poniedziałek, 8 lutego 2016

Zasada ograniczonego zaufania


Pixabay



Jadę sobie do domu, dojeżdżam do skrzyżowania i czekam. Chcę skręcić w prawo i czekam bo leci TIR. Włączył kierunkowskaz że będzie skręcał, więc teoretycznie mogę jechać. Noga na gaz, ale... czekaj, coś mi mówi. A tu wziuuuuu przeleciała 30 tonowa ciężarówka. Taka refleksja się nasunęła.

Niby wszystko wskazywało na to że mogę jechać, jednak pojawiło się ograniczone zaufanie.
Gdybym tak chłopu zaufał to nie siedziałbym teraz w domu i tego nie pisał tylko by resztki mnie spłukiwali wodą z asfaltu...

Tak sobie myślę że dobrze tę zasadę wprowadzać na co dzień. Nie chodzi o to by nikomu nie ufać i być zawsze samowystarczalnym. Nigdzie nie dojdziesz. Nie chodzi też o to żeby na siłę unikać błędów, bo to nie możliwe i z tej obawy też nigdzie nie dojdziesz.

Jednak czasami warto ograniczyć zaufanie. Czasami ktoś obiecuje Ci złote góry i wiele wskazuje na to że ma racje. Nie wjeżdżaj od razu na skrzyżowanie bo może Cię coś strzelić! Proponuje Ci ktoś pracę, biznes lub interes? Jak mawiał mój idol Jezus :-) Po owocach ich poznacie .

Kupujesz coś? Nie nakręcaj się na pierwsze lepsze auto, Tv, lub coś tam.
Wiesz, na ogół okazja to słowo bez pokrycia... Ogranicz zaufanie nie z lęku a z rozsądku.

No i bieżący temat, WALENTYNKI. Wiecie że święty Walenty jest patronem umysłowo chorych?!
Z całym szacunkiem dla tych zdiagnozowanych, ale czy zakochany człowiek zachowuje się racjonalnie? Użyj proszę czasami odrobiny rozumu w związku. Jeżeli wszyscy Cię przestrzegają przed nim lub przed nią, to nie musisz robić tego czego od Ciebie oczekują ale na Boga, chociaż przyjrzyj się temu, bo nim się ockniesz może być późno.

Ogranicz czasami zaufanie żeby nikt nie musiał zbierać Twojego truchła...

Miłego, SB

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz