czwartek, 12 marca 2015

Nawrót choroby alkocholowej cz.V




V. Myślenie i zachowania alkoholowe 

Piąta i ostatnia część artykułu związana z nawrotem. Tutaj mamy do czynienia już z konkretnymi zachowaniami. O ile wcześniejsze nie dotyczyły samego alkoholu, były bardziej subtelne, o tyle obecne objawy koncentrują się jednak na butli. To zresztą pokazuje że tak naprawdę problemem alkoholika nie jest alkohol a emocje i skrzywione postrzeganie rzeczywistości. Tak czy siak, poniższe zachowania są już ostatnimi lampkami sygnalizacyjnymi. Czasami dochodzi się do tego miejsca i z przerażeniem stwierdza że jest się już nieźle wkręconym. Niestety bywa i tak że także tych lampek się nie dostrzega i z przerażeniem ktoś się budzi we własnych wymiocinach z butlą w garści i zapytaniem jak do tego doszło?!?! Czujność moi drodzy, czujność i pokora bardzo ułatwia życie.


1. Powrót zaprzeczania własnej chorobie. "A może nie jestem alkoholikiem ? Warto sprawdzić, czy jeden kieliszek mi nie zaszkodzi".

Kiedyś słyszałem takie stwierdzenie dla alkoholika jeden kieliszek to za dużo, a jedna skrzynka to za mało ja się z tym zgadzam. Sam nie miałem myśli typu czy jestem czy nie jestem, jednak podczas terapii, rozglądałem się po sali, patrzyłem na przyjaciół z grupy i myślałem kurwa, co ja tu robię? Ja tu chyba nie pasuję?... Kiedy pojawia się takie myślenie zrób sobie listę zysków i strat, poczytaj swoje materiały z grupy lub opisz kilka dni z czasów picia. Porównaj się do ludzi "zdrowych" bynajmniej pod kontem uzależnienia.

2. Zaprzeczanie problemom. "Wszystko układa mi się wspaniale. Alkohol nie stanowi już dla mnie żadnego problemu".

Hmmmmy, jestem w miejscu w którym dużo spraw układa mi się dobrze, a jak nie to tego oczekuje to po jakimś czasie akceptuje to (lub nie) i żyje spokojniej. Nawet w dole nie jest źle :-) Na widok alkoholu nie reaguje jak wampir na widok światła lub nastolatek na widok kobiecych piersi. Ale jedno jest pewne, alkohol nie stanie się dla mnie obojętny. Jest bardzo silnie wryty w moją podświadomość i to że dzisiaj nie stanowi dla mnie problemu nie znaczy że tak się nie stanie kiedy go wypije.

3. Przekonywanie samego siebie o niezłomności decyzji o niepiciu. "Jestem stuprocentowo pewien, że już nigdy nie wypiję".

Tu się nie będę rozpisywał, znam kilku ludzi którzy tak mówili i za każdym razem kończyło to się zapiciem lub bardzo dużym bólem emocjonalnym. Stuprocentowo to niczego nie można być pewnym! Jedna pewność to fakt że jutro wzejdzie słońce a czy ja ten widok zobaczę to już inna sprawa... Bardziej jestem pewny spełnienia wyborczych obietnic niż tego że nigdy się nie napije. Nie piłem wczoraj, nie pije też dzisiaj i to wszystko. Nie myślę o tym że się napije ale nie mam też pewności że nie. I tak pokornie, każdego ranka można sobie mówić, dzisiaj nie pije.

4. Opory i bronienie się przed dalszą pracą nad własną trzeźwością. "Nie piję wiec dalsze leczenie jest mi niepotrzebne".

Buuahaha :-D Jak ja to często słyszałem, nie pije więc jest ok... Nie nie jest!!! Fakt że się nie pije to naprawdę bardzo dużo ale nie pić to stanowczo za mało. Piło się z jakiegoś powodu! Do tego powodu trzeba dość, wyleczyć swoje wady i żyć w pełni. Rozwój osobisty to sposób na życie, jeżeli każdego dnia będę cieszył się z małych rzeczy, każdego dnia będę się pytał siebie czy to lub tamto mogłem zrobić lepiej, będzie dobrze. Tylko nie pić to nie znaczy wytrzeźwieć!

5. Nieregularne chodzenie na grupę, unikanie mitingów AA.

Tutaj odsyłam do tego tekstu Grupa wsparcia

6. Rozmyślanie o piciu towarzyskim i kontrolowanym. "Oczywiście ja nie mogę pić, ale jakby to było wspaniale, gdybym nauczył się pić kontrolowanie".

Wielu ludzi znam którzy próbowali pić kontrolowanie, nic z tego nie wychodziło. Czasami kończyło się na jednokrotnym zapiciu, czasami tracili rodziny, majątki i wszystko co ciężko odbudowywali przez lata. Czasami już nigdy nie wracali do świata żywych. Alkoholik może kontrolować jedynie ilość zgromadzonego alkoholu ;-)

7. Częste, niekiedy natrętne myślenie o alkoholu

Tu raczej nie trzeba się rozpisywać że takie myślenie do specjalnie normalnych nie na leży...

8. Odwiedzanie miejsc, gdzie się zwykle piło.

Wiecie, jest to jak ze swoją ex. Kiedy się za nią tęskni to nie tylko myślisz o niej, nie tylko oglądasz jej zdjęcia i rzeczy które się z nią kojarzą. Miejsca w których byliście też są bardzo podniecające. Butla to też twoja ex. Pamiętaj że ta ex robiła cię w konia na każdym kroku. Dawała ci odrobinę iluzorycznej przyjemności a odbierała wszystko. Sądzę że nie warto do niej wracać a wracanie do miejsc w których z nią byłeś to wracanie do niej...

9. Szukanie fizycznego kontaktu z alkoholem. Uczęszczanie na imprezy alkoholowe, kupowanie alkoholu na wszelki wypadek. Rozlewanie alkoholu innym.

OK, to to samo co w punkcie wyżej ale jeszcze bardziej. Ogólnie zdarzy mi się dzisiaj że jestem na imprezie na której alkohol się pojawia. Nie chodzę na takie gdzie leje się strumieniami a podpici kolesie szukają zaczepki. Ale bywa że idziemy z żoną do restauracji czy innych miejsc w których pojawia się butelka. Jednak przez pierwsze dwa czy trzy lata nie chodziłem w ogóle. I taki czas uważam za odpowiedni. Bywają sytuacje wyjątkowe, ale niech one zostaną wyjątkowymi a nie takimi raz w tygodniu czy miesiącu. Wówczas trzeba trzymać się kilku zasad które opisałem w "Jak zrobiłem z piekła raj"

10. Atrakcyjne wspomnienia z czasów picia.

No to mi się często zdarzało. Koniec końców alkohol miał też "białą" stronę. Wiele dobrego mnie spotkało z nim. Byłbym kłamcą gdybym powiedział że czysta to wyłącznie samo zło. Nie nie jest tak. Jednak w moim wypadku i wypadku każdej uzależnionej osoby alkohol zawsze więcej zabierał niż dawał. Atrakcyjne wspomnienia z czasów picia są bardzo niebezpieczne. Kiedy takie się pojawią, a mogą to pamiętaj o liście zysków i strat. Napisz co dał ci alkohol a co zabrał. Napisz co daje ci życie na trzeźwo a co zabiera. Liczby nie kłamią :-)

11. Chwalenie się, ile kiedyś mogłem wypić i jak wtedy było wspaniałe.

Kiedy na początku mojej abstynencji słyszałem kolegów którzy wspominali zakrapiany weekend to podchodziłem do nich i mówiłem chłopcy... i co? To wszystko? To ma być zabawa? Ja wam powiem co to jest zabawa... Tera słuchajta... Po jakimś czasie kiedy kończyłem opowiadać o swoich podbojach, budziłem się z jęzorem na wierzchu. Nie zapiłem ale było bardzo nieprzyjemnie. Reszta to punkt wyżej.

12. Rozluźnienie kontaktów z trzeźwiejącymi alkoholikami i powrót do kontaktów zerwanych z powodu podjęcia leczenia. "Przecież nie mogę żyć jak odludek".

Racjonalizowanie to specjalność każdego alkoholika :-) Ludzie są lustrem, wędkarz zna wędkarzy, szachista trzyma ze szachistami. Miłośnik Lech z Lechistami a Arki z Arkowcami. To logiczne, prawda? Więc kiedy chcesz trzeźwieć to trzymasz z ludźmi trzeźwymi i dbającymi o rozwój a kiedy chcesz chlać to trzymasz z ludźmi którzy piją. Sam czasami spotykam się z ludźmi z którymi piłem, oni piją nadal ale nasze spotkania choć rzadkie nie są przy butli. W twojej okolic na pewno są fascynujące osoby które nie potrzebują sety by wstać z łóżka. Rozejrzyj się tylko.

13. Przeżywanie silnego wstydu z tego powodu, że nie wolno mi pić, nawet w czasie imprez towarzyskich. "Jestem jak kaleka, dziwak, co ze mnie za mężczyzna".

No tak, trzeźwienie to powód do wstydu jak nic. Zacytuje fragment artykułu "Cielak i franca ..."
"(...) Panie i panowie, podjęcie leczenia to oczywista oczywistość, nie ma się czego wstydzić. Wyobraź sobie siebie z punktu widzenia trzeciej osoby, jak w kamerze z monitoringu,  jesteś w pełni sił, zadbany i odpowiedzialny, być może coś ćwiczysz, być może jedziesz na urlop. Wyobraź sobie jak spełniasz swoje cele, jak materializuję się twoje marzenia. Zrób sobie taką wizualizacje, oddaj się fantazji na kilka minut.........................................................................................................................................................
.................................................................................................................................................................
Już?, teraz wyobraź sobie siebie też z punktu widzenia kamery monitoringu, jak leżysz we własnych wymiocinach, jak słaniasz się na lewo i prawo publicznie lub w samotności, jak kradniesz by kupić używkę, jak kłamiesz i ranisz bliskich. Jak zawodzisz ukochaną i dziecko, jak łamiesz obietnice, jak zostawiasz zapłakaną żonę trzaskając drzwiami...kurwa mać! czasami ciary mi przechodzą na myśl o tym jaki miałem zakuty łeb! :-( Jak udajesz kogoś kim nie jesteś, jak martwisz się o kasę, jak ci wstyd kiedy ktoś upomina się o pieniądze które pożyczyłeś... Teraz sam sobie odpowiedz, który obraz jest dla Ciebie źródłem wstydu a który dumy. Kto jest ważniejszy? Opinia ludzi czy Ty i najbliżsi? Ci którym na Tobie zależy zaakceptują twoje decyzje, czy będzie to rozwód czy podjęcie leczenia! A reszta? A reszta niech się goni!

Pamiętaj że trzeźwiejący alkoholicy to nie tylko 100-u letni parafianie, że to nie tylko ludzie którzy wybierają się już na tamten świat (...)"


14. Szukanie przykładów na to, że leczenie jest nieskuteczne.

Jak się jest w opozycji do czegoś to zawsze szuka się tego "złego" by utwierdzić się w swoim przekonaniu. Jak się miało kiedyś dziewczynę to się świata za nią nie widziało, ale kiedy ona na przykład rzuciła dla innego to od razu kurwa...
Moje doświadczenie mówi mi że jak się chce to leczenie jest bardzo skuteczne a jak się nie chce to mogą Ci pistolet do głowy przyłożyć a i tak nie przestaniesz pić.

15. Przerwanie leczenia. 

To jeszcze nie koniec, ale jest już blisko. Nawrót nie musi się zakończyć zapiciem. Nie róbmy z nawrotu czegoś strasznego i okropnego. To nie jest potwór o nieskończonej sile. Nawrót ma dokładnie tyle mocy ile mu sam podarujesz... Zapamiętaj to. Aquarius

6 komentarzy:

  1. Często się zdarza że te nawroty które wydają się nam najlżejsze okazują się być najcięższymi. Nie zwalczone w zarodku usypiają twoją czujność by nagle eksplodować w najmniej oczekiwanym momencie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To racja, nawroty bywają podstępne. Aby dostrzec je jak najszybciej, potrzeba pokory czyli umieć widzieć siebie w prawdzie. Nawrót nie jest strasznym doświadczeniem. Dla mnie każdy nawrót był katalizatorem. Po każdym razie zachodziły duże zmiany na plus w moim życiu. Pozdrawiam ciepło Aq

