poniedziałek, 27 kwietnia 2015

O kuciu żelaza, czyli utrwalanie przez powtarzanie

Pixabay



Jakiś czas temu przeglądałem swoją pierwszą książkę i nagle okazało się że kilka zawartych w niej zdań mogło by rozwiązać mój "problem" w kilka chwil. Myślę sobie, no kurna mać! Przecież znałem odpowiedź, czemu nie umiałem sobie z tym poradzić?

Czemu bywa tak że czasami popełniam te same błędy?! Dlaczego mimo dużego doświadczenia w przeszłości czasami gubię się na drodze którą znam?! Pisze tu o wzniosłych ideałach (na szczęście nie tylko) radzę ludziom jak mogą spróbować żyć, a czasami zachowuje się jak skończony debil!

Odpowiedź nasunęła mi się kiedy podczas oglądania jakiegoś filmu (nie pamiętam jakiego, być może szukałem tej odpowiedzi a nie filmu ;) widziałem kowala...
To potwierdza że nie trzeba być duchowym guru by kogoś oświecić :-) Więc oświecił mnie kowal ;-)

Tłuk młotem w żelazo. Rozgrzewał je do czerwoności, kiedy było odrobinę bardziej plastyczne, walił z całej (a może i nie) siły. Po kilku uderzeniach kiedy odrobinę zmieniło kształt trzeba było je ponownie rozgrzać, i tak krok po kroku kształtować i hartować.

My też jesteśmy podobni do żelaza. Oczywiście że jesteśmy też kowalami!!! Niech nawet nie przychodzi wam do głowy że tak nie jest, jednak kowalem jest też życie i inni ludzie.

Wiecie, uważam że na naszą najgłębszą istotę nikt nie ma wpływu. To rdzeń miecza. Jednak wszystko co jest bardziej na zewnątrz mogą zmieniać nie tylko nasze postanowienia ale też postanowienia innych jak i samego życia.

Są rzeczy których się nie zapomina, jazda rowerem ( na deskorolce zapomniałem i byłem zdziwiony jak rąbnąłem o asfalt :), pływania się nie zapomina ( pływanie jest bardzo wymowne, w pływaniu, takim byle jakim, tyle żeby nie utonąć, technika to 10%. 90% to wiara że potrafię. Jak już raz uwierzysz że potrafisz, potwierdzisz to prawdziwym doświadczeniem, zapamiętasz to na zawsze)
Seks? Nie wiem, na szczęście lub nie szczęście nie miałem okazji zapomnieć. 
Pewnie jak by się jeszcze skupić to znajdziemy kilka rzeczy o których się nie zapomina. W komentarzach dajcie jakieś przykłady :-)

Jednak łatwo zapomnieć o prostocie szczęścia, o zwykłej radości z dnia codziennego, o zaufaniu, o zauroczeniu światem, o kochaniu i akceptowaniu siebie też łatwo zapomnieć. Łatwo zapomnieć o rzeczach najważniejszych, o zabawie i przygodzie jaką jest życie.

Skąd w ogóle pomysł że o tym kiedyś wiedzieliśmy?! Pamiętacie siebie jako dzieci? Pamiętacie jakie to było uczucie? Tak wiem że wielu z czytelników miało takie dzieciństwo że lepiej do niego nie wracać, sam miewałem takie okresy. Jednak były też dni w których było fajnie mimo że nic na to nie wskazywało. Kiedy bawiliśmy się wszystkim co wpadło pod ręce. Nawet sznurówka od buta czy stara gałąź dawały tyle a może i więcej radochy co dzisiejsze srajfony...

Co się stało? Przyszedł największy i najgorszy kowal w mieście... nazywają go społeczeństwo. Wybił na nas trwałe ślady chorych ambicji, wszystkich powinieneś być, zobacz jak oni robią, musisz być taki czy siaki. Wybito na nas język, kulturę, religię, nierzadko poglądy i masę innych rzeczy.

Sukcesem jest fakt że pewnego dnia postawiliście sobie pytanie czy można inaczej, pytanie jaka jest zawartość mnie we mnie?
Odwagą przez duże O jest fakt że postanowiliście poszukać informacji co z tym zrobić.
Wyczytaliście że aby zmienić kształt miecza którym jesteście trzeba żelazo rozgrzać (otworzyć się) i przywalić (podjąć działanie). To naprawdę wielka sprawa!!!

Do tego momentu doszedłem wielokrotnie. Jednak co dalej? Bywało tak że walnąłem, żelazo zmieniło kształt i jest dobrze.
Bywało tak że waliłem długo, nadałem zamierzony kierunek i kształt. Wszystko było tak jak chciałem, jednak co było potem? Spocząłem na laurach. A życie nie spoczywa na laurach, ten kowal nigdy nie przestaje pracować.

Dlatego po kilku czy kilkunastu miesiącach, patrze na siebie, patrze na siebie wstecz i widzę że stoję w miejscu, ba nawet stwierdzam że się cofnąłem. 
Nie przejmuje się z tego powodu, dobrze że dochodzę do momentu kiedy byłem w takiej czy innej sytuacji. Koniec końców i tak uczę się na błędach. Mimo że czasami dość długo.

Ważna refleksja jest taka, że to doświadczenia mnie kształtują. Jeżeli ja będę obierał kierunek doświadczeń, będę taki jak chce mimo że od czasu do czasu przywali inny kowal. Jednak jeżeli zapomnę o tym że mam wpływ na siebie, jeżeli zapomnę o tym że mam moc tworzenia. Jeżeli zapomnę o tym by powoli ale cały czas kuć żelazo. Jeżeli zapomnę o tym wszystkim, w końcu stanę w punkcie wyjścia...

Życzę sobie i Wam abyśmy zawsze pamiętali o tym by nie zapomnieć, Sylwester Bykowski (Aquarius)

piątek, 24 kwietnia 2015

Kurs Realizacji Marzeń - spotkanie autorskie Starogard Gd 23.04.15





Witam, oto foto i audio relacja ze spotkania autorskiego poświęconego mojej drugiej książce "Kurs realizacji marzeń"




Dziękuje wszystkim za przybycie na spotkanie autorskie, jak również za zorganizowanie i ogólną pomoc w tym wydarzeniu. Wszyscy jesteście WIELCY!!!

Sylwester Bykowski

piątek, 17 kwietnia 2015

Film z przesłaniem - Niezgodna, Nauka spadania



Niezgodna (2014) Film z gatunku si-fi (mój ulubiony :-) ) opowiada o alternatywnej rzeczywistości w której ludzie podzieleni na swoje predyspozycje żyją w frakcjach. System wydaje się być niemal idealny. Ludzie odnajdujący się w jednej rzeczywistości, tak też "programowani" żyją nie myśląc o tym jak by można żyć inaczej. Nie od dziś wiadomo że idealny obywatel do głupi, silny i bez zegarka obywatel ;-) Tak też jest tutaj. Niezgodni (bo tak się nazywa ludzi mających predyspozycje do wielu dziedzin życia) są eliminowani ze społeczeństwa. Mogą stanowić zagrożenie dla władzy. Film opowiada o przygodach tytułowej Niezgodnej. Bardzo dobra gra aktorska.


Nauka spadania (2014) oto film który pokazuje co to znaczy znaleźć się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Czworo ludzi o dość imponującej przeszłości spotyka się na dach by popełnić samobójstwo. Spotkanie jest oczywiście "przypadkowe" ot ulubiony wieżowiec samobójców w ulubioną noc tych że ludzi... Dzięki wspólnemu doświadczeniu jakiego chcą dokonać nawiązuje się między nimi grupa wsparcia. Postanawiają poczekać z samobójstwem 45 dni czyli do walentynek. Film opowiada o tym co się dzieje z nimi w tym czasie. Bardzo dobry przykład grupy wsparcia. Polecam

Sylwek Bykowski (Aquarius)

sobota, 11 kwietnia 2015

Czytasz, ale po co?


Pixabay



Mąż mówi do żony która lubiła błyskać mądrymi słowami:
Kochanie, słuchaj. Po mieście chodzi plotka która mówi że opowiadasz słowa których nie rozumiesz... Żona na to:
Plotka powiadasz? To wiesz co? Jak ją zobaczysz, to powiedz jej że jest kurwa i vice versa!!! :D

No właśnie. Jak to jest? Czytamy ale po co? Dla mądrych cytatów by po błyskać wśród znajomych? Ja tak miałem a wy? Moje doświadczenie mówi mi że im większe poczucie własnej wartości tym mniejszy wstyd kiedy zrobię z siebie idiotę.

