Krótka anegdotka ;) :
Dość dawno temu skazano pewnego faceta na śmierć.
Jednak był tak gruby, że się nie mieścił na krześle elektrycznym.
Przerobienie krzesła nie wchodziło w grę, więc nałożono dietę na więźnia.
Po tygodniu o chlebie i wodzie - koleś zamiast schudnąć, przytył 10 kilogramów.
Więc krzesło okazało się o wiele mniejsze niż ostatnio.
Ustalono - Tylko woda! - przytył 10 kg.
Postanowiono - Nic mu nie dać !
Więzień zamiast chudnąć, poprawił się o kolejne 10 kg.
- Co jest, Czemu nie chudniesz?
- Jakoś kur*a nie mam motywacji...
Motywacja, bardzo modne hasło w ostatnich czasach. Powiem wam że programów motywacyjnych jest dzisiaj masa. Niejedne są rewelacyjne, inne hmmmy... po prostu inne ;)
Tak czy siak, sądzę że jeszcze wrócimy do tematu motywacji, ale na teraz chciałbym przedstawić motywację której źródłem jest strach.
Tak naprawdę mamy dwa podstawowe uczucia, miłość i strach. To od nich pochodzi cała reszta. Oczywiście nie są ani dobre ani złe. Miłość to naturalny stan ludzki, starach to lampki kontrolne "Stop, teraz zwróć uwagę"
Jakiś czas temu uważałem strach i wszystkich jego potomnych (od zazdrości po agresję) za coś co jest nie wiadomo po co. Unikałem strachu jak najczęściej. Kiedy już wiedziałem że nie uniknę pewnych zdarzeń
użalałem się nad sobą. Nieprzyjemne uczucia nie miały prawa bytu. Cóż po pierwsze nie mogę sobie wybrać jakie chcę przeżywać uczucia, albo czuję wszystko albo nic!
Po drugie jak już ten strach jest, jak już Bóg dał mu zaistnieć to na pewno jakiś miał plan. Tylko jaki? Więc w czasach kiedy nie było Facebooka (tak były takie czasy ;) a ludzie żyli między skałami... Strach ratował życie. Amerykańscy naukowcy... odkryli że na setki przerzuconych slajdów, człowiek do dziś dnia w pierwszej kolejności zauważa niebezpieczne zwierzęta. Pająki, węże, dzikie koty czy wilki, "rzucą się" w pierwszej kolejności do świadomego umysłu niż złota rybka czy różowy kuc!
Więc proszę zauważyć że organizm człowieka osiąga większą wydajność podczas zagrożenia. Co prawda dziś już nie ma tylu zagrożeń. Oczywiście nie wszędzie, ale ogólnie powiedzmy że wyjście po zakupy do sklepu na ogół nie kończy się ucieczką przed tygrysem szablo zębnym...
Mimo to ludzie boją się bardzo, organizm przygotowuję się do ucieczki lub ataku (wspomniana agresja ma swoje źródło w strachu) Krew odpływa z organów wewnętrznych do mięśni co na krótko jest przydatne do szybkich reakcji, jednak mechanizm ten powoduje nieprawidłowe działanie pozostałych części w ciele. Przekłada się to na spadek układu odpornościowego a dalej na powstawanie chorób - to taka ciekawostka ;)
Wracając do motywacji, kiedyś lubiłem sport, zwłaszcza skakanie przez płoty... Pewnego razu jak kot wspiąłem się po niemal trzy metrowym płocie, kiedy ze skoczyłem z drugiej strony, odwróciłem się i spojrzałem na płot, pomyślałem wtedy Kur*a jak? Moją największą motywacją był pies lub/oraz pan z kijaszkiem w garści ;) Bez tej motywacji za płotem mogła by leżeć dycha, a ja powiedziałbym że mi się nie chce.
