niedziela, 17 stycznia 2016

Jestem katolem ;-)



Pixabay



Nie pijący i nie palący katolik, czy można być większym nudziarzem?! ;-) 

Od jakiegoś czasu, gdzieś od jesieni 2015 roku jestem na powrót a właściwie na poważnie to pierwszy raz w życiu praktykującym katolikiem. Wielu moich znajomych się zdziwiło. To znaczy nie byłem wrogiem kościoła, jednak idea reinkarnacji była mi bliższa. Poniżej lekko zmodyfikowany fragment listu który pisałem do mojego serdecznego przyjaciela. Tak sobie gdybaliśmy i poniżej kilka moich wniosków.

Wydaje mi się że wszyscy podlegamy wierze, w Jezusa, w Buddę, teorię strun czy wieloświatu. Każdy z nas w coś wierzy a nawet jeżeli ktoś twierdzi że nie wierzy to tak naprawdę wierzy w odwrotność jakiejś teorii.

Tak jesteśmy zbudowani ;-) Obecnie jak wiesz, uczę się tego co jest w Biblii. Tam pod każdym wersetem jest drugie, trzecie i 10 dno, to mnie kręci najbardziej ;-) 

Czym ja się różnie od egzotycznych wyznań że życie to iluzja, że istnieje reinkarnacja, że żyjemy w Matrixie i że są jaszczuro-ludzie?  
Wszystko co wiem, nawet świadomość że nie wiem lub nie mam pewności jest nabyta, sam biorę to co mnie przekonuje, niekiedy długo analizując. 

Nie wiem czemu ale od kilku lat mam przekonanie że to wszystko jest proste i logiczne, naprawdę uważam że duchowość, fizyczność to piękne i nie zbadane tereny :-) Uważam też że czasami komplikuje proste sprawy w poszukiwaniu indywidualnej i nie powszechnej teorii, po co? Może dla prawdy a może dla ego, raczej w stronę tego drugiego... 

Oświecenie, przebudzenie które rozumiem jako pogodę w serDuchu jest, tak jak mi się wydaje w najprostszych sprawach. W jedzeniu ulubionej potrawy, w widoku za oknem, w zmywaniu naczyń, w rozmowach czy nawet w entuzjazmie po oddaniu wstrzymywanego siku ;-) 

Na przykład 10 przykazań które nie są zakazami (niestety tak się powszechnie uważa) które są w rzeczywistości drogowskazami, są prostą drogą do rozwoju. No dobra, nie są taką prostą drogą. W 100% nie osiągalną dla człowieka. Stąd przyjście Jezusa i Jego śmierci na  krzyżu. Kiedy ponad 6 lat temu oddałem życie w ręce Boga aby ten mi pomógł to się udało. Sam wymyśliłbym najwyżej pół litra wódy...
Sam fakt udziału w tej podróży, podróży ze wzlotami i upadkami jest fascynujący. Dopóki walczysz, wygrywasz...

Później trafiłem na literaturę OSHO i inne ezoteryczne pierdoły. Były one dla mnie pociągające bo "zdjęły" ze mnie poczucie winy. Rzecz w tym że poczucia winy nie można zakopać. Prędzej czy później zacznie gnić i da o sobie znać. 

Tak czy siak, sądziłem że nie będę przeczył swoim pociągom, swoim pragnieniom bo życie to zabawa. Owszem, życie to zabawa, nie mam zamiaru przeżyć go na dupościsku i sądzę tak do dziś! 
Rzecz w tym że kiedyś tak też sądziłem, że jak można kurwa nie pić?! Ten kto nie pije to frajer i nudziarz. Żyj chwilą traktowałem wybiórczo by było mnie wygodniej. 

