niedziela, 20 grudnia 2015

Wiara czyni cuda!!!

Pixabay



 "Jakiś czas temu krążył po górach człowiek, który po dość długiej wędrówce postanowił wrócić do domu. Było już dość późno, zrobiło się ciemno a góry zatonęły we mgle. Podróżnik bardzo ostrożnie z chodził, pokonując różne półki skalne. W pewnym momencie widoczność spadła do zera, on z ostatnią liną zaczął opuszczać się z kolejnego występu skalnego. Lina okazała się zbyt krótka, zawisł na jej końcu bez gruntu pod stopami których prawie już nie dostrzegał przez mgłę. Nie wiedział co ma zrobić, w górach nie było gdzie się ukryć a powrót do domu zakończył się wraz z liną. Poprosił Boga o pomoc - Boże pomóż, co mam zrobić? 
Bóg odpowiedział - odetnij linę!
Mężczyzna nie posłuchał w obawie co się z nim stanie. Rano kiedy słońce wzeszło a mgła opadła, znaleziono wędrowca martwego, pół metra nad ziemią niedaleko domu."

Tak zaczyna się moja pierwsza książka. Historię tę usłyszałem już dawno temu. Ale to właśnie ta historia idealnie oddała to co czułem rzucając picie, papierosy inne formy uzależnień ale też wychodzenia ze strefy komfortu czy pokonywanie lęków.
Słowa w tym artykule kieruje nie tylko do uzależnionych, współuzależnionych i DDA. Każdy z nas, ja i Ty, co jakiś czas stajemy na rozdrożu, szukamy odpowiedzi co zrobić.  Czy to dotyczy pracy, związku, szkoły lub jakiegoś projektu.

Nawigacja zdechła, mapy się porwały, na szczęście pamiętasz kierunek. Niby wiesz co zrobić ale potrzebujesz wierzyć. Zauważ że od WIERZ do WIESZ dużo nie brakuje ;-) 

Więc tak, bez wiary nie ma szans na pewne, żeby nie mówić wszystkie rzeczy. Tak naprawdę każdy z nas w coś wierzy. Nawet jeżeli ktoś twierdzi że nie ma Boga, to ten ktoś wierzy w to że go nie ma. Po prostu.
Jeżeli nie wierzysz w to że możesz być szczęśliwy, to tak naprawdę Ty wierzysz w to że będziesz zawsze smutny! Jeżeli nie wierzysz w to że osiągniesz swój cel, to Ty tak na prawdę wierzysz w to że osiągniesz porażkę. Spróbuj proszę odwrócić swoją niewiarę we wiarę. Nagle się okaże że nie będziesz chciał już wierzyć w to w co wierzyłeś do tej pory. A przynajmniej uświadomisz sobie że kwestia wiary zawsze Cię dotyczyła! Tak już jesteśmy stworzeni :-)

W dalszej części artykułu będę się posługiwał zwrotem "NIE WIERZYĆ", mimo że już wiesz iż nie wierzyć to i tak wierzyć ale w coś przeciwnego. Będę tego używał  żeby zbytnio nie namieszać, żeby sam tekst był po prostu czytelny.

Więc skoro już wiesz że zawsze w coś wierzyłeś to może łatwiej będzie Ci to ukierunkować.
Analogicznie do historii z naszym góralem :-) on nie uwierzył Bogu w coś co wydało mu się absurdalne. W takiej sytuacji stajemy za każdym razem kiedy jesteśmy jakoś uwarunkowani. 

Na przykład jazda rowerem, rower sam nie stoi, ma dwa koła i jak się go nie przytrzyma logiczne że się przewróci. Oczywiste jest to że jako dziecko, czy teraz też, bałeś się że skoro rower sam się obali to ze mną tym bardziej. Czymś absurdalnym wydawało Ci się by rower z Tobą na siodełku mógł się utrzymać, jechać i hamować a skręcać to już w ogóle. Podobnym absurdem było dla naszego wspinacza uciąć linę gdy Bóg mu to powiedział. 

Wracają do roweru, gdybyś jako dziecko nie uwierzył w to że Ty też możesz się nauczyć, gdybyś nie uwierzył mamie, tacie czy innemu nauczycielowi że nic Ci się nie stanie to zapewne poniósłbyś klęskę. A klęską nie jest się przewrócić, "klęską" jest nie nauczyć się jeździć rowerem przez nie wiarę. Nasz góral zmarł kawałek nad ziemią, nie odciął liny, nie zaufał Bogu. Nasz rowerzysta nie uwierzył rodzicom i nie nauczył się jeździć rowerem. 

Weźmy przykład z nauką pływania. Z pływaniem jak z rowerem jak już raz złapiesz to nie zapomnisz. Więc, idziesz na basen, chcesz się uczyć pływać, dostajesz koło, pływaczki czy makaron i pluskasz się w basenie. Nadchodzi taki dzień kiedy nauczyciel pływania mówi do Ciebie: Teraz odłóż akcesoria i płyń do mnie I co się dzieje? Zapewne wątroba wywala się na lewą stronę, to normalne i nie wstydź się tego! Przecież logiczne jest to że jesteś cięższy od wody i prawdopodobieństwo że pójdziesz na dno jak kamień jest spore... ;-) Absurdalne wydaje się odłożyć akcesoria pomagające w utrzymaniu Cię na wodzie. To jak podciąć gałąź na której siedzisz. 
Dalej, albo mu uwierzysz albo nie, jeżeli uwierzysz i zrobisz jak Ci mówił, Twoja wiara była prawdziwa, jeżeli powiesz że mu wierzysz ale nie zrobisz tego to Twoja wiara była nie wiele warta. Nie można wierzyć nie ufając. Góral zmarł koło domu bo nie uwierzył Bogu, ty nie nauczyłeś się pływać bo nie uwierzyłeś instruktorowi. Aż tak bardzo się nie różnicie :-)

