sobota, 30 stycznia 2016

Czy trzeźwienie jest trudne?


Pixabay



To nie będzie długi tekst, mam jednak nadzieje że będzie treściwy. Taka bomba kaloryczna jak dla chłopa od kosy ;-)

Ok. takie pytanie ma pewnie niejeden czynny jeszcze alkoholik, taki który jak pies do jeża ale jednak coś tam już chce ze sobą robić.
Jak to jest, czy trzeźwienie jest trudne, czy można nie pić i jakoś normalnie żyć. Ilu abstynentów tyle odpowiedzi. Ktoś kto miał po drodze wpadki, powie że jest różnie, że bywa ciężko, że początki to straszna katastrofa. Na spokojnie to te trzy lata to piekło!

Inny powie że nie, nie jest źle, że można nie pić, można sobie z tym poradzić bez większego problemu.

Tak naprawdę wiele zależy od Tego jakie kto miał doświadczenie. Mnie się udało nie pić od początku jak zabrałem się za to na poważnie. Miałem wcześniej dwie samotne próby które zakończyły się katastrofą. Odkąd poszedłem na terapię przyjąłem to życie jako mój standard i tak do dzisiaj, to jest do ostatniego stycznia 2016 trwam w tym ponad 6 lat i 8 miesięcy...

Jakie mam dzisiaj wnioski? Czy było ciężko? Bywało, że złapał dół, nawet taki Wielki Kanion. Jednak czy przez to można od razu mówić że było ciężko? Nie, absolutnie nie!

Żeby było jasne, to że nie zapiłem nie znaczy że jestem lepszy, jestem uboższy o to doświadczenie. Oczywiście nie wiem co mnie czeka, mam nadzieje że się nie potknę ale ręki nie dam sobie uciąć, to też jedna z zasad. Gdy jesteś przekonany że nigdy się nie na chlasz to podświadomie właśnie idziesz do baru.

Jednak co sądzę, co mogę powiedzieć w odpowiedzi na to pytanie, czy trzeźwienie jest trudne?

Jest proste jak budowa młotka, jest bajecznie proste. Tak proste że trudno sobie to wyobrazić.

Ale teraz to powiedział co? Ale się naraziłem :-P

Cóż mam zrobić kiedy tak jest!

Wystarczy trzymać się zasad, które można by zliczyć na palcach. Nic więcej! Kilka, może kilkanaście zasad które wprowadzone w życie skarzą każdego kto tak uczyni na sukces. Bum, to wszystko!

Oczywiście nie obędzie się bez porównania ;-) Więc tak, jesteśmy otoczeni zasadami z różnych stron, czasami są one sensowne, czasami tak idiotyczne że zastanawiam się jak ten ktoś kto je wymyślił i wprowadził może utrzymać się przy życiu...

Jednak nie będę wypisywał tu absurdów i skupię się na czymś korzystnym. Weź takie przejście dla pieszych. Zielone światło mówi "Idź" a czerwone "Stój". Tak czerwone światło nie oznacza "Czerwone światło", ono oznacza "Stój" !!! Więc jeżeli ze słuchawkami na uszach wejdę na pasy przy czerwonym świetle to mnie coś pieprznie. To nic że w słuchawkach może wówczas lecieć Radio Maryja, i tak mnie coś rąbnie. Bo takie są zasady!

Wejdź na stół, stań na krawędzi i daj krok do przodu. Czy wierzysz w grawitację czy nie, czy masz jej świadomość czy nie, wszystko jedno, dasz krok i jesteś na glebie. Dlaczego? Bo są prawa które działają na wszystkich, czy się komuś podoba czy nie!

Jak być majętnym człowiekiem? Nie jestem silnym autorytetem w tej dziedzinie ale tak:
Wydawaj mniej niż zarabiasz, odkładaj nagrodę w czasie, kupuj to co Ci da pieniądze a nie to co jeszcze je wyciągnie, w trzech słowach Nie żeń się! ;-)
Oczywiście żartuje, statystyki i moje doświadczenie potwierdza że małżeństwo to jedna z najwspanialszych rzeczy w życiu człowieka. Mówię poważnie a nie dlatego że ten tekst będzie czytała moja żona ;-)

Tak też jest z trzeźwieniem. Na szybko przychodzi mi na myśl to:

1. Uznaj bezsilność wobec alkoholu czy innej używki.
2. Jak najszybciej udaj się na terapię lub grupę AA. 
3. Słuchaj, słuchaj, mów, słuchaj, słuchaj, mów ... 
4. Stosuj się do zaleceń, nie zastanawiaj się. 
5. 24h  
6. Nagradzaj się. 
7. Nie myśl o tym jak przestać pić! 

(te 7pkt. z artykułu jak przestać pić)
Do tego weź jeszcze program HALT, zapoznaj się z dzienniczkiem głodu, nawroty choroby alkoholowej i kilka zasad które opisałem w książce Jak zrobiłem z piekła raj. Ale spokojnie, wystarczy to co jest na blogu. 

Czy to takie trudne?! Trzymać się tych kilku zasad?! No cóż, przyznam że tu zaczynają się schody. 
Same zasady są proste, to wdrożenie ich w życie jest trudniejsze. Dlaczego? Bo po pierwsze każdy alkoholik jest niecierpliwy! Przez lata wyrobiliśmy w sobie nawyk że jak chcę mieć dobrze to sobie robię dobrze i już. Pstryk, browar otwarty, 15 minut i życie jest piękniejsze. Oczywiście to iluzja, jednak bardzo silna. 

A jak jest w życiu? Hahahaha, w życiu nima 15, 30, 45 minut i jest dobrze. To znaczy bywają takie sytuacje ale to na inny temat ;-) Kiedy chcesz coś osiągnąć, cokolwiek to szykuj się na czas! Jeżeli programowałeś ciało, umysł i ducha przez lata to nie oczekuj że znajdziesz guzik i po kilku dniach będziesz innym człowiekiem. Ja się w magię nie bawię :-P 

Jednak niech czas Cię nie zraża, on i tak upłynie, po co wiosłować kiedy płyniesz z prądem? Nie lepiej podziwiać drogę i po czasie zdziwić się że to już? Oczywiście jak nic nie będziesz robił to wpłyniesz w krzaki lub na mieliznę. Po prostu się nie śpiesz :-)

Znajdź cel, znajdź zasady i trzymaj się ich, nic więcej. Zdziwisz się jakie to proste :-) 


czwartek, 28 stycznia 2016

Filmy dające do myślenia: Spotkanie 1 i 2, Najcudowniejszy nieznajomy 1 i 2




Dzisiaj mam do zaproponowania dwa filmy po dwie części z gatunku kina chrześcijańskiego :-) Nie będę się specjalnie rozpisywał, nie chcę popsuć zabawy ;-) Powiem jednak tyle, kino nie specjalnie wypasione od strony technicznej, jednak fabuła, treść to prawdziwa uczta. Sam otrzymałem masę odpowiedzi :-) Polecam :

"Spotkanie"

"Spotkanie 2"




"Najcudowniejszy Nieznajomy"




"Najcudowniejszy Nieznajomy 2"




niedziela, 24 stycznia 2016

Jak odnaleźć pasje? Prawie 10 pytań które powinieneś sobie zadać.




To proste! Googlasz "Pasja Mel Gibson online" i już masz :-D Oczywiście zakładam że nie miałeś tego na myśli więc lecimy :-)

Sporo się mówi o pasji, dobrze by każdy z nas ją miał. Oczywiście wiem jakie głosy się często podnoszą na to, kiedy mówię że warto mieć coś po za pracą, No mam, rachunki, wredną żonę i wstrętnego bachora. No cóż, nie ma to jak entuzjazm ;-)

Ale poważnie, dlaczego to jest takie ważne? Dla osoby nie uzależnionej jest to po to by mieć w życiu cel, odskocznie, od pracy, rachunków i nawet rodziny, jeżeli ktoś taką ma. Nie ważne że wszystko jest poukładane, bez takiej odskoczni każdy lub prawie każdy wypali się. Wypalić się nie oznacza tylko zapadnięcia w depresje, wypalić się to również żyć bez energii, pikanterii. Po prostu zombie...

Dla osoby uzależnionej, zwłaszcza na początku drogi ma to kolejną nie przecenioną wartość. Chodzi o spędzenie wolnego czasu. Nie oszukujmy się, jeżeli przez dłuższy czas, na ogół od kilku lat w górę, każda lub prawie każda wolna chwila kręciła się w okół butli to po jej odstawieniu zostaje wielka dziura! Oczywiście możesz zanegować bo przecież nie piłeś w kółko! Owszem, na pewno tak było. To nie możliwe przecież! Piszę teraz poważnie, przecież gdybyś pił nonstop to byś padł! Aaaaale...!!!

Czas... to jest coś, czasu będziesz miał po uszy, bynajmniej przez pierwszych kilka miesięcy. Skąd on się weźmie? Doba nie zrobi się przecież dłuższa. Po prostu po odstawieniu butelki zrobi się ogromna dziura w Twoim wnętrzu. Zawsze podkreślam że picie zajmuje maksymalnie 10-20% czasu poświęcanego na to "hobby" większość to :

1.Skąd wziąć kasę na butelkę 
2.Jak mam zagadać o tą kasę
3.Kiedy oddam
4.Gdzie kupić
5.Czy zdążę przed zamknięciem
6.Ku@#$%a nie zdążyłem
7.Gdzie teraz
8.A tam jest dość daleko
9.A trudno idę
10.Mam, jest dobrze
11.Kurcze do wieczora długo a nie mam już zbyt wiele
12. Czytaj punkty od 1 do 5  lub od 1 do 9 
13. Mam, zaraz łyknę i będzie ok. 
14. Ku!@#a a na rano?!
15. Czytaj punkty od 1 do 5  lub od 1 do 9 

Lub jeżeli nie codziennie, to tak:

1. Zaraz weekend :-)
2. Może gdzieś pojadę, rodzina mi gada że wakacje dobiegają końca a nigdzie nie byliśmy
3. Ale ja mam ochotę na grilla i piwo
4. Jeszcze kilka godzin w pracy i poprawie sobie humor..., zasługuje na to
5. Jest, jest, jest. Teraz szybko do sklepu i do domu
6. Spokojnie, nie wypije tyle co ostatnio, jutro gdzieś się wybierzemy
7. Kurwa, już poniedziałek?! Kiedy to zleciało?! Ja pierdole, jak mnie głowa boli...
8. Koniec z piciem, mam rodzinę, trzeba się ogarnąć.
9.Piątek, to był ciężki tydzień, ale nic, zaraz weekend...

Ten cykl bywa przerywany czynnościami związanymi z lepszymi lub gorszymi dniami, tłumaczeniem się w pracy i w domu z zachowania i konsekwencji picia. Jak się narobi bałaganu to trzeba po sobie posprzątać, najczęściej kłamiąc. 
(fragment artykułu Dlaczego warto przestać pić)

Właśnie dlatego warto odkryć w sobie pasje, alkoholik i trzeźwiejący alkoholik, kiedy się nudzi wymyśli pół litra i jest to kwestia czasu. Sam nie wiem co to nuda od długiego już czasu, ale nie dlatego że mnie oświeciło! Po prostu znalazłem zainteresowania i pasje które nie pozwalają mi się nudzić. Oczywiście mam takie dni kiedy wszystko i wszystkich mam w poważaniu (no prawie) Ale również wtedy się nie nudzę :-)

Więc tak, żeby odnaleźć w sobie pasje warto to zrobić świadomie. A niby jak inaczej można to zrobić? No niestety można, wystarczy że wkręcisz się w jakiś serial czy coś takiego.

Z jaką pasją oglądasz każdy odcinek, dzwonisz do znajomej lub znajomego i mówisz jak mógł się zachować Twój ulubiony bohater w ten sposób. Na kolejną część czekasz jak na wigilijną kolację... Posłuchaj, jeżeli masz ochotę na tanią rozrywkę to ok. Oglądaj TV ale nie rób z tego pasji, hobby a nawet sposobu na zabicie czasu.

Kto w ogóle wymyślił ten tekst?! Zabić czas? Przecież to samobójstwo na raty! Ty, ja i każdy inny ma jakąś tam określoną i nieznaną liczbę godzin, żyjąc np. 60 lat, 20 prześpisz, 20 spędzisz w szkole i pracy. Zostaje Ci 20 lat z których większość chcesz zabić?!

Więc chcesz to zrobić świadomie by tego czasu nie zabić. Tu można popełnić kolejne błędy, ja tak zrobiłem. Oczywiście nie żałuję bo ostatecznie jestem tu gdzie jestem również dzięki temu co było.

Ja od zawsze byłem miłośnikiem audio. Ile ja czasu spędziłem na forach i rozmyślaniach o tym by jak najwierniej odtworzyć muzykę w domu... Po kilku latach okazało się że ja nigdy nie słuchałem muzyki, słuchałem dźwięków. Zatraciłem to co najważniejsze w muzyce, zatraciłem muzykę! Kiedy odkryłem że ciary po plecach podczas słuchania ulubionych kawałków lecą nie tylko wtedy kiedy słucham ich na sprzęcie wysokiej klasy, ale również wtedy kiedy słucham mp3 na tanich słuchawkach zwariowałem!

Kiedy zajmie mnie film to nie potrzebuje sali kinowej w domu, może być laptop na kolanach. Wiesz jak się czułem kiedy doszło do mnie że zmarnowałem kasę i czas na coś co nigdy nie było mi potrzebne? No właśnie, pomijając różne dość wulgarne epitety ;-) czułem się uwolniony! Przemyśl to proszę :-) Nie twierdzę że mamy się wszystkiego pozbyć! Ale rozejrzyj się i powiedz, Czy może mam już dość? Może to już po prostu wystarczy?

Wiec, aby nie zabić czasu i odszukać pasję która nie będzie tylko kolejnym zapychaczem lub odwracaczem uwagi czy zamiennikiem (zamiast z butlą, będziesz łaził z książką, znaczkiem pocztowym lub pilotem do TV) warto zadać sobie serie pytań, a teraz jeżeli poważnie szukasz pasji to kartka i długopis :

1. Co najbardziej lubisz robić, o czym rozmawiać, o czym czytać czy oglądać youtube. O czym najczęściej myślisz, co możesz robić z wysiłkiem ale bez zmęczenia i frustracji?

Sądzę że tu nie trzeba zbyt wiele wyjaśniać. Możesz poprosić znajomych i krewnych by Ci podpowiedzieli, czasami z boku sprawy wyglądają inaczej niż od środka. Lub po prostu pomyśl czy i za co Ci dziękowali, chwalili.

2. Kiedy straciłeś poczucie upływu czasu (seks, facebook, urwany film i inne tego typu się nie liczą ;-)

Tu odszukaj czegoś w pracy lub wolnym czasie, najpewniej jest to jedna z tych rzeczy które sprawiają Ci przyjemność, coś w czym możesz się odnaleźć.

3. Jak to wpłynie na świat, czy chcesz poprawić swoje i cudze życie?

Nie znaczy to że masz zmienić cały świat, skup się na swoim otoczeniu, czy zawodowym, czy społecznym. Ogarnij swoje podwórko a później jeżeli będzie potrzeba idź dalej. Pomyśl czy to co chcesz robić sprawi że jutro będzie lepsze od wczoraj.
Oczywiście pasja ma być przede wszystkim dla Ciebie, to ma być coś co sprawi że będzie Ci się chciało wstać nawet w najbardziej pochmurny dzień.

Powiem tak, super że wylądowaliśmy na księżycu (o ile tak było ;-)  i planujemy lot na Marsa. Lubię fantastykę popularnonaukową. Jednak po jakiego mi człowiek na Marsie kiedy na Ziemi nie możemy sobie poradzić? Więc jeszcze raz, czy to co chcesz zrobić pomoże innym?

Czy to znaczy  że nie można mieć nieambitnego hobby? Oczywiście że nie! Lubię muzykę, film, motoryzacje, gadżety. Wiem że częściowo nie wnosi to nic wielkiego. Nie dajmy się zwariować, trzeba umieć cieszyć się takimi rzeczami! Chodzi tylko o to, by to co zajmuje Ci najwięcej czasu, było pomocne także dla innych.

4. Co byś chciał by mówili o Tobie potomkowie lub późniejsze pokolenia? 

Wyobraź sobie rozmowę dorosłych wnuków czy innych ludzi za 100 lat, co mówią o Tobie, co byś chciał by mówili o Tobie? Kim byłeś i co robiłeś?

5. Co byś robił gdybyś miał nieograniczony czas i pieniądze?

Na przykład gdybyś był posłem ;-) Nie pytaj teraz siebie skąd wziąć czas i pieniądze, na ogół wiele nie trzeba, jest to tylko wymówka.
Tak wiem że każde hobby kosztuje, ale pamiętaj że ono ma Cię rozwinąć a nie zrujnować. Teraz po prostu szukasz swojej pasji. Więc co byś zrobił gdybyś miał czas i pieniądze. Ja na przykład zaspakajając swoje egoistyczne pobudki chciałbym napisać książkę w domku w lesie, palące się drewno w kominku, śnieg za oknem a ja piszę przy swoim biurku... Tym czasem część drugiej książki napisałem w komórce... Można? Jak się chce to się znajdzie sposób, jak się nie chce to się znajdzie sposób... :-)

6. Szukaj trochę obok, to znaczy nie skupiaj się wyłącznie na tym co Ci tu wychodzi. 

Ja na przykład nigdy nie lubiłem pisać i czytać. Praktycznie całe liceum zjechałem na streszczeniach książek. A jak streszczenie było za długie to czytałem plan wydarzeń. Ale autorytet ze mnie co? Rodem z MTV ;-) Ale na przykład lubiłem mówić, a że pisze tak jak mówię to jakoś wyszło :-)
Jeżeli lubisz motoryzację to możesz być od mechanik po kierowcę, możesz pracować przy taśmie w fabryce aut lub rysować je czy robić zdjęcia. Przed wszystkim bądź kreatywny.

7. Czy jestem cierpliwy? Pasję smakuj łyżeczką, małą łyżeczką.

Można się bardzo szybko wypalić jeżeli uderzysz z grubej rury. Pamiętaj że pasja ma służyć Ci latami, być może do końca życia. Nie spiesz się, działaj zdecydowanie, ale bez pośpiechu. Wielu ludzi zaczęło wspaniałe projekty a nie dokończyli tylko dlatego że za szybko chcieli mieć efekty. Wypalisz się jeżeli będziesz się ponaglał, pośpiech i niezdecydowanie to bardzo źli doradcy...

8. Zadaj sobie pytanie co bym zrobił gdybym się nie bał?

Ile dobra na świecie by się więcej narodziło gdyby nie przeciwieństwo miłości, strach. Lęk to kajdany. Nie zawsze ale bardzo często urojone...

9. Po przebywaj też w ciszy. Wówczas usłyszysz ten cichy głos w sercu, on Ci powie co masz robić. Pomedytuj nad tym :-)

10. Wypadało by napisać 10 punkt, bo 9 to jak przerwany film, albo jeszcze gorzej jak przerwany ... ;-) ale jakoś mi nic nie przychodzi, może dołóż coś w komentarzach :-)

Pozdrawiam, SB



niedziela, 17 stycznia 2016

Jestem katolem ;-)



Pixabay



Nie pijący i nie palący katolik, czy można być większym nudziarzem?! ;-) 

Od jakiegoś czasu, gdzieś od jesieni 2015 roku jestem na powrót a właściwie na poważnie to pierwszy raz w życiu praktykującym katolikiem. Wielu moich znajomych się zdziwiło. To znaczy nie byłem wrogiem kościoła, jednak idea reinkarnacji była mi bliższa. Poniżej lekko zmodyfikowany fragment listu który pisałem do mojego serdecznego przyjaciela. Tak sobie gdybaliśmy i poniżej kilka moich wniosków.

Wydaje mi się że wszyscy podlegamy wierze, w Jezusa, w Buddę, teorię strun czy wieloświatu. Każdy z nas w coś wierzy a nawet jeżeli ktoś twierdzi że nie wierzy to tak naprawdę wierzy w odwrotność jakiejś teorii.

Tak jesteśmy zbudowani ;-) Obecnie jak wiesz, uczę się tego co jest w Biblii. Tam pod każdym wersetem jest drugie, trzecie i 10 dno, to mnie kręci najbardziej ;-) 

Czym ja się różnie od egzotycznych wyznań że życie to iluzja, że istnieje reinkarnacja, że żyjemy w Matrixie i że są jaszczuro-ludzie?  
Wszystko co wiem, nawet świadomość że nie wiem lub nie mam pewności jest nabyta, sam biorę to co mnie przekonuje, niekiedy długo analizując. 

Nie wiem czemu ale od kilku lat mam przekonanie że to wszystko jest proste i logiczne, naprawdę uważam że duchowość, fizyczność to piękne i nie zbadane tereny :-) Uważam też że czasami komplikuje proste sprawy w poszukiwaniu indywidualnej i nie powszechnej teorii, po co? Może dla prawdy a może dla ego, raczej w stronę tego drugiego... 

Oświecenie, przebudzenie które rozumiem jako pogodę w serDuchu jest, tak jak mi się wydaje w najprostszych sprawach. W jedzeniu ulubionej potrawy, w widoku za oknem, w zmywaniu naczyń, w rozmowach czy nawet w entuzjazmie po oddaniu wstrzymywanego siku ;-) 

Na przykład 10 przykazań które nie są zakazami (niestety tak się powszechnie uważa) które są w rzeczywistości drogowskazami, są prostą drogą do rozwoju. No dobra, nie są taką prostą drogą. W 100% nie osiągalną dla człowieka. Stąd przyjście Jezusa i Jego śmierci na  krzyżu. Kiedy ponad 6 lat temu oddałem życie w ręce Boga aby ten mi pomógł to się udało. Sam wymyśliłbym najwyżej pół litra wódy...
Sam fakt udziału w tej podróży, podróży ze wzlotami i upadkami jest fascynujący. Dopóki walczysz, wygrywasz...