      Usuń
  2. Witam, jestem córką alkoholika. Nie wiem totalnie co robić, ojciec znowu sięgnął do kieliszka. Po 4,5 miesiącach trzeźwości. Martwie się szczególnie, ponieważ jest zaszyty od prawie 5 miesięcy. Tłumaczy to wszystko nagonką tzn, ze musi wstać i iść do pracy i od czasu do czasu wynieść smieci i życ jak normalny człowiek ( zdaje sobie sprawe, ze normalny nie jest, bo jest chory )Wydaje mi się nowa sytuacja rodzinna go przytłacza. Wychodzę za mąż za dwa lata.Jak to z weselem córki bywa - trochę stresu jest. ( Absolutnie się nie winię ) Mówi tylko, że chce świętego spokoju i że łatwo mi mówić. Na terapii już był kilka razy ( już wcześniej miał wszywke, zapił po 7 miesiącach, później terapia zamknięta, wytrzymał pół roku, później chodził na meetingi i tylko sie oszczedzał w piciu, w tym roku już było tak źle, że pod presją zdecydował się na wszywkę ). Nie mam pomysłu jak ratować tego człowieka i siebie. Nie jestem w stanie odciąć się od jego problemu alkoholowego. To straszne co mówie, ale dopóki nie przestanie pić albo nie umrze to nie zaznam spokoju. Mam tylko 23 lata, nie chce poświęcać mojego życia na ratowanie alkoholika, dla którego i tak najważniejszy jest alkohol. Proszę o radę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, w pierwszej kolejności zadbaj o siebie. Terapia dla DDA bardzo Ci pomoże. Nawet jeżeli założysz własną rodzinę to pewne warunkowania zostaną w Tobie. Poczytaj post "Czy ja też potrzebuję pomocy" link jest w poście Jak pomóc alkoholikowi. Co do taty to wiesz, milion powodów by pić i się nie leczyć. Ja tydzień temu chowałem córeczkę która urodziła się martwa... Nie pije. Twoje wesele za dwa lata bardzo stresujące nie jest :-) Dopóki tata nie zrozumie że musi przerobić coś w sobie nie przestanie pić. Alkohol jest skutkiem, przyczyna leży głęboko w nim. Z całym szacunkiem ale tabletka w dupie nie będzie za niego myślała. Pozdrawiam serdecznie, jak coś to pisz.

      Usuń
    2. Dzięki wielkie za odpowiedź!
      Wyrazy współczucia. Życzę Ci dużo siły i wytrwałości! Twoja wygrana z chorobą jest godna podziwu! Życzę Ci abyś wygrywał już codziennie do końca życia :)

      Jeśli chodzi o tabletke ... to Wścieklizny u psa nie wyleczy sie zakładając mu kaganiec na pysk. Myślę, ze całej rodzinie potrzebna jest pomoc specjalisty. Ja już zapisałam się na terapię. Jestem po pierwszym spotkaniu indywidualnym.

      Zagrałam z ojcem tak, że doszło do drastycznej kłótni po której sobie pewne rzeczy przemyślał, bo naprawdę uświadomiłam mu, że może wszystko stracić i z tego co mi mówiła mama, to nawet jego przemyślenia były sensowne. Ja z nim nie rozmawiam. Jak nigdy, ojciec próbuje tak jakby nam wynagrodzić to, że wszystko zepsuł w ostatnim czasie. Zazwyczaj nagrodą było samo niepicie. Tylko, że ja jestem nieugięta. Nie przyjęłam przeprosin, nie rozmawiam z nim, a on boi się, że nigdy mu nie wybaczę. Myślisz, że powinnam być konsekwentna w " fochu " przez dłuższy czas niż kilka dni?. Jestem w stanie przyjąć nawet taką postawę na kilka miesięcy. Czy to może być skuteczniejsze od przyjęcia przeprosin? Trochę się boje że, się załamie i sięgnie do kieliszka... ale jak bedzie chciał sie napić to i tak znajdzie powód. Czy moje oddalenie się może utrzymac jego poziom motywacji na wyższym poziomie przez dłuższy czas? To chyba ta konsekwencja o której pisałeś

      No i może trochę głupia kwestia... ale zbliżają się świeta i każdy chciałby je spędzić w miłej rodzinnej atmosferze. Ale ja właśnie nie mam zamiaru odpuścić z racji tego, że są święta. Ojciec w święta też często nie potrafił zrezygnować z picia. Myślisz, że dobrym pomysłem będzie jeśli nie dostanie ode mnie żadnego prezentu? Nie mam zamiaru sprawiać mu przyjemności. Ewentualnie zastanawiam się czy nie kupić mu na prezent Twojej książki.

      Usuń
    3. Część, jak czyta w sieci to pokaż mu mojego bloga, może też napisać do mnie. Pomysł z książkami jest na miejscu. Mogą być moje :-) ale nie muszą.
      Generalnie powiem Ci tak, foch i każdy inny wstrząs jest motywujący jako katalizator. Nie oszukujmy się, tabletka jest dobra jako straszak, ale z granatem w dupie trudno osiągnąć życiowy entuzjazm. Tata nie pokocha trzeźwienia kiedy się będzie go bał. Może daj mu znać że jest wartościowym człowiekiem ale trudno będzie Ci mu zaufać dopóki nie zacznie naprawdę dbać o trzeźwość przez terapię lub AA. Doceń to że się zaszył ale nie tędy droga. Na pewno są w okolicy grupy AA.

      Usuń