piątek, 1 maja 2015

Czy wystarczy przestać pić?

Pixabay


Odpowiem krótko, NIE!!! Dziękuje za uwagę i pozdrawiam ;-)

Oczywiście jest to dobra odpowiedź ale na pewno nie wyczerpująca :-). Skąd to pytanie? Po niespełna sześciu latach (jak piszę ten tekst) zabawy w trzeźwe życie nasunęło mi się mnóstwo wniosków, jednym z nich jest próba odpowiedzi na pytanie zawarte w temacie.

Więc czy wystarczy przestać pić? Na to pytanie stawiam kolejne pytania. Ale do czego ma to wystarczyć? Nooo, żeby nie mieć kaca, owszem, wystarczy. Chociaż czasami zdarzają się suche kace to są one tak rzadkie że można uznać iż wystarczy przestać pić żeby nie mieć kaca.

Czy wystarczy przestać pić żebyyyyy, normalnie wyglądać? Co to znaczy normalnie wyglądać? Dobra, żeby nie śmierdziało z pyska jak z otwartego kanału, żeby oczy nie były jak gwiazdy, w sensie - jedno tu, drugie tam... Żeby cera nie była naświetlona jak po tygodniowym spawaniu.
Żeby ogólnie kolejki w sklepach nie rozchodziły się na Twój czy mój, jak by to ująć, ogólny wizerunek ;-) Jeżeli to wszystko jest dla Ciebie "Normalnie wyglądać" to owszem, wystarczy przestać pić.

Jednak jeżeli chcesz od życia czegoś więcej niż je przeczekać bez fuzla w gębie to przestać pić to za mało!
Jeżeli chcesz aby w domu atmosfera była przednia, jeżeli chcesz osiągać swoje cele, spełniać swoje marzenia, te obecne i z dzieciństwa to powtarzam że przestać pić to za mało!!!

Jeżeli chcesz aby powodziło Ci się materialnie, jeżeli chcesz czuć spokój i radość mimo że nie zawsze wszystko idzie po Twojej myśli to przestać pić to za mało!!!
Owszem, przerwanie obsesji picia jest niezwykle wielkim osiągnięciem, jest dokonaniem rzeczy nie możliwej! Mniej tego świadomość że właśnie dokonałeś cudu, ale na Boga, wybij sobie z głowy pomysł stawiania pomnika z własnym nazwiskiem tylko dlatego że przestałeś pić!!!

Będę powtarzał jak amen w pacierzu! PROBLEMEM ALKOHOLIKA NIE JEST ALKOHOL!!!
Tak, dobrze czytasz! Alkoholikowi nie chodzi o alkohol a o  ucieczkę! Od czego? Od wszystkiego, od świata, ludzi, uczuć, emocji, myśli i siebie (kolejność przypadkowa).

Wiecie, cały świat i wszechświat pewnie też różni się bardzo ale ma też kilka takich samych praw.
Kiedy chcesz w życiu zmian to wybij sobie z głowy że one przyjdą same bez najmniejszego wysiłku.
Nie chodzi o to że musisz się zaorać żeby coś zmienić, to kolejne błędne przekonanie ale bez twojego rozwoju nie licz na to że świat poda Ci sukcesy na tacy zaserwowane z marzeniami na gorąco...

Ręce mi opadają kiedy słucham ludzi w wiecznym narzekaniu, Kurwa, nie pije 10 lat a żona taka jędza jak zawsze, robota do dupy, nic nie mam bo już jestem taka łajza. Wszyscy mają mnie za kretyna i nawet o mojej rocznicy nie pamiętają...

Co to ma być?!?! Być może to racja co mówi pan X. Ale na Boga, zadaj sobie pytanie! Co zrobiłeś dla partnerki ostatnio? Kiedy ją zaskoczyłeś, kiedy byliście na randce we dwoje? Wylewasz smutki i frustracje na kobietę i potem się dziwisz że masz trupa w łóżku?!

Co zrobiłeś żeby mieć inną prace? Co zrobiłeś żeby mieć więcej pieniędzy? Co zrobiłeś żeby cię ludzie szanowali? Szanujesz siebie? Narzekając nie szanujesz, to nie oczekuj że inni będą cię szanowali!

Kochani, przestać pić to już wiele, ale naprawdę to zaledwie początek drogi. Naprawdę, zastanów się co ci się należy za to że nie pijesz? Czy uważasz że należą ci się oklaski za to że nie kłamiesz, nie wracasz do domu na autopilocie, za to że nie robisz zadym w domu?  Za co należą Ci się oklaski? Za to że jesteś w końcu taki jaki powinieneś przynajmniej być od lat?

Po pierwsze, zmień sposób myślenia! Z nastawieniem że wszystko jest do dupy, inne nie będzie! Czy ci się podoba czy nie, inne nie będzie i już! Skończ również z socjalistycznym myśleniem, czy się stoi czy się leży, stówka się należy! Te czasy już dawno minęły (niestety, prócz partii rządzącej...)
Tak czy siak, w takiej idei nie ma miejsca na rozwój!