Później trafiłem na literaturę OSHO i inne ezoteryczne pierdoły. Były one dla mnie pociągające bo "zdjęły" ze mnie poczucie winy. Rzecz w tym że poczucia winy nie można zakopać. Prędzej czy później zacznie gnić i da o sobie znać. 

Tak czy siak, sądziłem że nie będę przeczył swoim pociągom, swoim pragnieniom bo życie to zabawa. Owszem, życie to zabawa, nie mam zamiaru przeżyć go na dupościsku i sądzę tak do dziś! 
Rzecz w tym że kiedyś tak też sądziłem, że jak można kurwa nie pić?! Ten kto nie pije to frajer i nudziarz. Żyj chwilą traktowałem wybiórczo by było mnie wygodniej. 

Czy w życiu ma być nie wygodnie? Nie! Absolutnie nie! 
Wiem jednak tyle że jeżeli nigdy nie przeciwstawiłbym się swojej wygodzie to już bym nie żył a jak bym żył to nie osiągnąłbym takiego spokoju. Goniłbym od pragnienia do pragnienia. Taka forma uzależnienia ;-) 

To jest paradoks duchowości, by być wolnym to czasami trzeba na krótki czas jedne kajdany zamienić na inne. Na przykład kajdany butli na kajdany abstynencji. Tak jest z każdym uzależnieniem. 
Na krótko, bo po pewnym czasie abstynencja jest wyborem a nie przymusem. 
Tak to już jest z moimi pragnieniami :-) Do Boga prowadzi wąska droga a nie szeroka, szeroka prowadzi do zguby. Można o tym poczytać w ewangelii Mateusza. Moje doświadczenie też to potwierdza.

Książka "Leczenie uzależnionego umysłu" świetnie opisuje pragnienie. Nie jest ono niczym innym jak pragnieniem miłości. 
Uważam że tak jesteśmy skonstruowani biologicznie od łona matki, ale również duchowo (w co ja wierzę :-) ) od Boga, by mieć wpisane w każdą komórę, w każdą iskierkę energii, hasło "Wróć do mnie" (do Boga) i z mojego niewielkiego doświadczenia wiem że tylko miłość do Boga jest w stanie wypełnić mnie po brzegi. 
Jestem człowiekiem małej wiary i jeszcze mniejszej wiedzy, ale to wszystko wydaje mi się logiczne :-). Jak ewangelie Jezusa. 

Kiedy odrzuciłem ludzki czynnik przy powrocie do Boga ( w moim wypadku poprzez Kościół Rzymsko Katolicki) ogarnąłem to :-) Kiedyś sądziłem że kościół to ksiądz a ten to facet z lepszym autem od mojego... Dzisiaj mam dobre auto i już tak nie sądzę :-) Oczywiście żartuje, zostawiłem ten ludzki kawałek w powrocie do Boga. Nie jestem ślepy, widzę co niektórzy robią! Ale oni nie zatrzymali mnie w drodze do Jezusa. 


Jest mi dobrze, teraz czuje i wiem że to właściwy kierunek, Sylwek B. Najnudniejszy facet na pomorzu ;-)

niedziela, 10 stycznia 2016

Czy dopadł Cię kontrast?

Pixabay



Wczoraj dopadła mnie mini jelitówka, taka jedno dniowa, chwilówka. Może nie będę wchodził w szczegóły, jest niedzielny poranek ;-) ale czułem się jak pieta pielgrzyma...

Dzisiaj jak nowo narodzony, mój entuzjazm jest porażający i nie dlatego że czuje się wyjątkowo, po prostu czuje się normalnie.
Dlaczego więc jest tak jak jest? KONTRAST
To przez niego mój obraz rzeczywistości jest odrobinę skrzywiony. Czuje się normalnie a przeżywam jak nie wiem co ;-)

Ktoś kto odstawia alkohol po długim czasie, w ogóle jest pozytywnie zakręcony (o ile naprawdę tego chce). Może nie przez pierwsze dni ale już po tygodniu jest zachwycony każdym kęsem jedzenia, każdą porą dnia, pogodą i nie pogodą. Dlaczego? Na dnie wiele nie widać... A tu nagle tyle rzeczy !!! :-D

Kontrast działa również w drugą stronę, na przykład jesteśmy krótko po świętach. Od połowy listopada wszędzie mikołaje, choinki, i inne bajery. W telewizji widok szczęścia, komedie romantyczne, lukier i słodkości że aż mdli. Wszystko kończy się wytworną kolacją w gronie rodzinnym, wybaczamy i kochamy. Odtąd żyli długo i szczęśliwie.

Teraz rzeczywistość, czy się nam podoba czy nie, te widoki nam się udzieliły, mamy ogromne oczekiwania co do świąt, rodziny, karpia i klimatu. Mija pierwszy dzień świat i jeżeli nie mieliśmy dość już na wigilii to teraz myślimy kiedy będzie można posprzątać i zjeść kawałek pizzy albo chleba z dżemem. Z magii świąt zostały wzdęcia...
Oczywiście nie wszędzie tak było ale często jest tak że ten czas nie spełnił naszych oczekiwań. Dlaczego? Znowu kontrast.
Przez półtorej miesiąca serwowano nam sielankę na każdym kroku i z dnia na dzień mamy zderzenie z rzeczywistością która może być fajna to jednak nie dorówna tej z reklamy Coli...

Idźmy dalej, są w życiu każdego człowieka pasma dobrych dni. To czas w którym mamy masę pozytywnych zmian. Praca, auto, ciuchy, wychodzą pomysły a my jesteśmy jak z okładki TIMES.
Miałem tak i sądzę że każdy tak ma, oczywiście nie koniecznie na tych przykładach ale wiecie o co chodzi :-)

Później przychodzi czas neutralny lub nawet gorszy. Czas w którym potrafimy zepsuć kulkę od łożyska lub chociaż ją zgubić. Nie jest źle ale różnica jest dość spora. Wchodzą wówczas filmy typu, ja się do niczego nie nadaję, nic mi nie wychodzi.
Totalnie skrzywiony obraz rzeczywistości.

Dam jeszcze jeden przykład, każdy z nas ma znajomych, różnych znajomych. Uboższych materialnie i prawdziwych VIP-ów ;-) Nie mam tu na myśli lepszych lub gorszych. Teraz aż tak bardzo to na mnie nie działa ale było tak że kiedy odwiedzałem tych podobnych ekonomicznie do mnie to było ok. Rozmowa szła, kawa i herbata, wychodzimy zadowoleni i wracamy do domu.

Kiedy wychodziliśmy od VIP-ów, również wszystko super ale z jedną różnicą. Żona patrzy na swoją garderobę i myśli, mój Boże, nie mam się w co ubrać. Ja patrze ze skwaszoną miną na moje auto i mówię czerwony trup!!! Co tu się stało? Znowu kontrast!

O co mnie chodzi? Głównie o to że zanim się okopiesz, zanim powiesz sobie ale to moje życie to beznadzieja. Pomyśl czy przypadkiem nie zadziałał na Ciebie jakiś kontrast.

Miłego, Sylwek B.

sobota, 2 stycznia 2016

12 Kroków AA, Krok Pierwszy : "Przyznaliśmy że jesteśmy bezsilni wobec (...)"

Źródło: Gdzieś w odległych internetach



W ciągu najbliższego roku chciałbym przyjrzeć się 12-stu krokom AA. Co miesiąc po jednym, postaram się opisać to co najbardziej do mnie trafia na ten czas. Postaram się też spojrzeć na nie szerokim kontem, jak i gdzie można je stosować. Są to moje doświadczenia, jak wszystko na tym blogu jest subiektywne. Nie jest to oficjalna strona AA, nie zapożyczam nazwy i nie reklamuję siebie.

Więc krok pierwszy to krok podstawowy, nie ma szans na trzeźwienie, nawet na przerwanie picia dopóki nie uznam że sobie dokopałem.
Chyba żaden żyjący człowiek nie lubi popełniać błędów. To logiczne prawda? Nawet jeżeli traktuje porażkę jako lekcje to nie przeżywa entuzjazmu kiedy jego starania idą w błoto.
Ogólnie większość ludzi nie lubi się przyznawać do błędu, jest to nasza egoistyczna cecha którą warto uzdrawiać a więc uczyć się przegrywać,wyciągać wnioski i "jutro" być odrobinę lepszym niż "wczoraj".

Taki łopatologiczny przykład. Jesteś w szkole, uczysz się dodawania. Masz równanie 5+5=10
Będąc w domu dodajesz pięć do pięciu i wyliczasz 11. Rodzice mówią Ci że to nieprawidłowy wynik, ty nie chcesz się z tym zgodzić bo ślęczałeś nad tym pół godziny. Lubisz jak Cię chwalą a tu takie coś?!
Idziesz do szkoły, nauczycielka mówi Ci że to zły wynik. Obrażasz się i czujesz się niesprawiedliwie oceniony. Teraz Ty oceniasz nauczycielkę, szkołę i oświatę. Jacy oni są niewyrozumiali.
Jest sprawdzian, ponownie piszesz że 5+5=11. Dostajesz lufe, mówisz sobie Mam was dość, idę od was precz, wy mnie nie rozumiecie!!! 
Rzucasz szkołę, szukasz pracy. Pracodawca pyta Cię o świadectwo, mówisz że nie ukończyłeś szkoły bo nauczyciele się na Ciebie uwzięli, że to ich wina a nie Twoja. Twój niedoszły jeszcze szef mówi, Ok, rozumiem, może tak być, więc daje Ci proste równanie 5+5= ...
Wściekasz się i wychodzisz. Jak myślisz kiedy w Twoim życiu nastąpi jakaś zmiana?
Dopiero kiedy UZNASZ BEZSILNOŚĆ WOBEC swojej wiedzy, kiedy pokornie zaczniesz od nowa.

A teraz pomyśl jak wyglądałoby Twoje życie gdybyś posłuchał rodziców, lub chociaż nauczycielki?
Czy nie nauczyłbyś się tego już dawno? Gdybyś odpuścił swoją dumę, gdybyś zrozumiał że konstruktywna ocena jest wpisana w rozwój, nie byłbyś w lepszym miejscu niż jesteś?

Dla osoby trzeźwiejącej lub nie uzależnionej ten krok jest potrzebny każdego dnia. Życie składa się z trudnych wyborów i sytuacji. Dopiero kiedy uznam bezsilność wobec swojej wiedzy ekonomicznej mam szanse na jej poprawę. Dopiero kiedy uznam bezsilność wobec swojej filozofii życiowej, mam szanse na zmiany. Ktoś kto żyje w toksycznym związku nie poprawi swojej sytuacji życiowej dopóki nie przyzna przed sobą że zauroczenie mu rozumek odebrało.
Jezus mówił że do Królestwa Niebieskiego wejdą Ci którzy narodzą się na nowo. Że Jego uczniami mogą być Ci którzy zapomną o tym czego do tej pory się uczyli.
Kochani to nie jest teologiczne klepanie, to ponad czasowa, logiczna prawda!

Dla osoby uzależnionej uznanie bezsilności to podstawa. Dopóki będzie próbowała udowodnić sobie i innym że kontroluje picie, będzie się obijać, coraz bardziej i bardziej. Z jednej strony im bardziej się obijesz tym lepiej, MYŚL CIERPIĄCA TO MYŚL REFLEKSYJNA, TO MYŚL TWÓRCZA. Podobnie jak na szpitalnym łóżku, podobnie też na dnie, zastanawiamy się nad swoim życiem.

Pytanie tylko po co czekać tak długo? Jeżeli wpisałeś w przeglądarkę jak przestać pić, to prawdopodobnie jesteś w takim momencie życia że już nie warto tego dalej ciągnąć. Naprawdę nie trzeba wylądować na śmietniku w wieku starczym z długami i rozpieprzoną rodziną by pomyśleć.
Ja przestałem pić w wieku 26-lat (nie znaczy to że jestem lepszy, po prostu już wtedy dużo straciłem a nie chciałem stracić tego co zostało), a byli od mnie młodsi, kobiety i mężczyźni, z każdej struktury społecznej. Dzisiaj pomoc jest daleko rozwinięta i naprawdę można sobie pomóc. Tylko trzeba chcieć, a żeby zechcieć trzeba zrozumieć że Twoje picie nie jest normalne.

Odpowiedz na poniższe pytania, tyle że... Porównaj siebie, swoje picie do osoby pijącej, z tym że do takiej co do której jesteś pewny że nie jest uzależniona. Na pewno masz kogoś takiego. Nie możesz się porównać do gorszego menela, ani też do abstynenta. Pamiętaj, musi to być ktoś komu delikatnie, może nieświadomie zazdrościsz... ;-) Pije ale na 100% kontroluje swoje picie. Lecimy, porównujesz siebie do znajomego:

1.Szukanie okazji do picia ,inicjowanie picia alkoholu. 

Więc czy Twój autorytet był tam gdzie był alkohol, czy proponował robinie imprez, "grilla", urodzin i oblewania czego się da, wiesz teksty w stylu Trzeba opić bo się zepsuje ;-) dom, samochód, tv i wszystko jedno co?
Czy Twój znajomy na każdej imprezie rzucał hasła No polej już bo szkłem nasiąka, lub po prostu wypijał szybciej niż ty? 

2.Używanie specjalnych zabiegów umożliwiających wypicie większej ilości 
alkoholu,bez upicia się.


Czy twój znajomy zaprawia się przed imprezą lub w jej trakcie: alkoholem, tłustym jedzeniem, napojami energetyzującymi i inną "magią" Jak by nie patrzył jest to jazda z wciśniętym hamulcem i gazem. To jak dać do herbaty kilo cytryn bo wiesz że za bardzo posłodzisz. Tego typu zabiegi są bezsensu dla osoby nie uzależnionej, logiczne prawda? 

3.Trwanie na imprezie dopóki jest alkohol na stole. 

Oooo taaaak, 
Butla na stole, Kochanie, zaczekajmy jeszcze troszkę, impreza tak fajnie się kręci.
Brak butli, Idziemy stąd, to bal dla umarlaków!!! Źle się czuję!!!
Często powrót z imprezy na której się nie dopiłeś kończy się na wypiciu czegoś w domu lub po drodze, tak by się dobić. Jak myślisz, czy Twój znajomy tak robił, czy może kończył imprezę kiedy miał na to ochotę, bez względu na to czy było co pić czy nie.
 
4.Coraz częstsze upijanie się. 


Chyba nie trzeba wyjaśniać, nie musisz walić dzień w dzień, wiele zależy od tego jak pracujesz, czym się zajmujesz itd. Jednak porównaj siebie do siebie z przed 5,10 lat i znajomego jak pije dziś jak pił 5,10 lat temu.

5.Ograniczanie kontaktów towarzyskich z ludżmi niepijącymi 


Cioty, nudziarze z którymi nie mam tematu. Tak często określa się towarzystwo nie pijące lub pijące mało. Ten zawód który czujesz po tym jak po lampce wina butla zostaje zamknięta na następną okazję. Ty byś im pokazał okazje co? Tygrysie, ty wiesz jak pić, co? No właśnie, wszystko jest dla ludzi ale dobieranie znajomych po tym czy lubią postawić czy nie to lekka przesada, nie sądzisz? (Między innymi dlatego jesteś przekonany że wszyscy piją)

6.Dbanie o to aby w domu nie zabrakło alkoholu. 


Zwłaszcza na święta, długie weekendy i inne. Zwykłe magazynowanie, po kątach i półkach. A kiedy zaczyna brakować, jak najszybsze próby uzupełnienia, tak aby tylko nie zabrakło. Jak myślisz, czy twój znajomy tak robi? Być może ma alkohol w domu pod ręką ale dlatego że bardzo mało pije.  

7.Picie w pracy 


Picie w pracy, lub chodzenie na kacu, jeżeli to się nie zdarza z racji wykonywanego zawodu to myślenie w pracy o tym jak będzie smakował zimny browar po robocie. Czy Twój autorytet też coś w tym temacie ma do powiedzenia?

8.Picie w samotności 


Rozumiem że od czasu do czasu lubisz pogadać z kimś kumatym ;-) ale picie w samotności, często w ukryciu przed rodziną, znajomymi, nawet po to by więcej wypić i się "rozgrzać" nie jest pewnie domeną Twojego znajomego?

9.Powtarzanie gotowej odpowiedzi na stwierdzenie bliskiej osoby,,Znowu piłeś" 
bo była okazja,nie mogłem odmówić itd. 


Jak sądzisz czy Twój znajomy ma pakiet gotowych "usprawiedliwień" Kolego miał urodziny, urodziło mu się dziecko, szef postawił, tak wyszło. Lub na nieobecność w pracy Byłem na pogrzebie... o, to jest klasyk, byłem na pogrzebie. Jak sądzisz, czy taki wachlarz usprawiedliwień jest potrzebny komuś kto pije sporadycznie? 

10.Picie ciągami. 


Od kilku dni do kilku tygodni, to najczęstszy wynik. Oczywiście zdarza się lat. Czy twój znajomy na kaca, zjada śniadanie, wypija sok i idzie na przykład na spacer, czy otwiera w pośpiechu buteleczkę zaczynając kolejny pijacki dzień?

11.Narzucanie sobie okresu abstynencji po to,by udowodnić sobie i bliskim,że 
panuję nad swoim piciem. 


Czy Twój znajomy szczyci się tym że przez post nie pije, że potrafi nie pić na przykład miesiąc? Czy czymś wielkim według Ciebie jest nie jeść mandarynek przez miesiąc? Jeżeli to dla ciebie nic wielkiego to byś się tym nie pochwalił, logiczne prawda? Wiesz dlaczego? Bo nie jesteś uzależniony od mandarynek i miesiąc bez niej to nic! 

12.Stopniowa rezygnacja ze swoich zainteresowań,norm,wartości na korzyść picia. 


Czas o którym często pisze ukierunkowany na picie zabiera Ci go od strony zainteresowań i wartości. Czy Twój znajomy stopniowo porzuca rodzinę, pracę/firmę, zdrowie, zainteresowania i hobby na korzyść picia?

13.Zakładanie sobie,że na spotkaniu towarzyskim wypiję niewielką porcję alkoholu,po czym po wypiciu tej porcji wypijanie następnej,następnej.... 


Ten punkt wyjaśni to zdjęcie : 

Źródło: Gdzieś w odległych internetach

Miłego :-) SB

Rozwinięcie artykułu: Jak uznać bezsilność wobec reszty...

piątek, 1 stycznia 2016

Nowy Rok!!!


Pixabay



Byłem z psem na spacerze, jak ja lubię patrzeć na opustoszałe miasto, nie dlatego że czuje się lepszy, ale dlatego że czuje się dobrze :-) a nie było tak zawsze...
Oj tak, 1-go stycznia zawsze doceniam to że jestem trzeźwy :-) a jest to mój siódmy taki 1-szy stycznia :-) (spokojnie jak wydaję się długo to uwierz że strzeli jak z bata ;-)

Jak wszyscy wiemy, przyjęło się jakoś, w sumie dziwnie, że jest to doskonały czas na zmiany. Na ogół trwają one do końca lutego...
Oczywiście uważam że każdy czas na dobrą zmianę jest najlepszy. Jednak patrząc na niemal zerowy ruch na ulicach tak sobie pomyślałem.

Być może postanowiłaś / eś na ten rok przestać się bać, chcesz na przykład w tym roku poczuć się pewniej za kierownicą samochodu. Powiem Ci tak, jeżeli możesz a zakładam że większość czytelników może ( bloga czyta wielu ludzi, nie tylko uzależnieni więc noc mogli mieć ciężką)
Jeżeli masz auto, nie masz promili to wsiadaj i jedź.

Zobacz ile warunków zostało spełnionych by ruszyć w trasę:

1. Masz auto
2. Jest nowy rok
3. Twój stan pozwala Ci by jechać
4. Jest mały lub zerowy ruch na drogach
5. Pogoda dzisiaj też chyba w całej Polsce super

Zauważ ile rzeczy ułożyło się by właśnie teraz ruszyć i  przezwyciężyć swoje lęki!
Teraz sobie myślisz, jo, jo, zacznę działać ale od jutra. HALO!!! Mówiłeś że od nowego roku!!!???

O co mi chodzi? Oczywiście to nie musi być jazda samochodem. Często tak robimy kiedy czeka nas trudna decyzja (gdybyśmy się nie bali to wcale by trudna nie była, zapamiętaj to) Chcemy coś zrobić, niby większość warunków już jest odpowiednia a mimo to się wahamy.
Latem byłem w Gdańsku nad Motławą na kole widokowym 55m nad ziemią. Obok śmiałkowie skakali na linie bungie (chyba tak się to pisze) wszystkich łączyła jedna zależność.
Im dłużej czekali na górze tym częściej się wycofywali, a było trochę takich osób.

Czy to znaczy że mamy działać zawsze spontanicznie? NIE!!! Spontanicznie to można się najwyżej uszkodzić. Masz rozum po to by analizować sytuację. Zginąć na linie bungie jest pewnie tak samo prawdopodobne jak umrzeć od ciosu zadanego przez Chucka Norrisa ;-)
Więc analizuj, ale nie wiecznie!

Tak jak dzisiaj masz okazję wsiąść w auto i przezwyciężyć lęki z tym związane tak też możesz zbadać sytuacje innych trudności i po prostu zadziałać. Będziesz czekać zbyt długo na poprawę sytuacji to się nie doczekasz. Będziesz działać bez rozumku to się obijesz.
Osobiście uważam że najlepiej iść drogą środka, jednak wiem że to nie zawsze możliwe.
Wówczas sądzę że niepodjęte działanie jest gorsze od zrobienia czegoś. Dlatego że jeżeli się uda to osiągniesz swój cel, jeżeli się nie uda to będziesz mądrzejszy o to doświadczenie.

Więc jeżeli chcesz pokonywać lęki w tych najdrobniejszych czynnościach, jeżeli chcesz się rozwijać i za rok powiedzieć sobie Tak, udało mi się, jestem z siebie dumny to działaj z namysłem ale bez myślowych projekcji bo te tylko Cię pociągną w dół.

Wszystkiego dobrego, wielu przemyślanych ale też realizowanych celi (celów? ;-) w 2016 roku!

Sylwek Aquarius B.