Czy w życiu ma być nie wygodnie? Nie! Absolutnie nie! 
Wiem jednak tyle że jeżeli nigdy nie przeciwstawiłbym się swojej wygodzie to już bym nie żył a jak bym żył to nie osiągnąłbym takiego spokoju. Goniłbym od pragnienia do pragnienia. Taka forma uzależnienia ;-) 

To jest paradoks duchowości, by być wolnym to czasami trzeba na krótki czas jedne kajdany zamienić na inne. Na przykład kajdany butli na kajdany abstynencji. Tak jest z każdym uzależnieniem. 
Na krótko, bo po pewnym czasie abstynencja jest wyborem a nie przymusem. 
Tak to już jest z moimi pragnieniami :-) Do Boga prowadzi wąska droga a nie szeroka, szeroka prowadzi do zguby. Można o tym poczytać w ewangelii Mateusza. Moje doświadczenie też to potwierdza.

Książka "Leczenie uzależnionego umysłu" świetnie opisuje pragnienie. Nie jest ono niczym innym jak pragnieniem miłości. 
Uważam że tak jesteśmy skonstruowani biologicznie od łona matki, ale również duchowo (w co ja wierzę :-) ) od Boga, by mieć wpisane w każdą komórę, w każdą iskierkę energii, hasło "Wróć do mnie" (do Boga) i z mojego niewielkiego doświadczenia wiem że tylko miłość do Boga jest w stanie wypełnić mnie po brzegi. 
Jestem człowiekiem małej wiary i jeszcze mniejszej wiedzy, ale to wszystko wydaje mi się logiczne :-). Jak ewangelie Jezusa. 

Kiedy odrzuciłem ludzki czynnik przy powrocie do Boga ( w moim wypadku poprzez Kościół Rzymsko Katolicki) ogarnąłem to :-) Kiedyś sądziłem że kościół to ksiądz a ten to facet z lepszym autem od mojego... Dzisiaj mam dobre auto i już tak nie sądzę :-) Oczywiście żartuje, zostawiłem ten ludzki kawałek w powrocie do Boga. Nie jestem ślepy, widzę co niektórzy robią! Ale oni nie zatrzymali mnie w drodze do Jezusa. 


Jest mi dobrze, teraz czuje i wiem że to właściwy kierunek, Sylwek B. Najnudniejszy facet na pomorzu ;-)

4 komentarze:

  1. Ja też nie palę, nie ćpam, piję tylko czasami. Czyli też jestem nudziarzem;)
    Jeśli chodzi o wiarę, to miałem różne okresy. Był czas, że codziennie chodziłem do kościoła i byłem bardzo pobożny. Był czas, w którym czytałem antyklerykalne pisma i zniechęcałem innych do religii. Od kilku lat jestem pośrodku i tam mi jest najlepiej.
    A tak naprawdę wielu ludzi wierzy tylko dlatego, bo boi się śmierci. Gdy się w coś wierzy, łatwiej się żyje.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również przebrnąłem przez wiele nauk i filozofii. Wszystko jednak wróciło do słów Jezusa. Owszem, zgodzę się z tobą że żyje się łatwiej. Dodam jeszcze że pełniej, ciekawiej i z rozmachem ;-) Owszem wielu wierzy dlatego że się boi, ale są setki tysięcy ludzi którzy wierzą bo pragną żyć w pełni ;-) Dzięki za wpis :-), również pozdrawiam SB

      Usuń
  2. Też uważam się za "katola". Nie piję, bo tylko okazjonalnie niewielkie ilości, nie palę, ale czy jestem nudna...? Może nie jest tak źle. Myślę, że każdy z nas przechodzi takie fazy dotyczące wiary. Obecnie praktykuję, jednak zdarzały się momenty, gdy nie chodziłam do kościoła, nawet w święta, jak to robi większość "katolików". Świetny post, życiowy bardzo. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ten Katol i nudziarz to z ironią pojechałem. Ale powiem Ci że kilku znajomych pytało mnie czy ja mam jeszcze Polski paszport ;-) no bo co mi zostało. Używki odstawione, a próbowałem wszystkiego. Różaniec kręcić tylko ;-) Nie, nie to nie tak. Szczerze, to może to zabrzmi narcystycznie ale uważam się za zajabiście ciekawego człowieka. W końcu jak każdy bloger ;-) Dzięki Roska, SB

      Usuń