Kiedyś musiałem wiedzieć wszystko a dzisiaj kiedy nie umiem przeczytać nazwy dania w knajpie to paluchem zdjęcie pokazuje :) (chociaż bywają sytuacje że bym się najchętniej pod ziemię zapadł)
Dla lepszego samopoczucia? Dla szpanu, bo to w końcu dzisiaj takie niszowe i można się pochwalić tytułami nieznanych autorów? Też tak miałem :) nie ma się czego wstydzić, na różne sposoby pielęgnujemy ego, ważne aby pamiętać że nie jesteśmy  lepsi od reszty świata z jakiegokolwiek powodu a uwierzcie że to, to już dla mnie nowość była :)

Ok, w takim razie czytamy bo można coś wnieść do życia, bo można coś zrozumieć i zmienić na lepsze. To się wszystko zgadza, ale nikt z nas nie wyczyta sobie lepszego życia. Bez własnego wkładu możemy mieć cała bibliotekę w małym palcu a i tak nie ruszymy z miejsca!

Wiecie, to nie o ilość chodzi a o to co dalej z tym robimy. Tak wiec jest masa książek z jeszcze większą ilością pożytecznej wiedzy. Mieliście kiedyś może taką sytuację kiedy czytaliście jakąś książkę na przykład dobry poradnik, jak najszybciej do samego końca by wreszcie poczuć się lepiej? Mnie się to zdążało, aż w pewnym momencie złapałem się na tym że zwyczajnie zamieniłem butelkę na książkę. Z nią też spieszyłem się byle do końca by poczuć się lepiej... Tak, cały czas mam na myśli książkę ;-)

Otóż takie podejście to budowa domu od dachu! Trochę wody w Wiśle upłynęło zanim stałem się bardziej cierpliwy. Mam teraz dobrą wiadomość dla leni, wystarczy jedno zdanie tygodniowo by zmienić więcej niż wam się wydaje! Ba, powiem więcej to nawet nie musi być słowo pisane, czasami jedno zdanie w filmie potrafi więcej niż roczny kurs u mistrza Jedai. Jeden warunek kiedy coś usłyszycie lub przeczytacie to kroczek po kroczku tak długo jak trzeba, a mogą to być tygodnie lub miesiące wdrażacie to w życie.

Wielu z was zna modlitwę o pogodę ducha (kto nie zna to podkreślam że nie jestem jej autorem), czy zastanawialiście się ile mądrości i praktyczności z niej płynie?
"Boże, udziel mi pogody ducha, abym godził się z tym czego nie mogę zmienić, odwagi abym zmieniam to co mogę zmienić i mądrości abym odróżnił jedno od drugiego"

Zdanie po zdaniu, tydzień po tygodniu. Ta modlitwa wdrażana w życie potrafi zmienić je nie do poznania! Jak często martwicie się o rzeczy na które nie macie wpływu? Pogoda, inni ludzie, sytuacje losowe itp.
Jak często bywa że tkwicie w tym samym miejscu na które macie wpływ mimo że cierpicie? Praca której nie lubicie, toksyczny związek lub otoczenie.

Mądrość płynie z chwili refleksji. Jesteś w trudnym związku? Nie masz wpływu na drugą osobę! Uświadom to sobie że jeżeli ktoś nie chce się zmienić to się nie zmieni choć nie wiem co! Włącznie z tobą i mną. Możesz natomiast zmienić swoje położenie, możesz zmienić związek wychodząc z niego! To samo dotyczy pracy.

Jeżeli dołują cię wiadomości w tv to przestań je oglądać! Jedno zdanie, ma więcej mocy niż całe księgi o ile czytacie ze zrozumieniem, bez pospiechu i chęcią praktycznego wprowadzenia go w  życie. Jeżeli nie znacie tej modlitwy to nauczcie się jej i wprowadźcie w życie w ciagu najbliższego miesiąca.

