środa, 10 sierpnia 2016

12 Kroków AA, Krok siódmy: "Zwróciliśmy się do Niego w pokorze aby usunął nasze braki"

Pixabay


Jak ja długo się zbierałem żeby ten krok napisać... Czy jest on jakiś trudny? Czy jest on bardzo głęboki? Czy jest on sensem życia? Cóż, tak się długo zbierałem żeby go napisać, ponieważ... są wakacje ;-D To lecimy ;-)

Hmmy, jakbym zklecił kilka starych artykułów do kupy to byłby świetny materiał do tego tematu, jednak tego nie zrobię dla zasady. Po prostu podstawy tego kroku przewijały się na blogu wielokrotnie dlatego że 12 kroków to świetny program duchowy i rozwijając się nawet z innej ścieżki w końcu i tak się trafi na ten program, bezpośrednio lub pośrednio. Po prostu są pewne uniwersalne prawa które i tu się przejawiają.

Po pierwsze pokora. Pisałem na jej temat dużo. Ale jeszcze raz i króciutko:

MIT: Pokora to uległość, to samobiczowanie, to wyrzeczenie się jakichkolwiek dóbr, to naiwność.

FAKT: Pokora to odwaga, to przed wszystkim umiejętność widzenia siebie w prawdzie! To życie w pozycji nie na kolanach, ale też nie na palcach. Ilu z nas w praktyce charakteryzuje się pokorą? Prawie nikt! Kiedy mam pogodę ducha to pokora jest jakby naturalnym stanem mojego istnienia. Kiedy na różne możliwe sposoby odbieram sobie spokój pycha wyłazi ze mnie każdym otworem...

Nie umiem wtedy przyznać się do błędu, wkurzam się jak mi ktoś zwraca uwagę, próbuję sobie przedłużyć wacka autem, domem, tytułem przed nazwiskiem, smartfonem i innymi dobrami.
Lub też z drugiej strony, uważam się za nic, sądzę że do niczego się nie nadaję, że żona mnie zaraz kopnie w cztery litery, że jestem nie lubiany i trudno ze mną żyć. Że jestem nic nie wart i nikomu nie zależy na mnie.

Znajome?
Powiem tak, na szczęście, coraz rzadziej czuje stan pychy co nie znaczy że bardzo rzadko. Oczywiście pycha zostanie ze mną do końca życia bo ego jest wryte w każdą komórkę ciała, jednak bez świadomości jego istnienia i bez najmniejszej jego kontroli życie zamienia się w piekło. Nie bez powodu egoizm jest pierwszym grzechem i za nie zły wyleciał z Niebios.

No bo każdy grzech, każdy! Pycha, chciwość, pożądliwość, zazdrość, obżarstwo, gniew i lenistwo (tu siedem głównych) mają swoje źródło w JA. Ja chcę, kasy, kobiet/mężczyzn. Ja chcę tego co ty masz, chcę się objeść, jestem zły kiedy nie mogę mieć tego czego chcę. Mi się nie chce, bo się boje, bo jestem leniwy.
Jak widzisz, wszędzie jest JA, JA, JA. Zawsze na pierwszym miejscu JA.

Stąd istotne by chociaż mieć na uwadze jego istnienie, w przeciwny razie Twoje, moje czy czyjekolwiek życie będzie dziełem popędów a dążenie do spokoju, szczęścia i miłości w najlepszym wypadku będzie na chybił trafił.

Więc pokora to podstawa, oczywiście nie można popaść w drugą skrajność, naiwność, uległość itd. Jednym z podstawowych narzędzi do trenowania pokory jest prawdomówność, odpowiedzialność, odwaga. Na tych cechach warto się skupić by rozwijać w sobie pokorę.

Bla, bla, bla. No i niby po co to wszystko?! 

Żebyś się nie zabił dosłownie lub w przenośni a jak prawie to zrobisz żebyś się nauczył czegokolwiek.

Pokora to ostatnie koło ratunkowe. Gdybym nie zdobył się na najmniejsza dawkę pokory nigdy bym nie przestał pić a biorąc pod uwagę jak żyłem to albo bym siedział albo bym nie żył i to już dawno.
To dzięki pokorze zdobyłem się na to by spojrzeć na odbicie w lustrze tak jakim jest.

Nie widziałem człowieka który sobie świetnie radzi w życiu bo tak nie było, nie widziałem też skończonego drania bo bym poszedł dalej pić. Widziałem kurewsko zagubionego faceta którego jednak nic nie usprawiedliwia. Dlatego przestać pić to jedno, zrobić ze sobą porządek to już inna sprawa...

Sytuacji w których pokora była dla mnie jedynym ratunkiem było jeszcze kilka. Ale już mniejsza o nie, sądzę że wiesz o co chodzi.

Kolejną sprawą która dotyczy każdego stąpającego człowieka po ziemi jest pokora jako narzędzie nauki. Weź taki przykład.

W szkole napisałeś egzamin z bykami. Nie jakaś zemsta nauczyciela a oczywiste błędy! Bywa, życie. Kiedy się czegoś nauczysz? Jak obwinisz cały świat za to czy jak weźmiesz porażkę na klatę i przekujesz ją w doświadczenie i mądrość?
No logiczne że tylko po przez pokorę można się czegokolwiek nauczyć.

Dotyczy to również dzieci, kiedy jako dziecko jechałeś pierwszy raz rowerem i wywaliłeś się na nim a rodzic chciał Ci pokazać jak masz jechać by się nie obalić to co? Foch na mamę, tatę i powrót z rykiem do domu sprawiły że się nauczyłeś? Czy może jednak skorupa egoizmu trochę pękła i wpuściła odrobinę światła pokory, posłuchałeś rad i się nauczyłeś jeździć?

Dorosłe życie jest takie samo! Bieda z nędzą w domu a ty jesteś zły na cały świat za to? Wkurzasz się jak Ci ktoś zwraca uwagę zamiast wziąć się do roboty? Kiedy coś w Twoim życiu się zmieni?

Spałeś z koleżanką i ona zaszła w ciąży (jakby ktoś kurna od spania zachodził w ciąży...)
Kiedy staniesz się mężczyzną? Jak uciekniesz w podskokach czy jak weźmiesz ojcostwo na klatę? No co tygrysie, kiedy?

Są to dość skrajne ale nie obce przypadki. Pokora i nauka z niej wynikająca bywa bardzo subtelna. Na przykład idziesz do urzędu coś załatwić i ludzie są dla Ciebie nie mili. Kiedy szybciej coś załatwisz? Jak rozedrzesz ryja czy jak z uśmiechem na twarzy powiesz, proszę pana, proszę pani, proszę mi pomóc i to wytłumaczyć? Oczywiście czasami trzeba ręką w stół pieprznąć ale są to ekstremalne przypadki.  Więc pokora i jeszcze raz pokora.

Bo wielkie dobro w bólach się rodzi, jest takie przysłowie. Oczywiście jest ono ogólne bo wcale tak nie musi być. Mówi się że człowiek uczy się na błędach.
Powiem tak, większej bzdury nie słyszałem. Człowiek w ogóle nie uczy się na błędach, ludzie to nie stabilne emocjonalnie, egoistyczne i zadufane w sobie istoty. Całymi latami, całymi wiekami popełniają te same błędy!

Człowiek pokorny, ten uczy się na błędach. Uczy się bo jest w stanie wziąć odpowiedzialność za porażkę i wyciągnąć z niej wnioski. Pomyłkę traktuje jako drogę do celu! Ktoś kto nie ma zamiaru spojrzeć na swoje wady i błędy nigdy niczego w swoim życiu nie zmieni! Tu znowu kłania się najbardziej podstawowy grzech, pycha! To ten kawałek który ma każdy człowiek jest odpowiedzialny za wszelkie problemy w Twoim życiu. Ten kawałek pozostawiony bez świadomości i kontroli.

Przez pychę udajesz kogoś kim nie jesteś, stąd boisz się przyznać do błędu. Często nie świadomi, najczęściej zresztą nie świadomie! To przez pychę leczymy wewnętrzne kompleksy pracą, materializmem, pieniędzmi, gadżetami, seksem, używkami. Zamiast spojrzeć na swoje wady, zaakceptować je by móc jedna po drugiej małymi kroczkami pozbywać się ich, idziesz do sklepu, kupujesz coś na co prawdopodobnie Cię nie stać, przyklejasz sztuczny uśmiech na gębę i już jesteś lepszą wersją samego siebie! Nie, nie, to działa ale tylko na chwilę.
Im bardziej w to brniesz tym bardziej oddalasz się do spokoju, szczęścia i miłości. Czyli od tego czego tak naprawdę szukasz od dzieciństwa.

Dobra materialne nie są złe, są konieczne a i otoczenie się pięknymi przedmiotami jest w porządku. Jednak nigdy nie może to się stać istotą Twojego życia! Co to znaczy? Jak masz wypasiony dom, samochód, telefon czy zegarek, świetnie! Ale jak ich nie masz, to też ok!!!

Więc co? Czy mam postawić siebie na drugim miejscu? Owszem masz! Czyli co? Mam postawić innych ludzi na pierwszym miejscu? Pomagać innym? 

NIE!!! To znaczy tak, pomaganie jest bardzo ważne! Ale nie może ono stać się celem samym w sobie! Bo po pierwsze możesz założyć fundacje a później karmić na bankiecie swoje ego tym jak wszyscy mlaskają jaki jesteś wspaniały ;-)
Lub też Twój altruizm może zamienić się w zwykłą naiwność bo hien na tym świecie nie brakuje!

Więc kto na pierwszym miejscu? Odpowiem w trzech literach... BÓG

A to już temat na inny artykuł ;-)

5 komentarzy:

  1. Zdecydowanie BÓG...Kiedy człowiek to odkryje, tzn fakt, że Bóg jest WSZYSTKIM, nagle WSZYSTKO się zmienia...Ostatnio moja znajoma powiedziała do mnie :"Kiedy Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu"...Ot cała prawda...Piękny artykuł ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre to zdanie, "Kiedy Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu" :-)

      Usuń
  2. Zdecydowanie BÓG...Kiedy człowiek to odkryje, tzn fakt, że Bóg jest WSZYSTKIM, nagle WSZYSTKO się zmienia...Ostatnio moja znajoma powiedziała do mnie :"Kiedy Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu"...Ot cała prawda...Piękny artykuł ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. to prawda, z Bogiem można wszystko, bez Niego nic... ja też jestem tego zdania i wiem, że z Nim wszystko nawet co średnie ma szansę się ułożyć :) Powodzenia i wytrwałosci :)

    OdpowiedzUsuń