Drugi przykład, chciałem kiedyś z rodziną pojechać na basen, koszt 100zł, nie wiele ale nie mając wolnej gotówki powiedziałem że nie da rady w tym miesiącu, może następnym razem. Tydzień później jadąc autem, sru, ktoś zrobił zdjęcie z krzaka... Na początku czułem się nie źle, myślałem że to paparazzi o sławny jestem ;) Prawda okazała się inna... Nie dość że brzydko na nim wyglądałem to jeszcze drogie jak cholera! No ale co? Trzeba to trzeba, mała fucha, kilka nadgodzin i po trzech dniach miałem potrzebną kwotę! Wiecie o czym mówię? Wiecie :)
Podobnie jest z kredytami. Pożyczki nie są złe, o ile nie odbierają chęci do życia, ważne by zawsze mierzyć zamiary na możliwości co mnie się rzadko zdarzało. Ale i z tej lekcji wyciągnąłem wniosek. Łatwiej kupić coś na raty i później spłacać, niż taką samą kwotę odłożyć. Jest to brak motywacji w potrzebie. Kiedy "muszę" zapłacić ratę do banku pod różnymi groźbami (konsekwencjami) z pod ziemi wytrzasnę kasę. Kiedy mam odłożyć, to mi się nie chce, bo nie mam z czego. Nie neguję pożyczek, sam jakieś mam. Ale oczywiste że lepiej chcieć niż musieć. (Na pierwszą książkę odłożyłem, bez pożyczek i prawdę mówiąc była to pierwsza większa odłożona kwota w moim życiu, uwierzcie warto! :-)
Kiedy chcesz zmotywować kogoś do zmiany na przykład współpracownika, partnera cz partnerkę, samo poklepywanie po ramieniu może nie pomóc... Gdyby żona mówiła do mnie Tu masz kochaniutki ostatnie piwko i hop,hop na terapię prawdopodobnie bym nie wytrzeźwiał. Robiła tak bardzo długo, przez lata. Nie mogłem się od tego zmotywować. Dopiero kiedy rąbnąłem o dno byłem w stanie się przebudzić.
Jeszcze jeden przykład. Praca, jak często godziłem się na poniżanie i wyzysk w robocie. Tak, tak już jest że ludzie traktują mnie tak jak sobie na to pozwolę. Oczywiście bywają bardzo trudne przypadki na które nie mam wpływu ale to już inny temat. Chodzi o to że w wyniku przekonań a przede wszystkim strachu, jestem w stanie znieść masę cierpienia. DDA doskonale wiedzą o czym mówię a właściwe piszę.
Tak więc lęk przed niezapłaceniem raty, przed brakiem kasy powoduje że mogę "znieść" bardzo wiele.
A jak jest w życiu? Co się dzieje kiedy coś chcę osiągnąć, zdobyć czy kupić? Wszystko super co? Oczywiście, do pierwszej małej przeszkody, wtedy pojawia się: Nie mam kasy, to nie dla mnie, nie w tym kraju itd. Powiem wam jedno - BZDURA!
Ostatecznie nie jestem zwolennikiem przymusu, zawsze jest wybór, ale wiem też że czasami stojąc pod murem mogę wydobyć z siebie więcej energii do działania. Motywacja jest silniejsza kiedy powstaje zagrożenie a mniejsza kiedy jest potrzeba. Nie mam wspaniałej recepty ani zaczarowanej różdżki by "Hory Pioter".
Ale kiedyś świadomie zacząłem obserwować co się ze mną dzieje kiedy czuję strach, ile jestem w stanie wykrzesać z siebie energii. Ile pojawia się pomysłów i konsekwencji. Kiedy czuję zagrożenie rzeczy do których bym się normalnie nie zabrał ze zwyczajnego lenistwa, stają się oczywistością. (lenistwa - możesz czytać z braku motywacji, brzmi lepiej, ale motywuje gorzej ;)
Ogólnie jestem cały czas sobą, wiele nie zmieniłem w przeciągu tygodnia, ale kiedy w poniedziałek mieliśmy jechać do kina lub na basen - eee nie mam kasy. Kiedy w piątek dostałem mandat, potrafiłem się spiąć i w kilka chwil zorganizować potrzebną kwotę. Zmieniła się sytuacja a ja pozostałem taki sam. Nie zrobiłem w tym czasie kursu "Jesteś zwycięzcą" ;)
Spisz sobie na kartce sytuacje kiedy byłeś/aś jak SUPER HERO, jak Batman, jak Kobieta Kot. Zapewne siła i determinacja była spowodowana strachem, to nic. Pamiętaj o tym że głęboko w środku, pod tonami błędnych przekonań masz w sobie tyle energii co elektrownia jądrowa. Niech zapalnikiem nie jest już wyłącznie strach.