Po drugie, podziel swoje życie na kilka kawałków, zdrowie, praca, związki, marzenia i cele i co tam jeszcze uważasz. Prześledź je po kolei, napisz co Ci się podoba np. w związku a co nie, zastanów się co możesz dać od siebie a co wymaga udziału partnera czy partnerki.

Napisz na kartce plusy i minusy swojej obecnej pracy, kartka i liczby nie kłamią!!! Zapamiętaj to na całe życie! Napisz plusy i minusy (jakich się spodziewasz, kolejnej pracy). Wyjdzie Ci czy czas zmienić pracę czy nie.

Zastanów się co robisz dla swojego ciała dobrze a co źle, od diety po wysiłek. Zastanów się nad swoimi marzeniami, jakie są, czego pragniesz.

Kiedy wszystko będziesz mieć na kartce będziesz miał obraz siebie. Wiem że to nie jest łatwe, wiem że zderzenie się z rzeczywistością jest bolesne, gdybym dostawał za każdy taki strzał jaki otrzymałem 10zł to miałbym już spoooooro wolnej gotówki.

Po trzecie, wszystkie zmiany jakich chcesz dokonać, zawsze zaczynaj od siebie! Zawsze!
Chcesz lepszej pracy to co? Żonę czy męża a może mamę, wyślesz by negocjowała nowe warunki?
Zanim przystąpisz do negocjacji pisz, czy zasługuję na podwyżkę, czy Twój wysiłek i wkład jest właściwy by pójść po podwyżkę. Nie umniejszaj i nie dodawaj, pisz tak jak jest. Papierowym powstańcom mówimy stanowcze nie!

Po czwarte, zacznij od siebie! Tak, specjalnie to powtórzyłem, zacznij od budowania poczucia własnej wartości. Najprościej, napisz na kartce jakich rzeczy w życiu dokonałeś, zapewne część z was, nie pije, to ogromny sukces. Prześledź swoje życie, na pewno było tego sporo.

Po piąte i najważniejsze, rozwijaj się każdego dnia! Wszystko jedno czy jest to Program 12 kroków, nauki wschodu, NLP, czy Bóg wie co. To tak naprawdę różne szkoły, które uczą tego samego. Ważne abyś rozwijał się każdego dnia! Przecież to logiczne że jeżeli dzisiaj wyruszysz w trasę, to każdego dnia nawet malutkimi kroczkami, masz prawo do tego by iść powoli, by iść szybko, by czasami się zatrzymać, ale konsekwentnie idąc, będziesz coraz bliżej celu!

Ale jak chcesz, to możesz tylko nie pić i czekać na śmierć, pozdrawiam Sylwek Bykowski (Aquarius)

5 komentarzy:

  1. Dawno nie miałam okazji przeczytać czegoś tak sensownego i zarazem prostego w swojej prawdzie.
    To inne problemy życiowej natury prowadzą do picia. Samo picie jest konsekwencją nieradzenia sobie z nimi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie, w pierwszej kolejności trzeba przestać pić jednak przygoda zaczyna się trochę później :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Można sto piciorysów czyt. autobiografii przedstawić i nic z trzeźwienia nie będzie.
    W dzisiejszych refleksjach jest mowa o podręczniku, którym trzeba się podzielić i to właśnie robisz w dzisiejszym poście. I za to Ci dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety - nie do końca to jest prawda, byłem w takim dnie psychicznym (i tu zgodzę się że uciekałem) ale też fizycznym - delirium, omamy i wiele innych rzeczy, które odczuwam jeszcze teraz po 5 latach od momentu gdy przestałem pić. I nie uciekam od nich. A wtedy te fizyczne dolegliwości to leczy łem alkoholem ale chciałem leczyć inaczej - nie mogłem bo miałemzryty żołądek na leki itd. Aż nastąpił dzień w którym umarłem i koniec - uratowali ale juz było mi tak źle ze wszystkim, ze dali mi kilka miesiecy na przeżycie. Rzuciłem po 2 mies. od tej informacji. Chciałem umrzeć trzeźwy. Coś jednak sie stało i żyję 5 lat bez alko. Długa historia i to nie tylko była ucieczka, potem to walka była bo miałm juztak dosycże w głowie sie nie mieści mi teraz jak ja to wytrzymałem. Pomnika sobie nie stawiam. Mało komu siechwalę ale ostatnio postanowiłem jednak o tym trochę mówić i dziele się historią z innymi. Czuję, że mogę dać cenne informacje i mogę komuś pomóc. I pewnie za niedługo tak będę robił. Póki co stopniowo się pokazuję i ludzie zaczynają mnie widzieć i pytać mnie o poradę. Chętnie im mówię, że łatwo w sumie można zwycieżyć. Są na to sposoby i psychiczne i te fizyczne czyli po prostu dobra metoda leczenia doraźnego połączna z psychologią daję pirunujący efetk.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawe komentarze. Dziękuję bardzo. Uważam że dzielenie się swoją opowieścią powinno być w obowiązku każdego kto pokonał jakieś trudności. To najprostsza metoda aby ten świat stał się jeszcze lepszy :-) Albert Einstein szaleństwo zdefiniował następująco - szalony ten kto oczekuje zmian cały czas robiąc to samo samo. Rozwój, rozwój i jeszcze raz rozwój :-) pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń