pewne rzeczy są podobne, pewne bo nie wszystkie.

Pierwsza podstawowa rzecz to fakt że w naszym kochanym kraju, w pracy, nadużywa się alkoholu. Od ładnych kilku lat zajmuję się branżą budowlaną która już słynie z tego że jej członkowie nie wylewają za siebie. Oczywiście nie szufladkuję, jest sporo firm które nie tolerują picia w pracy. Jednak wiele mruży oko na takie zachowanie. Z resztą nie tylko budowlanka ale każda jedna branża jest narażona na nietrzeźwych pracowników.

Zakłady produkcyjne, instytucje rządowe (chyba nie muszę szukać przykładów ;-) szpitale, rynek usług itd. Wydaje mi się że nie ma wyjątków. Oczywiście są takie które dość skutecznie ograniczają możliwość łyknięcia w godzinach ale nie oszukujmy się, alkoholicy to wybitnie kreatywne istoty i nie mal zawsze sobie poradzą ;-)

Kim jest pracownik?

Czasami mam wrażenie że pracownicy z niższych szczebli są traktowani jako koszta a dopiero kadra jako zysk. Żałosne ale cóż. Każdy bez wyjątku pracownik jest współtwórcą zysku z założenia! Pracownik to przedłużenie ramion szefa, jak mówił mi kiedyś mój dobry znajomy, Sylwek, duże pieniądze robi się za pomocą ludzi. Tak, ludzie zastępują jedną parę ramion pracodawcy swoimi, dzięki temu działanie jest zwielokrotnione. Ludzie to narzędzia. Jeżeli będą sprawne i zadowolone to takie będzie ich działanie. Nie będziemy pisali o motywacji pracowników, sądzę że już wiesz że ludzie są bardzo ważni. Dbaj o nich a jest szansa że będą dbać o Ciebie.

Dlaczego warto dbać o trzeźwość pracowników?

Więc po czyjej stronie leży odpowiedzialność? - chyba każdy się domyśla co? Oczywiście po stronie pracodawcy, kierownika lub przełożonego. Oczywiście wiem że w wielu przypadkach zwłaszcza firm budowlanych tylu ilu pracowników tylu kierowników, jednak nie łódź się.

Jeżeli pracownik pod wpływem alkoholu złamie sobie lub komuś kark to odpowiada pracodawca. Nie do końca to jest w porządku ale takie mamy prawo! Jeżeli rozwali jakąś maszynę która nawet była ubezpieczona to uwierz mi że żadna ubezpieczalnia nie jest skłonna do wypłacenia pieniędzy. Czysty zysk ubezpieczalni to nie wypłacone składki, pierwsza rzecz jaką zbada to BHP na miejscu zdarzenia!

Kiedy ma się wypite, jakość pracy spada! Czasami niby wydajność rośnie, to prawda. Kilkoma głębszymi niby można się nakręcić jednak proces ten jest krótkotrwały i i wydajność i jakość spada. Kiedy pijany lub podchmielony pracownik sprawdza jakość, mówi Jakość? Jakoś to będzie! 
Kiedy spada jakość, spadają zyski w firmie...

Kiedy pan X lubi sobie łyknąć to najczęściej lubi sobie łyknąć bez względu czy jest przed czy po dziesiątym... Jak wspominałem są to istoty niezwykle kreatywne i potrafią tu i ówdzie skubnąć żeby się napić... Nie jest to zasada, jednak dość częsta przypadłość będąca jednym z efektów nadużywania alkoholu (wiem również z własnego doświadczenia) Więc żeby nie było wielkiego zaskoczenia podczas rocznego bilansu.

Solidarność, wiadomo że chłopaki z branży stoją za sobą. Sam pamiętam kiedy wraz z kilkoma kolegami stanowiliśmy zamknięty krąg. Po różnych wpadkach byliśmy nie do ruszenia tylko dlatego że nikt nikogo nie sypnął. Uważaliśmy to za powód do dumy i tyle! To jak dla patrioty zginąć za flagę.

Kto nie pije ten kabluje chyba każdy zna to słynne powiedzenie. Kim jest kabel? Kabel to gnida, faszysta, komuch i wszystko inne w jednym. Z kablem się nie rozmawia, nie je śniadania i nie chodzi na papierosa. Kabel to najniższa komórka wśród pracowników. Kabel ma zawsze pod górę, kabel ma zawsze najgorszą robotę do zrobienia, kabel, kabel, kabel! Logiczne że nikt nie chce być kablem. To przekonanie jest tak głęboko w nas zakorzenione że mając w pracy przynajmniej dwóch co lubią łyknąć, spodziewaj się że będzie ich przybywać, chociażby dlatego że nikt nie chce być kablem!

Ludzie to wizytówka, jeżeli twoi pracownicy będą obyci, dobrze ubrani to tak też będziesz postrzegany jako pracodawca. Jeżeli jednak będzie dawać od nich chmielem to nikt nie będzie Cię traktował poważnie. Zleceń nie będzie przybywać a koszta będą rosnąć. Kiedy pracownicy pójdą na swoje dno, pociągną Cię za sobą. Różnica polega na tym ze oni prawdopodobnie nie mają tylu zobowiązań.

Uwierz mi że kiedy ma co łyknąć lubi sobie nie przeszkadzać pracą, kiedy nie ma co łyknąć to kombinuje gdzie znaleźć, kiedy zbliża się weekend lub fajrant myślami jest już w barze. Ogólnie rzecz biorąc skupienie nie należy do najwyższych więc i jakość pracy też nie.

Jeżeli zachęciłem Cię do zadbania o trzeźwą atmosferę to zapraszam dalej, jeżeli nie to życzę powodzenia w ruletce...

Kiedy działać?

Pracownicy ukrywają się ze swoim piciem, to nie podlega dyskusji, jednak większość z nich tylko myśli że się ukrywa. Wiem jak jest i nie oszukujmy się, większość ludzi w firmie wie kto lubi dziabnąć. Kiedy pracownik daje często chorobowe, kiedy często, co poniedziałek daje od niego fuzlem, kiedy na imprezach integracyjnych zalewa się w trupa, kiedy podejrzanie się zachowuje...

Nie ma co ukrywać problemu ponieważ konsekwencje i tak wyjdą a to pracodawca często traci najwięcej.

Co zrobić?

Nigdy nie rozmawiaj z pijanymi! Taka rozmowa do niczego nie doprowadzi!

Rozmowa, rozmowa, rozmowa! Należy zaprosić pracownika na rozmowę. Nie mów mu że donieśli Ci pracownicy bo może przypadkiem bogu ducha winny abstynent oberwać od delikwenta za kablowanie! Morale tylko się po gorszą.

Chcesz by pracownicy byli odpowiedzialni to sam to pokaż. Powiedz że sam zauważyłeś że coś niedobrego się z nim dzieje. Powiedz że nie ma się czego wstydzić bo wielu różnych ludzi cierpi z powodu tej choroby której sam sobie przecież nikt nie wybrał. Postaraj się wykazać empatią. Może masz jakiegoś znajomego, opowiedz mu o nim. To bardzo ważne żeby majsterek nie czuł się odludkiem.

Pochwal go za ogólne działania, wyjaśnij że jego osoba jest dla Ciebie i dla firmy ważna. Alkoholicy to na ogół strasznie nie dowartościowani ludzie. Jeżeli go wyzwiesz utwierdzisz go w tym w co wierzy czyli Każdy szef to kutas Jeżeli pochwalisz to rozbroisz gościa z tarcz i amunicji.

Staraj się słuchać a nie tylko mówić, niech to będzie rozmowa a nie monolog. Ostatecznie postaw mu warunek, jak żona - mężu lub mąż - żonie. Albo dalsza współpraca albo butelka. Nie wierz w obietnice. Kiedy piłem byłem lepszy od kandydatów przed wyborami! Konkretne działania i terminy. Może to być ośrodek leczenia uzależnień, może to być AA. Jeżeli to możliwe, możecie ustalić z tydzień-dwa urlopu. Konsekwencja i konkretne działania.


Na podsumowanie powiem tak, kiedyś usłyszałem zdanie że alkoholicy to normalni ludzie tyle że bardziej... Hmmmy, coś w tym jest. Jeżeli alkoholik zacznie trzeźwieć to siłą rzeczy jaką jest rozwój osobisty (u alkoholika nie ma innej drogi, albo rozwój osobisty albo dno) więc jeżeli alkoholik zacznie trzeźwieć to możesz mieć w firmie doskonałego pracownika!

Znam kilka firm w których pracują trzeźwiejący alkoholicy i są to firmy które świetnie sobie radzą! Trzeźwiejący alkoholik ma na ogół bardzo wysokie morale, więc naprawdę warto :-) Po za tym będziesz miał dodatkową satysfakcję z faktu że przyczyniłeś się do uratowania czyjegoś życia, rodziny i pracy :-)

Nie wywalaj od razu za bramę, spróbuj pomóc bo korzyści mogą przekroczyć Twoje oczekiwania!

Można jeszcze próbować uświadamiać ludzi poprzez informowanie kadr kierowniczych lub różne ulotki czy artykuły w prasie firmowej. Pisałem taki tekst np. dla Spółki Energetycznej Jastrzębie w gazecie Po prostu Energia (klik - str.9 i dalej dział stawiamy na odpowiedzialność)

Sylwester Bykowski (Aquarius)

Zobacz jeszcze to Jak przestać pić? wiedza która może się przydać.

piątek, 15 maja 2015

FIlm z przesłaniem -Lucy, Dwa światy




Lucy (2014) - kino z gatunku sci-fi, nie ukrywam że lubię takie filmy. Fabuła bardzo prosta, tytułowa Lucy, znajduje się w nieodpowiednim czasie w nieodpowiednim miejscu (tak naprawdę zawsze jest tak jak ma być ;-). Więc nasza bohaterka po przez "zbieg okoliczności" zostaje wplątana w przemyt nowego  narkotyku który został umieszczony w jej ciele.

Podczas pewnej akcji worek ze specyfikiem pęka w jej wnętrzu co powoduje szereg zmian. Kobieta która powinna umrzeć zaczyna korzystać pełnego potencjału mózgu. Normalnie korzystamy z jakiś 10%, ona... dochodzi do pełnej skali. Mnie film podobał się pod wieloma względami, jednak to przykład ludzkiej ewolucji najbardziej mnie zaintrygował. Zwróćcie uwagę na jej słowa, na to co mówi, ponieważ można by jej dialogi pociąć i wydrukować :-)

Dwa światy (2006) - bardzo prawdziwe kino, film banalnie prosty, w którym Morgan Freeman gra jakby samego siebie. Sławny po kilku letniej przerwie ma zagrać role menadżera w sklepie samoobsługowym. Aby zapoznać się z życiem takiego marketu wyrusza do bardzo biednej dzielnicy. W sklepie poznaje bardzo ciekawą/dziwną (dla mnie to to samo ;-) ekspedientkę.

Sprzedawczyni postanowiła pomóc dojechać aktorowi do domu. Ta podróż staje się podróżą życia gdzie obije ludzi poznaje siebie i skrajnie różne światy w których żyją. Jeszcze raz, kino niezwykle prawdziwe i motywujące po którym pojawia się banan na gębie ;-)

Miłego oglądania, Sylwek Bykowski (Aquarius)

piątek, 8 maja 2015

Jak dbać o zdrowie, czyli trochę światła na autorytet...

Pixabay


Zacznę od pytania, czy jesteś koniem?
Skąd to pytanie? Hmmmy, parę lat temu sam sobie je zadałem, czy Ty je sobie zadasz to już zależy od Ciebie. Jakiego konia mam na myśli? Chodzi mi o klapki, o klapki na oczach.

Chodzi mi o bardzo wąski zakres widzenia, jak kiedyś ktoś mądry, nie pamiętam kto, powiedział Patrzeć nie znaczy widzieć, słuchać nie znaczy słyszeć. Tak, jest to szczera prawda!

 Jezus mówił że jeżeli chcesz zostać moim uczniem to musisz zapomnieć o wszystkim czego się do tej pory nauczyłeś. 

Można też powiedzieć zdejmij te klapki z oczu!

Czym są owe łuski, programy, klapki? To przekonania! Nie będę się rozpisywał na temat przekonań, pisałem o tym w "Jak zrobiłem z piekła raj" Powiem tylko tyle że rodzimy się w pewnym sensie jak czysta kartka, epitety takie jak polak, chrześcijanin, kociewiak, zostały mi wgrane, gdybym urodził się kilkaset kilometrów w lewo lub prawo co przy długości równika jest jak rzut kamieniem, moja tożsamość była by zupełnie inna!

Miej to na uwadze! Normalność jest zawsze subiektywna, zawsze zależna od miejsca i czasu! Naprawdę warto czasami zanegować wszystko włącznie z własną tożsamością. Po co?! Ano po to żeby widzieć i słyszeć a nie tylko patrzeć i słuchać! Po co?! Ano po to by uniknąć masę niepotrzebnych kłopotów! Takich codziennych, które prędzej czy później przyjdą i do Ciebie.

Weźmy taką medycynę, w naszej kulturze medycyna akademicka jest wiodąca. Ok, nic w tym złego! Do momentu kiedy trzeba się leczyć. Żeby nie było, medycyna ta daje dużo możliwości, złamania, skręcenia, operacje. Wielu ludzi by nie żyło gdyby nie osiągnięcia współczesnej chirurgi, akurat mnie też to dotyczy! Jestem wdzięczny tej medycynie za ocalenie życia!

Jednak jest też druga strona medalu, proszę, nie musisz się ze mną zgadzać, ale użyj umysłu, czystej logiki. Nie odwołuj się do przekonań, nie szukaj teorii spiskowych, odwołaj się do czystej logiki, tak na chłopski rozum!

Pomyśl chwilę, świat w głównej mierze opiera się na pieniądzu, czy się podoba czy nie, to tzw. kraje rozwinięte są ściśle związane z pieniędzmi, niemal od zawsze! Za pewne miałeś taką sytuację że jakieś urządzenie np. pralka, lub coś innego zdechła po okresie gwarancji. Wszyscy wiemy jakie dzisiejsze auta są słabe. Co jest tego powodem?

Pomyśl chwilę, jak by wyglądała gospodarka która była by zrównoważona? Była by to gospodarka bez przychodu! No bo po co kupować pralkę skoro moja stara działa? No właśnie, gdyby robić dzisiaj rzeczy trwałe jak kiedyś to po kilku latach rynki świata zostały by zapełnione, popyt spadłby niemal do zera i obecny układ polityczny świata padłby jak domek z kart. Można by inaczej, ale świat musiałby się oprzeć na wzajemności a nie zależności. Na razie nie zapowiada się na zmianę... chyba?

Nie jestem przeciwnikiem kapitalizmu, żeby było jasne! Ale jako humanista uważam że są kurwa pewne granice! Teraz pomyśl chwilę :

Wartość rynku :

Rynek farmaceutyczny w Polsce rozwija się dynamicznie od kilku lat. Według danych CAGR (ang. Compound Annual Growth Rate), w 2003r. osiągnął on wartość 12,9 mld PLN i systematyczne wzrastał do 2011r., kiedy zanotował poziom 22,3 mld PLN (ceny netto). Wyjątek stanowi jedynie 2012r., kiedy w wyniku wprowadzenia przez Ministerstwo Zdrowia „Ustawy z dn. 12 maja 2011 o refundacji leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych” [Dz. U. 2011 nr 122 poz. 696.], doszło do regresji rynku. Dochód dla sektora farmaceutycznego spadł wtedy o około 5,4%. Spowodowane to było chaosem powiązanym z ustalaniem nowych list refundacyjnych oraz ciągle zmieniającymi się pozycjami preparatów medycznych dostępnych w tym wykazie. W przypadku 2013r., rynek odrobił ostatecznie straty zanotowane dla okresu poprzedniego, uzyskując wartość 27,7 mld PLN. W przypadku pierwszego półrocza 2014r., porównując go do równoległego okresu z 2013r., można zaobserwować wzrost tej wartości dla całego rynku aptecznego ale również dla wszystkich jego części składowych. (źródło - internet)

Czy widzisz jakie są to pieniądze!!! Teraz zastanów się czy zdrowi ludzie pójdą do apteki, czy zdrowi ludzie wygenerują tak potężne zyski? Nie szukaj tu teorii spiskowej, oprzej się na liczbach.
Teraz, głęboko się zastanów czy zdrowy pacjent to dobry pacjent?

Więc co zrobić? Żeby było jasne, kiedy boli mnie głowa to bywa że biorę tabletkę i jest ok. Na ogół wstrzymuje się, ale jeżeli nie przechodzi to biorę tabletkę. Ważne by na tyle ile się da nie brać ścierwa! Wiesz że jeżeli stosunek napraw do zniszczeń w ciele wynosi 51% do 49% to lekarstwo jest uznane za działające?

Moja córka miała atopowe zapalenie skóry, w medycynie akademickiej proponowano wyłącznie sterydy i psychotropy na noc by się nie drapała. Oczywiście odpuściłem sobie pomysł z psychotropami, a steryd w postaci maści otrzymała kilka razy. Zniszczenia jakie sieją sterydy są przerażające (oczywiście to zniszczenia na raty i odpuściliśmy tak szybko jak było to możliwe) więc poszukaliśmy naturalnych metod leczenia.

Skąd sprzeciw wobec naturalnych metod leczenia? Przecież te metody powstawały przez tysiące lat, z babci prababci, są sprawdzone! Jak mówi stare mądre przysłowie, jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o kasę.
Znowu odwołuje się do logiki. Pomyśl że przychodzi do Ciebie facet i mówi Panie, mam lekarstwo dla Pana, pokrzywa, sok z brzozy, miód i czosnek. Dzisiaj jest promocja w zestawie za jedyne 799,-

Co byś mu powiedział? Ja bym powiedział Spieprzaj dziadu! pokrzywę se zerwie w rowie, sok spuszczę z brzozy na podwórku, czosnek wyhoduje w ogródku a słoik miodu kupie za trzy dychy. Mam 769.- w kieszeni! 

No właśnie, żeby coś sprzedać trzeba to opatentować. Zastanów się, czy ktoś może opatentować chrzan i czosnek? No nie, nie może! Więc co trzeba zrobić? Chrzan i czosnek wyhodować w laboratorium pod postacią tabletki i sprzedać! Oczywiście tabletka nie ma cię wyleczyć tylko podleczyć abyś za jakiś czas po nią wrócił. Lekarstwo na raka? Wiecie jaki to potężny rynek? Kto zabije kurę co znosi złote jaja? Cała filozofia!

Szczepionki, czy kiedyś były? No właśnie, nie były. Chorób było mniej bo organizmy były silniejsze. Nasze ciała to doskonałe maszyny posiadające tysiące układów obronnych! Jeżeli podajesz coś z zewnątrz to ciało aby wyregulować wszystkie poziomy przestaje produkować pewne rzeczy. Jak alkoholik chleje to mózg przestaje generować endorfiny. Dlatego alkoholik wraca po butle by nie "zwariować". Pacjent o osłabionym układzie odpornościowym jest wrażliwy na choroby już od dziecka i dlatego to pacjent idealny. Pamiętaj, opieraj się wyłącznie na logice.

Dla przykładu, zastanawiasz się dlaczego dzieci z tzw. patologicznych rodzin latają od rana do wieczora, kuso ubrane i osmarkane po pas a mimo to są zdrowe? A Twoje dziecko dmuchane i chuchane choruje? To proste, układ odpornościowy jest silny jeżeli jest trenowany, hartowany. Jeżeli nie ma takiej potrzeby to idzie na urlop a dzieciak choruje.

Jeszcze raz, nie jestem przeciwnikiem medycyny konwencjonalnej, ale biorę pod uwagę różne metody leczenia, a i serce i rozum, podpowiadają mi że to co w naturze jest bardziej sprawdzone.

Nic nie musisz. Ale proszę, zastanów się nad tym i podziel się refleksjami :-) Sylwester Bykowski (Aquarisu)

P.S. Bardzo polecam tę stronkę : Ukryte terapie

piątek, 1 maja 2015

Czy wystarczy przestać pić?

Pixabay


Odpowiem krótko, NIE!!! Dziękuje za uwagę i pozdrawiam ;-)

Oczywiście jest to dobra odpowiedź ale na pewno nie wyczerpująca :-). Skąd to pytanie? Po niespełna sześciu latach (jak piszę ten tekst) zabawy w trzeźwe życie nasunęło mi się mnóstwo wniosków, jednym z nich jest próba odpowiedzi na pytanie zawarte w temacie.

Więc czy wystarczy przestać pić? Na to pytanie stawiam kolejne pytania. Ale do czego ma to wystarczyć? Nooo, żeby nie mieć kaca, owszem, wystarczy. Chociaż czasami zdarzają się suche kace to są one tak rzadkie że można uznać iż wystarczy przestać pić żeby nie mieć kaca.

Czy wystarczy przestać pić żebyyyyy, normalnie wyglądać? Co to znaczy normalnie wyglądać? Dobra, żeby nie śmierdziało z pyska jak z otwartego kanału, żeby oczy nie były jak gwiazdy, w sensie - jedno tu, drugie tam... Żeby cera nie była naświetlona jak po tygodniowym spawaniu.
Żeby ogólnie kolejki w sklepach nie rozchodziły się na Twój czy mój, jak by to ująć, ogólny wizerunek ;-) Jeżeli to wszystko jest dla Ciebie "Normalnie wyglądać" to owszem, wystarczy przestać pić.

Jednak jeżeli chcesz od życia czegoś więcej niż je przeczekać bez fuzla w gębie to przestać pić to za mało!
Jeżeli chcesz aby w domu atmosfera była przednia, jeżeli chcesz osiągać swoje cele, spełniać swoje marzenia, te obecne i z dzieciństwa to powtarzam że przestać pić to za mało!!!

Jeżeli chcesz aby powodziło Ci się materialnie, jeżeli chcesz czuć spokój i radość mimo że nie zawsze wszystko idzie po Twojej myśli to przestać pić to za mało!!!
Owszem, przerwanie obsesji picia jest niezwykle wielkim osiągnięciem, jest dokonaniem rzeczy nie możliwej! Mniej tego świadomość że właśnie dokonałeś cudu, ale na Boga, wybij sobie z głowy pomysł stawiania pomnika z własnym nazwiskiem tylko dlatego że przestałeś pić!!!

Będę powtarzał jak amen w pacierzu! PROBLEMEM ALKOHOLIKA NIE JEST ALKOHOL!!!
Tak, dobrze czytasz! Alkoholikowi nie chodzi o alkohol a o  ucieczkę! Od czego? Od wszystkiego, od świata, ludzi, uczuć, emocji, myśli i siebie (kolejność przypadkowa).

Wiecie, cały świat i wszechświat pewnie też różni się bardzo ale ma też kilka takich samych praw.
Kiedy chcesz w życiu zmian to wybij sobie z głowy że one przyjdą same bez najmniejszego wysiłku.
Nie chodzi o to że musisz się zaorać żeby coś zmienić, to kolejne błędne przekonanie ale bez twojego rozwoju nie licz na to że świat poda Ci sukcesy na tacy zaserwowane z marzeniami na gorąco...

Ręce mi opadają kiedy słucham ludzi w wiecznym narzekaniu, Kurwa, nie pije 10 lat a żona taka jędza jak zawsze, robota do dupy, nic nie mam bo już jestem taka łajza. Wszyscy mają mnie za kretyna i nawet o mojej rocznicy nie pamiętają...