Kroczek po kroczku czytajcie i myślcie o nim. Po tygodniu zauważycie że samo się pojawia w odpowiedniej chwili, po dwóch tygodniach odkryjecie jaka drzemie w nim moc a po trzech złapiecie się za głowę i powiecie jakie to proste i logiczne :). Zobaczcie ile mądrości płynie z takiego krótkiego tekstu, wyobraźcie sobie co się stanie po jednej spokojnie przeczytanej i wdrożonej w życie książce!  Miłego, Sylwek Bykowski (Aquarius)

piątek, 10 kwietnia 2015

Pitu-pitu - Różnice w postrzeganiu czyli skąd tyle nieporozumień?



Witam, oto druga już audycja w której zostaje poruszony temat różnic w sposobie postrzegania, tzw. normalności, źródeł nieporozumień itd. Pozdrawiam ciepło i zapraszam :-)






sobota, 4 kwietnia 2015

Zmartwychwstałem...

Pixabay


Zmartwychwstanie Chrystusa było niezwykłym cudem. Powiem wam jednak że takich cudów w okół jest cała masa. Trzeba się tylko dobrze rozejrzeć...

Zmartwychwstałem kiedy pierwszy raz powiedziałem nie!
Kiedy "wszyscy" mówili - tak!
Kiedy rozum mówił - weź!
Kiedy tożsamość mówiła - tak już masz...

Zmartwychwstałem kiedy pierwszy raz powiedziałem życiu tak!
Kiedy "wszyscy" mówili to nie dla Ciebie!
Kiedy rozum mówił - nie uda Ci się!
Kiedy tożsamość mówiła - za późno!

Zmartwychwstałem kiedy zrozumiałem że nie wiedzieć to nic złego!
Kiedy mylić się i popełniać błędy też!
Zmartwychwstałem kiedy pierwszy raz powiedziałem - przepraszam!
Kiedy przeprosiłem siebie i Ciebie, też!

Zmartwychwstałem kiedy zrozumiałem że poczucie winy i krzywdy to to samo!
Kiedy pierwszy raz powiedziałem - wybaczam, sobie i Tobie też!
Zmartwychwstałem kiedy zrozumiałem że każdy ma ciekawą opowieść!
Kiedy doszło do mnie że najgorsza opowieść to nieopowiedziana opowieść, też!

Zmartwychwstałem kiedy zrozumiałem że jeszcze dużo nie wiem!
Kiedy śmieje się z siebie i kiedy chwale siebie, też!
Zmartwychwstałem kiedy zobaczyłem marzenia na horyzoncie!
Kiedy ujrzałem słońce w deszczu, też!

Zmartwychwstałem kiedy zrozumiałem że nie ma złych ludzi!
Są tylko ludzie o przerażającej historii!
Zmartwychwstałem kiedy zrozumiałem że wszystko jest takie jakie ma być!
Bo gdyby miało być inne to już by było!

Zmartwychwstałem kiedy powiedziałem dość!
Kiedy powiedziałem pragnę, też!
Zmartwychwstałem kiedy zrozumiałem że sam mogę wiele!
Kiedy że nie wszystko, też!

Zmartwychwstałem kiedy znalazłem swoje zalety!
Kiedy wady i słabości też!
Zmartwychwstałe kiedy zaakceptowałem siebie!
I to co chcę zmienić też!

Zmartwychwstałem kiedy zrozumiałem że mój portfel to nie ja!
Kiedy tytuł i pozycja społeczna też!
Zmartwychwstałem kiedy sięgnąłem nieba!
Kiedy dna i piekła, też!

Zmartwychwstałem...

Sylwek Bykowski (Aquarius)

A ty, kiedy zmartwychwstałeś?

środa, 1 kwietnia 2015

Kilka prostych zasad w rozwoju osobistym

Pixabay


Młody nauczyciel i stary idą razem na lekcję. Młody - stosy kserówek, teka wypchana książkami, dziennik w zębach. Stary idzie na luzaka, niesie tylko klucz od sali. 
Młody mówi z podziwem: 
- No no, po tylu latach pracy, to pan ma to wszystko w głowie? 
- Nie synu, w dupie... :-D


Oto do czego może doprowadzić rutyna. Moim zdaniem jest to jedna z najgorszych rzeczy jakie można sobie zrobić. Żyjąc w rutynie to tak jakbym w ogóle nie żył!!!
Nie ma czegoś takiego że żyjąc z oporem na zmiany, stoję w miejscu. Stanie w miejscu to cofanie się do tyłu. Zmiany następują czy się to komuś podoba czy nie!

