sobota, 31 października 2015

Myjnia samochodowa


Pixabay



Czasami kiedy jakiś znajomy pyta mnie czy mógłbym go podwieźć, nie mówi tego wprost a pyta: Sylwek, jesteś samochodem? 
Wtedy lubię z szyderą w gębie odpowiedzieć: Nie, jestem człowiekiem, od urodzenia ;-P

Ale coś w tym jest, jesteśmy samochodami, w sumie do tej pory nie wiem czemu  mówimy samochód, a nie samojazd? ;-)

Nie chcę się rozpisywać na temat szukania analogii między człowiekiem a samochodem bo takie oczywiście można znaleźć, jest to tekst z cyklu 2 minuty na refleksje i tak niech zostanie.

Więc byłem na myjni samochodowej, do ręcznej myjki ciśnieniowej kolejka, do odkurzacza brak kolejki.
Chwilę stania, podjechałem umyłem auto i podjechałem do odkurzacza.
Bez kolejek zacząłem odkurzać wnętrze pojazdu. W sumie na 10 samochodów, jeden do dwóch były również odkurzone...

Chwila refleksji i nasunęła mi się analogia. Ilu z nas podobnie jak samochody, sprząta tylko to co widać, ilu z nas dba wyłącznie o kreowanie wizerunku zewnętrznego tracąc czas w kolejkach, pieniądze i nerwy. Na różne sposoby staramy się "dbać" o to co zewnętrzne. Dbamy o ciało na miliony sposobów, od siłowni i kosmetyczki po subtelne akcesoria garderoby. Dbamy o statusy społeczne, tytuły naukowe i nie tylko, dbamy o dobrą opinię wśród znajomych zakładając różne ale zawsze CIĘŻKIE maski.

A co z wnętrzem? Przecież z nami jest jak z samochodami. To co na zewnątrz widoczne jest dla każdego, to co wewnątrz w nas i tak będziemy widzieli, nawet jeżeli zamkniemy popielniczkę i schowamy śmieci pod fotel to i tak prędzej czy później one dadzą o sobie znać, prędzej czy później zaczną śmierdzieć i gnić, mimo że nie widoczne.

Przecież każdy kogo wpuścimy do środka auta, zostawi w nim jakiś ślad, mogą to być zapachy perfum lub smród i bałagan. Z zewnątrz nikt tego nie będzie widział a my wewnątrz zawsze.

Czasami zachowujemy się tak jak byśmy chcieli by Ci co na zewnątrz przeżyli nasze życie. Tymczasem tak się nie da, jeżeli posprzątam środek to i karoserie umyję, jeżeli zrobię na odwrót, nie posprzątam środka to smród wyjdzie prędzej czy później.

Życzę każdemu i sobie również, dbaj o wnętrze, nie tylko o to co widzą inni. Siedząc w smrodzie nie będziesz miał radości z tego co na zewnątrz, będziesz chciał jak najszybciej wyjść, a kiedy to nastąpi, zrozumiesz że wystarczyło posprzątać...

Miłego, SB

4 komentarze:

  1. Coś w tym jest. Przed Wszystkich Świętych przejeżdżałem przez kilka miast. Praktycznie wszystkie myjnie samochodowe były oblężone, niektóre nawet o 18 czy 19. Ale tak samo jest z grobami. Niektóre groby są puste i brudne przez cały rok, a w ten jeden dzień mają nagle znicze i kwiaty.
    Najlepiej być czystym i na zewnątrz, i w środku:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, ani przepych, ani asceza. Środek jest najistotniejszy :-) Dzięki, pozdrawiam :-) Sylwek

      Usuń
  2. Witam serdecznie.
    Kiedyś dokonałam podobnego odkrycia, że samochód może wiele o człowieku powiedzieć. Przykład mój i mojego byłego ( alkoholika i DDA). W swoim samochodzie na bieżąco wyrzucam śmieci. Nie wożę zbędnych gadżetów ( typu: koc, gazeta, poduszka, ...) Ptasie kleksy zmywam na bieżąco. Na myjnie jeżdżę jak naprawdę muszę, bo szkoda mi czasu na pucowanie samochodu. Były partner w samochodzie wozi wszystko ( stare ciuchy robocze, puste butelki po napojach, łupki po słoneczniku itd.). Karoseria jest w panterkę z ptasich kup. Słowa dziecka " tato ale masz brudny samochód" nie zrobiły na nim wrażenia. Ja chodzę na terapię, rozwijam się, modyfikuję nawyki wyniesione z domu rodzinnego. Jednym słowem ciągle się zmieniam. On nie pije od roku i tylko tyle,że nie pije. Nie robi nic ze swoim życiem pielęgnuje stare schematy. Czyta różne książki i artykuły ale tylko czyta, bo nic ne zmienia w swoich słowach i uczynkach. Wszyscy wszystko robią mu po złości. Widocznie lubi w takim stanie żyć.
    Kiedy żyliśmy razem on znosił do domu kaktusy i z pracy różne kamienie. Z początku o to rzeczy dbałam do czasu kiedy się zorientowałam, że tylko ja o to dbam. Czytałam na temat kaktusów, pielęgnowałam je. walczyłam o gablotkę z opisami na kamienie. Kiedy przestałam dbać z czasem kaktusy uschły, zgniły albo rozdałam. Kamienie wrzuciłam do samochodu jak "pomagałam mu" w podjęciu decyzji o rozstaniu i wyprowadzce ( wyrzuciłam go z domu). Kiedy nie byłam świadoma w jakim związku tkwię i jakie mechanizmy mną kierują to ja stawałam na głowie, żeby było "normalnie" ogarniałam dom i dziecko i w koło domu. On miał komfort picia i nic nie robienia.
    Widzę, że odbiegam od temat ale jeszcze przyszło mi porównanie półek z ciuchami w garderobie. Moja półka ciuchy po układane na kupkach tematycznie tzn. swetry, spodnie, podkoszulki. Na jego półce chwila po tornadzie.
    Ale się rozpisałam. Chyba wygadać się musiałam.
    Pozdrawiam Anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-) Właśnie, to jest różnica między trzeźwieniem a nie piciem. Powtarzam do zmęczenia że nie pić to już dużo ale nie wszystko. Mam na blogu dwa artykuły : Czy wystarczy przestać pić, Czytasz ale po co? . Tam rozwinąłem tę myśl, w sumie ta idea przewija się na blogu i w obu książkach :-) Co do Twojej wypowiedzi to luknij sobie do tego linku, https://www.youtube.com/watch?v=ceOP2Xi7vCo co prawda to piąta część konferencji ale myślę że poznasz kilka ciekawych prawd ;-) Zresztą polecam wszystkie części :-) Po za tym zawsze możesz śmiało pisać. Cieszę się bardzo kiedy moi czytelnicy nie są tylko biernymi podglądaczami :-) Miłego SB

      Usuń