Co to ma być?!?! Być może to racja co mówi pan X. Ale na Boga, zadaj sobie pytanie! Co zrobiłeś dla partnerki ostatnio? Kiedy ją zaskoczyłeś, kiedy byliście na randce we dwoje? Wylewasz smutki i frustracje na kobietę i potem się dziwisz że masz trupa w łóżku?!

Co zrobiłeś żeby mieć inną prace? Co zrobiłeś żeby mieć więcej pieniędzy? Co zrobiłeś żeby cię ludzie szanowali? Szanujesz siebie? Narzekając nie szanujesz, to nie oczekuj że inni będą cię szanowali!

Kochani, przestać pić to już wiele, ale naprawdę to zaledwie początek drogi. Naprawdę, zastanów się co ci się należy za to że nie pijesz? Czy uważasz że należą ci się oklaski za to że nie kłamiesz, nie wracasz do domu na autopilocie, za to że nie robisz zadym w domu?  Za co należą Ci się oklaski? Za to że jesteś w końcu taki jaki powinieneś przynajmniej być od lat?

Po pierwsze, zmień sposób myślenia! Z nastawieniem że wszystko jest do dupy, inne nie będzie! Czy ci się podoba czy nie, inne nie będzie i już! Skończ również z socjalistycznym myśleniem, czy się stoi czy się leży, stówka się należy! Te czasy już dawno minęły (niestety, prócz partii rządzącej...)
Tak czy siak, w takiej idei nie ma miejsca na rozwój!

Po drugie, podziel swoje życie na kilka kawałków, zdrowie, praca, związki, marzenia i cele i co tam jeszcze uważasz. Prześledź je po kolei, napisz co Ci się podoba np. w związku a co nie, zastanów się co możesz dać od siebie a co wymaga udziału partnera czy partnerki.

Napisz na kartce plusy i minusy swojej obecnej pracy, kartka i liczby nie kłamią!!! Zapamiętaj to na całe życie! Napisz plusy i minusy (jakich się spodziewasz, kolejnej pracy). Wyjdzie Ci czy czas zmienić pracę czy nie.

Zastanów się co robisz dla swojego ciała dobrze a co źle, od diety po wysiłek. Zastanów się nad swoimi marzeniami, jakie są, czego pragniesz.

Kiedy wszystko będziesz mieć na kartce będziesz miał obraz siebie. Wiem że to nie jest łatwe, wiem że zderzenie się z rzeczywistością jest bolesne, gdybym dostawał za każdy taki strzał jaki otrzymałem 10zł to miałbym już spoooooro wolnej gotówki.

Po trzecie, wszystkie zmiany jakich chcesz dokonać, zawsze zaczynaj od siebie! Zawsze!
Chcesz lepszej pracy to co? Żonę czy męża a może mamę, wyślesz by negocjowała nowe warunki?
Zanim przystąpisz do negocjacji pisz, czy zasługuję na podwyżkę, czy Twój wysiłek i wkład jest właściwy by pójść po podwyżkę. Nie umniejszaj i nie dodawaj, pisz tak jak jest. Papierowym powstańcom mówimy stanowcze nie!

Po czwarte, zacznij od siebie! Tak, specjalnie to powtórzyłem, zacznij od budowania poczucia własnej wartości. Najprościej, napisz na kartce jakich rzeczy w życiu dokonałeś, zapewne część z was, nie pije, to ogromny sukces. Prześledź swoje życie, na pewno było tego sporo.

Po piąte i najważniejsze, rozwijaj się każdego dnia! Wszystko jedno czy jest to Program 12 kroków, nauki wschodu, NLP, czy Bóg wie co. To tak naprawdę różne szkoły, które uczą tego samego. Ważne abyś rozwijał się każdego dnia! Przecież to logiczne że jeżeli dzisiaj wyruszysz w trasę, to każdego dnia nawet malutkimi kroczkami, masz prawo do tego by iść powoli, by iść szybko, by czasami się zatrzymać, ale konsekwentnie idąc, będziesz coraz bliżej celu!

Ale jak chcesz, to możesz tylko nie pić i czekać na śmierć, pozdrawiam Sylwek Bykowski (Aquarius)