Zostawić miejsce na rozwój znaczy dbać o siebie, rozwijać się. Naszą naturalną cechą jest rozwój osobisty. Mamy to w genach. Żyjąc w rutynie, zapominamy o tym. To tak jak z pisaniem, malowaniem, śpiewaniem. Niby się tego do końca nie zapomina to jednak po długim czasie nie używania, nie jest tak jak było.

Podobnie jak mięśnie nie używane flaczeją, mózg w pewnym sensie zanika, tak nasza naturalna zdolność do wzrostu zamienia się w rutynę. Po czym to poznać? Kiedy mówię że zawsze warto, żeby nie mówić trzeba! mieć coś po za obowiązkami codzienności to słyszę trzeba mieć czas i pieniądze! 

No tak, tak najlepiej, najprościej. Umyć rączki i po wszystkim. Można zwalić winę na kogoś. Fakt, w naszym kraju nie jest lekko, ale uwierzcie że taki stan rzeczy potrafi wzbudzić kreatywność i motywacje. Kiedy po kilku dość długich latach życia od dziesiątego do dziesiątego zadałem sobie pytanie czy można inaczej żyć? Postanowiłem zadbać o strefę rozwoju w własnym świecie nie tylko duchowym ale także materialnym. 

Czas- co z nim? Moja sytuacja od niespełna 6-ściu lat zmienia się z roku na rok. Wcześniej się zmieniała w tempie podobnym do aktualnego tyle że w dół...
Oczywiście każdy tempo z jakim chce się zmieniać ma inne, uwarunkowane przez własną chęć, czynniki zewnętrzne lub nieświadome takie jak uwarunkowania społeczne, kulturowe itd.

Czy od 2009 roku doba jest dłuższa? Nie jest! Mało tego, większość zmian w ostatnich latach nastąpiła po 2012 roku, nie wiem czy ma to związek z wejściem w Erę Wodnika, być może. W praktyce sam zacząłem gospodarować inaczej swoim czasem. Wstaję średnio godzinę szybciej niż normalnie. W tym czasie można dużo zrobić. W normalnych sytuacjach prawie w ogóle nie oglądam Tv, ale nudziarz co? ;-) Nie, nie jestem drewniak, lubię dobry film lub program, czasami obejrzę nawet wiadomości... Jednak każdą daną mi godzinę w dużej mierze przeznaczam na realizacje marzeń a nie ich snucie.

To różnie mnie od mnie z przed kilku lat. Cechowałem się myśleniem marzeniowo-rzyczeniowym. Rozmyślałem, wyobrażałem sobie nowy dom, samochód, sprzęt hifi który zawsze był pasją. Myślałem o tym codziennie. Szło na to wiele godzin tygodniowo i wiecie co? Nic! Nie wpadłem na genialny pomysł, co mogę z tym zrobić, jak osiągnąć, w jakiej kolejności itd. 

Więc traciłem dużo czasu na rzeczy niepotrzebne, na rzeczy które w żadnym stopniu nie wpływały na rozwój, na zmiany. Wszystko działo się między moimi uszami. Jako marzenie i na nim koniec. Więc widzicie, wszyscy ludzie od zawsze mieli tyle samo czasu. Różnica polega na tym co z nim zrobimy. John D. Rockefeller powiedział "Kto pracuje cały dzień, ten nie ma czasu na zarabianie pieniędzy" Nic dodać, nic ująć :-) 

A co z pieniędzmi, przecież wszystko kosztuje!? I tak i nie ;-) Hobby, owszem każde albo prawie każde hobby kosztuje. Naprawdę warto mieć jakieś hobby. To ono pobudza kreatywność, samodyscyplinę i determinację. Tych rzeczy trzeba się nauczyć a hobby jest do tego doskonałym narzędziem! Więc o ile jeszcze nie masz, poszukaj sobie hobby na miarę swoich możliwości.

Może być nim rozwój osobisty, który przez dłuuuugi czas nie będzie cię kosztował wiele albo i wcale. W dzisiejszej dobie internetu produkt w obecnych czasach niezwykle cenny jest za darmo! No w większości wypadków, na dobry początek, jest za darmo! Tym produktem jest informacja. Ludzkość zaczyna dostrzegać fakt, że to co ma wewnątrz siebie, skutkuje to co dzieje się na zewnątrz. 

Sam byłem zaledwie na kilku szkoleniach i medytacjach. Największą część wiedzy czerpię jak do tej pory z internetu. Książki nie są jakoś bardzo drogie i też warto kilka takich przeczytać. Tak czy siak, większość potrzebnych narzędzi do pracy znajdziecie w internecie! Na początek wystarczy. Oczywiście praca np. z trenerem, indywidualna lub grupowa może przynieść lepsze efekty niż siedzenie od piątej rano przed komputerem i wertowanie stron o rozwoju, jednak na początek w zupełności wystarczy.

Tak więc czas i pieniądze są składnikami względnymi. Moi drodzy, do zmian trzeba dwóch składowych.
Was i waszego otoczenia. W pracy, prędzej czy później dopada nas wypalenie zawodowe. Rzecz normalna. Mnie się to zdarza średnio co około 3 lata. Wówczas zastanawiam się czy ta praca może zaoferować mi coś więcej niż w danej chwili. 

Jeżeli nie ma możliwości awansu, podwyżki, rozwoju. To tak jakbym zgodził się na głodówkę. Tak, rutyna to głodówka dla naszej istoty! Szukam lepszej perspektywy i odchodzę! Tak po prostu. Oczywiście analizuje wszystkie za i przeciw, robię listę plusów i minusów obecnej i przyszłej pracy. Posługuję się zarówno sercem jak i umysłem. Moim zdaniem brak perspektyw, możliwości czy bezrobocie to stan umysłu a nie prawda ostateczna. I na Boga, nie musi to być praca. Nikt nie mówi że etat jest zły, ale są też inne drogi kariery zawodowej! 

W związku jest podobnie. Tak jak w pracy, potrzeba waszej chęci i korzystnych warunków zewnętrznych do rozwoju (Na siebie macie wpływ, a warunki prędzej czy później możecie zmienić wraz ze zmianą pracy)
Tak też w związkach, potrzeba dwojga. Wiecie jak kończy się rutyna małżeńska? 

- Przestałeś mnie kochać mój mężu!
- Na jakiej podstawie wyciągasz taki wniosek?
- Dawniej, gdy wracałeś do domu z podróży, zaglądałeś do wszystkich szaf, a teraz zaglądasz    do lodówki i szukasz żarcia... 

No właśnie, w moim odczuciu większość rozwodów a przede wszystkim zdrad jest wynikiem rutyny. Przecież coś kiedyś sprawiło że zostaliście razem, naprawdę warto o to dbać. Powiem tak, z jedną osobą można zajść daleko w związku, w seksie, w rozwoju. Z wieloma różnymi osobami, na ogół wszystko kończy się na pierwszych 10-ciu rundach... Logiczne że powtarzając w kółko to samo nie nauczycie się wielu rzeczy. 

Co mówi informatyk po ślubie?
- Pobieranie ukończone...

Nie dopuście do tego, naprawdę wiele może was ominąć a szkoda!
Naprawdę, zawsze zostawicie miejsce na rozwój! Zawsze jest taka możliwość. Jeżeli wasze nastawienie nie jest zbyt obiecujące, możecie je zmienić, pamiętacie gdzie byłem 6 lat temu? Nie jestem jakiś wyjątkowy. Jeżeli wasze otoczenie nie jest zbyt podatne na rozwój, lub zwyczajnie nie pozwala na taki, możecie je zmienić. Tu już trudniej ale też idzie. Potrzebna będzie odwaga. 

Uważam że przez 10 lat można dokonać bardzo wielkiego przewrotu w życiu. 10 lat !?!? pogięło cię! No cóż, sam sobie zadaj pytanie jak wyglądało Twoje życie 10 lat temu, a jak wygląda dzisiaj! Sądzę że i tak sporo się zmieniło. Tak czy siak, czas i tak upłynie. Dzisiaj decydujesz o tym co będzie za 10 lat. Możesz dalej marzyć lub marzenia spełniać. Może nie wszystkie ale jednak! Zostaw miejsce na rozwój...

Aquarius


Te artykuły mogą cię zainteresować :