Od teraz już wiesz że stać Cię na więcej niż myślisz. To podstawa, wiara we własne siły jest większa kiedy osiągam wyznaczone cele, takie samo napędzające się koło. A zapewne większość z nas osiągnęła je w wyniku strachu. TO NIC! To tylko kolejny dowód na to że potrafisz! Nigdy, ale to nigdy nie skupiaj się wyłącznie na ograniczeniach.
Nie znaczy to że masz bujać w chmurach, po ziemi należy twardo stąpać, ale nie skupiaj się wyłącznie na przeszkodach, szukaj rozwiązań, szukaj możliwości, one zawsze są! Zawsze!
Daj sobie czas, zacznij od małych rzeczy, pamiętaj że nic nie musisz, pamiętaj że masz dość siły.
Na koniec powiem Ci jaki jest pierwszy krok do samorealizacji. Pierwszy krok do samorealizacji, do rozwoju osobistego i duchowego to szczere przyznanie przed samym sobą, że jestem leń śmierdzący! :)
Miłego, Aquarius
fakt,kiedy miałam problemy,sytuacja wymagała zaangażowania 110% jasnego umysłu i szybkiego podejmowania decyzji.towarzyszył mi między innymi strach ....teraz z perspektywy czasu sama siebie podziwiam jak ja dałam radę to ogarnąć?ale motywacją była i ta w formie zagrożenia utraty własnego dziecka,walka na śmierć i życie....teraz wolę pozytywniejszy rodzaj motywacji,choć nie zawsze moge wybrać go sama....
OdpowiedzUsuńNo doświadczenie faktycznie bogate. Widzisz kiedy pojawia się zagrożenie życia lub zdrowia osoby tak bliskiej jaką jest dziecko, energia jest wręcz "nie ludzka" Sztuka polega na tym że w takiej sytuacji zbyt wiele się nie myśli, wewnętrzny krytyk jest uśpiony, przekonania są wyłączone więc nie ma w głowie "nie dam rady" W pewnym sensie gdy nie ma umysłu jest dużo, dużo łatwiej. Wszystkie tylne drzwi są wówczas zamknięte, jest tylko droga na przód i czyste działanie. Sytuacje ekstremalne udowadniają nam że mamy dość determinacji. Oczywiście lepiej i przyjemniej jest działać bez przymusu, ale tu już tylko i wyłącznie praktyka, od małych/wielkich spraw zacząć, później będzie coraz łatwiej. Jak sama już wiesz większość ograniczeń to tylko myśli które otrzymaliśmy od innych... Pozdrawiam ciepło Aquarius.
UsuńŚwietny tekst;-) Szukałam czegoś o strachu i motywacji i Twój artykuł pozwolił mi spojrzeć na pewną kwestię z innej perspektywy;-) Mam pytanie: czy sądzisz, że kampanie antynikotynowe straszące drastycznymi obrazkami np. osobami z dziurami w krtani, przynoszą spodziewane efekty, czyli pomagają palaczom zerwać z nałogiem? Takie akcje opierają się właśnie na próbie zastraszenia.Jak w tym przypadku ocenisz strach, czy jest to dobry motywator do zerwania z nałogiem?
OdpowiedzUsuńWitaj, cieszę się że się podoba. Co do zastraszania to jest różnie. Kilku znajomych na żywo widziało co robią papierosy i byli załamani. Ludzie z rurami w gardle i odbycie... Smród i nie wyobrażalny ból otworzył im oczy. Ja urodziłem się z zwężeniem tętnicy płucnej i nie robiło to na mnie wrażenia. Unikałem nie wygodnych obrazków... Za to brak kasy skutecznie mnie zmotywował do rzucenia fajek. Mam na blogu dwa artykuły o tym jak rzucić papierosy :-)pozdrawiam serdecznie
UsuńDziękuj zaraz biorę się za lekturę ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń