czwartek, 28 sierpnia 2014

Czym jest normalność?



Pewnego razu młode małżeństwo było zajęte domowymi sprawami. Mąż sprzątając mieszkanie zauważył że jego ukochana przed gotowaniem szynki odcina dwa skrajne brzegi i wyrzuca je do śmieci.
-Kochanie, dlaczego to robisz? zapytał mąż.
-W sumie to... moja mama tak robiła. odpowiedziała.
Minęło kilka dni i podczas odwiedzin u mamy, młodzi z ciekawości zapytali jej:
-Mamo, dlaczego obcinasz brzegi szynki, przecież to marnotrawstwo?! 
-Babcia tak robiła i jestem wierna tradycji!
Młodzi nie odpuścili i pojechali w gościnę do babci.
-Babciu, powiedz dlaczego odcinasz skraje szynki przed gotowaniem, przecież wszystkie soki z niej wypłyną?
Na to babcia:
-Wiem, wiem kochana wnusiu, ale nie mam zbyt dużych naczyń i szynka się nie mieści...

Innym przykładem "normalności" jest klawiatura qwerty, tak ta klawiatura którą teraz masz przed nosem.
Litery w pierwszych klawiaturach były ułożone w kolejności alfabetycznej co wydaje się logiczne, jednak nie doskonałość maszyn do pisania powodowała zacinanie się klawiszy podczas szybkiego pisania. W 1878r. Christopher Latham Sholes opatentował pierwszą klawiaturę qwerty. Dzięki temu układowi klawiszy spowalniała ona piszących a maszyny nie zacinały się. Oto jak zupełnie normalna klawiatura została zastąpiona nienormalną by po latach stać się normalną...

Wiecie takich przykładów można by wymienić tysiące. Wyobraźcie sobie ile powszechnie uznanych idei za normalne jest całkowicie przekręcona przez błędne rozumienie. Ile prawd, religii, historii norm i masy innych rzeczy różni się od swoich pierwowzorów tylko dlatego że na przykład ktoś źle ją zrozumiał i powtórzył, źle przetłumaczył czy umyślnie zmodyfikował na swoją korzyść (w celach manipulacyjnych)

Po pierwsze czym jest normalność? Nie ma czegoś takiego w naturze! Można ją uznać za wyrywkową w jakimś miejscu i czasie. Na przykład taki dresiarz nie będzie zbyt "normalnym" zjawiskiem na koncercie metalowym, tak jak metalowiec nie będzie normalnym widokiem na koncercie disco. Oczywiście nie znaczy to że ktoś kto tak zrobi jest chory na umyśle. Być może to bardzo ciekawa osoba nie ograniczona na pewne uwarunkowania, jednak dla większości będzie nie normalna.

Właśnie to jest odpowiedź czym jest norma, norma to nic innego jak rzeczy czy sprawy uznane przez większość. A że w większości czujemy się bezpieczniej, często pewne rzeczy zostają uznane za normę bez głębszej refleksji.

W wiadomościach najczęściej podaje się negatywne informacje, efekt jest taki że większą normą jest kogoś okraść, pobić czy zbluzgać niż bezinteresownie pomóc. Kiedy zdarzy mi się komuś pomóc bez interesu, patrzą na mnie na jak na wariata. Jakiś czas temu byłem w sklepie do którego wszedł chłopak koło 20lat, chciał kupić zapałki ale nie maił drobnych. Więc dałem sprzedawcy 15 groszy a chłopakowi zapałki. Spojrzeli na mnie tak jak by mi karuzela wyrosła na głowie ;) Uznanie bezinteresownej pomocy przez obcego człowieka za nienormalne nie jest normalne :)

Jakiś czas temu wracając z Gdańska do domu wjechałem na A1. Na bramkach na końcu autostrady w kierunku trójmiasta 5-cio kilometrowy korek. Jadąc w przeciwnym kierunku patrzę na ludzi w autach. Zmęczeni, z frustrowani, nerwowi po całym tygodniu pracy jadą wypocząć. Jadą wypocząć od nerwówki i ludzi w jeszcze większy tłok! Z "wypoczynku" którego połowę czasu spędzili w kolejce na autostradzie, po loda lub gofra, czy do toalety lub po jakąś pamiątkę, wracają jeszcze bardziej zmęczeni do kolejnego tygodnia pracy. Dlaczego? No bo jest weekend i trzeba wyjechać za miasto, to normalne, wszyscy tak robią...

Kiedy chcę podjąć jakaś decyzję lubię poczytać opinie innych ludzi. Dotyczy to rzeczy różnych, począwszy od kupna telefonu czy TV po decyzje znacznie bardziej długoterminowe, takie jak praca czy budowa domu.
Kiedyś gdy na 10 opinii było by 9 pozytywnych 1 negatywna nie zainteresowałbym się tematem. Dzisiaj może być na odwrót i będę zainteresowany bo wiem że to co przyjęte przez większość wcale nie musi być właściwe.

Nie macie negować wszystkiego, pewne rzeczy uznane przez większość są fajne i potrzebne. Jednak zawsze starajcie się słuchać siebie, słuchajcie w pierwszej kolejności swojej intuicji dopiero potem poddajcie to racjonalnemu umysłowi. Pytajcie siebie czy możecie żyć inaczej, czy to co jest normą jest właściwe. Czy to co dzieje się w okół Ciebie nie odciąga Cię od spokoju i szczęścia.
Jakie macie inne przykłady absurdalnych norm? Pozdrawiam Aquarius.

Artykuł który może można jeszcze doczytać Inny nie znaczy gorszy! (klik)

środa, 13 sierpnia 2014

Czym jest miłość?



-Czym jest miłość?
-Miłość to światło życia...
-A czym jest małżeństwo?
-To rachunek za światło! :-D

 Zainspirowany wpisem koleżanki na temat zakochania postanowiłem sobie odpowiedzieć czym według mnie jest miłość? Co to takiego? Oczywiście byłbym bardzo naiwny gdybym stwierdził że znam odpowiedź, jedyną odpowiedź na to pytanie. Ostatecznie trudno powiedzieć czym ona jest, sądzę że w 100% i tak się nie da, niemniej wnioski są dość interesujące. To co mi wyszło nie wiele ma wspólnego z tym co się przyjęło... Zapraszam :)

Więc pojęcie miłości zmieniało się dla mnie z biegiem czasu.(bardzo możliwe że jeszcze ulegnie zmianie, chociaż wydaje mi się że jestem bliżej niż dalej :)  Kiedy byłem dzieckiem to miałem tej miłości sporo od mamy, później otoczenie wytłumaczyło mi że to oznaka słabości, taki mami synek. Nie chciałem być mami synkiem, więc się postawiłem!

Następnie miłość była dla mnie dupą! To znaczy kochać można było wyłącznie partnerkę! Miłość to seks... Miłość z seksem ma tyle wspólnego co krem przeciwzmarszczkowy na noc z pługiem śnieżnym...ale do tego jeszcze wrócimy.

Tak więc wynaturzeniem było kochać matkę, ojca?!, siostrę czy brata. Dlaczego? Bo chodzi o seks! Do dziewczyny lub żony mogę powiedzieć Kocham Cię, do krewnych już nie bardzo bo bywają dziwne podejrzenia, ale jak powiem do kolegi/przyjaciela, stary kocham Cię! to dopiero wynaturzenie... Niby czemu?... Skąd się wzięło określenie, Chodź się kochać, albo Uprawiać miłość? Co to jest?! :-D  Tak czy siak, seks to najwyżej dodatek, ważny dodatek ale tylko dodatek, do tego czym jest udany związek.
Mówi się że miłość jest na całe życie. Może tak być ale nie musi!

Z ukochaną kochaliśmy się bardzo, potem z wiadomych przyczyn wszystko zaczęło się sypać. Ona była dla mnie przeszkodą a ja dla niej udręką. Stało się, nasza miłość zdechła! Oczywiście to doświadczenie wsparte z obu stron (ja i ona) sprawiło że nasz związek przetrwał kryzys i rozwinął się bardziej niż kiedykolwiek, mamy dużo szczęścia. Oczywiście nie musiało tak się stać.

Mogłem dalej staczać się w dół by w końcu umrzeć. To są prawdziwe uczucia a nie hamerykańskie love story z happy endem... Znam ludzi których związek nie przetrwał tej próby i co? Czy to znaczy że oni nigdy nie kochali? Skoro prawdziwa miłość jest wieczna to nie kochali?

Bzdura, miłość do drugiej osoby nie musi być wieczna! Jeżeli ktoś daje się poniżać zasłaniając się "prawdziwą miłością" jest zwykłym kłamcą! Jeżeli ktoś daje się zabić na raty, to nawet siebie nie kocha! A co dopiero kogoś! To tylko ładne wytłumaczenie strachu przed podjęciem odpowiedzialności za siebie i czasami swoje dzieci.

Ale przecież miłością nie darzy się wyłącznie partnera czy partnerkę! Kiedyś tak myślałem ale dlatego że jej fundament to dla mnie był seks.Wiecie dzisiaj dla mnie kochać kogoś, to akceptować. Kiedyś kochać kogoś, to uprawiać seks.

Małżeństwo często zabija miłość chorą zazdrością. Czym jest zazdrość, skąd ona jest? Jej podłoże to również seks. Kiedy żona powie mi że idzie na noc do koleżanki będę spokojny ale kiedy powie mi że idzie do kolegi…Kiedy ja mówię że idę to kolegi to nie martwi się o mój tyłek, ale kiedy bym chciał się wybrać do koleżanki? Dajemy sobie z ukochaną tyle wolności na ile dzisiaj umiemy i jakoś nie mamy potrzeby eksperymentować z innymi :-)

Wiecie bez wolności nie ma miłości. Kiedy w kółko się komuś czegoś zabrania, ta osoba tak się na tym skupia że efekt jest dokładnie odwrotny od oczekiwanego. Niestety ale czasami niektórzy ludzie muszą zdradzić by dowiedzieć się czym są motyle w brzuchu, czym jest zainteresowanie przez drugą osobę, czym jest czułość. Nie mówię że jest to rozwiązanie! To nie jest rozwiązanie tylko co najwyżej łagodzenie objawów. Najpierw trzeba się dogadać w związku. Ale też nie oceniam ludzi którzy skoczyli w bok.

Dzisiaj kocham swoją córkę, mówię jej o tym często, kocham mamę czy siostrę i brata! Ba kocham swoich przyjaciół, potrafię nawet powiedzieć do kolegi stary, kocham Cię! Wiecie, dziwnie się poczułem kiedy to powiedziałem pierwszy raz ale tak już jest kiedy seksualność kuleje.( a może coś się ze mną dzieje... ;-)

Kiedy byłem dzieckiem, nie wolno mi było podjeść do sąsiadki przytulić jej i powiedzieć że ją kocham. Kochać można było tylko rodziców i rodzeństwo. Kochać można było tylko swoich. Ten naturalny stan jakim ludzie powinni się dzielić zostaje tłumiony już od dziecka. Narasta w nas i kiedy jesteśmy "dorośli" i społeczeństwo zezwala nam na to by pokochać kogoś innego, kogoś obcego (chodzi mi o partnera/partnerkę) Kiedy już możemy wylać z siebie pokłady stłumionych od dziecka uczuć, co się dzieje?

Co się dzieje kiedy przechodzimy proces zwany zakochaniem? Głupiejemy! Tak, palma nam odwala i to porządnie! Jesteśmy ślepi jak nosferatu po wyjściu z wyra w środku dnia! Jesteśmy oderwani od rzeczywistości jak większość polityków. Jesteśmy odurzeni jak podczas pobytu w wylęgarni smoków ;) To nie miłość jest ślepa moi drodzy! To nasze przekonania na jej temat! Kiedy zaczynamy trzeźwieć z zauroczenia powoli, powoli dochodzi do nas to co żeśmy odstawili ;)
Tak czy siak uczucie bardzo fajne ale zakochanie/zauroczenie to też nie miłość!

Więc co zostało? Czym jest tak naprawdę miłość? Według mnie, miłość to stan ducha. Miłość to taki stan kiedy jestem zadowolony z życia, miłość to akceptacja i głęboki spokój. Miłość to dostrzeganie pór roku, to dostrzeganie opadów deszczu czy śniegu. Miłość to zachwyt polnymi kwiatami przy drodze, miłość to autorefleksja.

Miłość to stan w którym jadący przede mną powolny kierowca nie jest palantem, pies sąsiadki szczekający w środku nocy nie jest wkurzający a pani z okienka na poczcie to normalnie do rany przyłóż... ;-) Miłość to spokój w kolejce do lekarza czy w markecie.

Uwierzcie mi że do takiego stanu nie trzeba wiele, wystarczy pół litra... Oczywiście żartuje, tak kiedyś myślałem i otrzymywałem pomyje, tego co teraz czuje, o konsekwencjach picia nie wspominając.
Wiecie co jest głównymi hamulcami tego stanu?

Oczekiwania względem siebie, kogoś i czegoś. Oczekiwanie to niezadowolenie z tego co jest, to nieustanne patrzenie za horyzont. Źródłem tych oczekiwań są błędna przekonania zebrane od urodzenia.
Przekonania często serwowane nieświadomie w dobrej wierze.

Blokadą jest porównywanie się do innych co w efekcie też wywołuje oczekiwanie i nie zadowolenie.

Źródłem jest też lęk, nie strach który pojawia się bezwarunkowo w trudnych sytuacjach a lęk, czyli czarnowidztwo i fantazmaty, to nasza wyobraźnia oddala nas od tego wspaniałego stanu jakim jest miłość.

Jakie macie doświadczenie z miłością?

Aquarius