Podobnie jest na przykład z sukcesem. Jeżeli od dziecka ktoś wbijał Ci do głowy że do niczego się nie nadajesz to w końcu mu w to uwierzysz. Kiedy wierzysz Ja to niczego nie osiągnę, ja się nie nadaje To absurdalne jest dla Ciebie jak ktoś Ci mówi Dasz radę!!! Logiczne wydaje Ci się nie spróbować (jak nie odciąć liny, nie wsiąść na rower czy nie popłynąć bez pomocy) Tyle że dalsze wydarzenia już znasz...


Oczywiście wierzyć nie znaczy być naiwnym, jak mówił Jezus : Po owocach ich poznacie .
Więc kiedy ja chcę w coś uwierzyć to pytam w kolejności: Boga, własnego serca, własnego umysłu, innych ludzi (także tych w opozycji do moich poglądów) Własnie w ostatnich dwóch badam owoce tego co ktoś chce mi przekazać, czy jest to wiarygodne czy kolejne biadulenie :-) Wówczas jestem pewniejszy. Kiedy już wierzę, to działam. W przeciwnym wypadku nie wierzę, logiczne prawda? 

To mnie najbardziej kręci w duchowości, prostota i matematyczna logika :-) mimo że jestem humanistą :-) 

Oczywiście nie jestem człowiekiem zawsze perfekcyjnej wiary, ostatnio zaufałem Bogu i analizując poprzednie lata zawsze wychodziłem na tym dobrze, możesz przeczytać tu Jak przestać się martwić i bać? 
Jakiś czas temu powiedziałem Bogu, ufam Tobie, wierzę że pokierujesz moje życie tak bym dokończył budowę domu. 
Czekam na pewien kontrakt, a moja wiara była taka że dzwoniłem raz w tygodniu by zbadać jak się posuwa sprawa :-) Jak dziecko które wierzy że dostanie prezent ale przeszukuje szafki by go odnaleźć :-) Ja nie wierzyłem, ja oczekiwałem z nieufnością. 
Módl się z wiarą a będzie Ci dane rozumiem tak: Proś, proś i jeszcze raz proś, działaj jeżeli możesz działać, jeżeli nie to czekaj. Przyjdzie czas że otrzymasz to czego pragniesz. 

Więc już później kiedy chciałem dzwonić i się dopytywać postanowiłem tego nie zrobić. Jest to sytuacja w której nie przyśpieszę niczego więc postanowiłem zaufać że sprawy potoczą się najlepszym torem :-) 

Ta modlitwa pomoże Ci wierzyć : 

Boże, użycz mi pogody ducha,
Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić, 
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.

Bez wiary jestem jak pyłek na wietrze, warto o nią dbać, miłego SB


11 komentarzy:

  1. Miałam kiedyś taką sytuację, że myślałam, że to koniec.
    Jednak to w jaki sposób się ona potoczyła - z korzyścią dla mnie, że ja jako osoba nie wierząca wówczas się nawróciłam. Kiedy otrzymujesz znaki nie możesz pozostać na nie ślepym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic dodać nic ująć :-) Bóg posługuje się innymi ludźmi i sytuacjami by coś nam przekazać. Czasami kiedy jadę za powolnym kierowcą to myślę sobie, może to mój anioł stróż ;-) pozdrawiam

      Usuń
    2. Cześć,
      Ja też od jakiegoś czasu dokladnie tak zacząłem postrzegać zawalidrogi. A może to anioł stróż, który spowalnia mnie abym dojechał cały :) Wszystko kwestia szerokiego spojrzenia

      Usuń
    3. Właśnie, patrzeć na siebie i świat z dystansu. Od zawsze wiadomo że z daleka więcej widać ;-)

      Usuń
  2. Pewnie wielu ludzi bałoby się przeciąć linę i umarłoby pół metra nad ziemią..
    Ale na szczęście są przypadki, gdy ludzie wychodzą np. z ciężkich chorób, bo głęboko w to wierzą, mimo że lekarze nie dają im szans.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, w ostatnim czasie poznałem masę przypadków wyjścia z chorób. Również z tych gdzie ludzie byli już pod kreską... Nawet by mi do głowy nie przyszło że aż tyle wiara może dać :-)

      Usuń
  3. A moja mama jak zachorowała wierzyła Mo zw będzie dobrze. Patrzyła mi głęboko w oczy i bezgranicznie wierzyła. I nie uratowałam jej.Do kitu z ta wiarą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może mama ma teraz tak dobrze jak nigdy dotąd? Może ma tak wspaniale że nie chciałyby tu wrócić? Śmierć bliskiej osoby przypomina nam by zacząć naprawdę żyć :-) trzymaj się ciepło, Sylwek

      Usuń
  4. Jakie to proste: żyje z Panem jest mi dobrze (cokolwiek się dzieje ) ... lecz gdy żyje bez Niego wszystko się sypie .
    Wierzę!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie to proste: żyje z Panem jest mi dobrze (cokolwiek się dzieje ) ... lecz gdy żyje bez Niego wszystko się sypie .
    Wierzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się w stu procentach, jak mi się to przypomni to na ogół jestem już kawałek od Boga, na szczęście wracam :-)

      Usuń