czwartek, 6 marca 2014

Program HALT



Witam, program ten kilka lat temu otrzymałem jako narzędzie pomagające w trzeźwieniu. Ogólnie rzecz biorąc trzymanie się tych zaleceń daje dużą szansę na pogodę ducha a ta jak wiadomo ma bezpośredni wpływ na trzeźwienie. Program ten oczywiście nadaje się także dla osób nie uzależnionych, dzięki niemu nasza kreatywność, motywacja i co najważniejsza zwykła radość z życia jest na dość wysokim poziomie.
Wiem że stosowanie się do niego bywa trudne, zwłaszcza na początku. Sam często go zarywam do dziś i kończy się to moim nakręceniem. W większości przypadków należy wyrobić sobie inne nawyki bo naprawdę warto chociaż maksymalnie zbliżyć się do założenia tych czterech haseł.   
Hasło powstało od pierwszych liter angielskich słów:

HUNGRY - głodny
ANGRY - rozgniewany
LONELY - samotny
TIRED - zmęczony

Tak więc po kolei:

 HUNGRY - głodny. Nie od dziś wiadomo że jak człowiek głodny to człowiek zły. Dużo w tym prawdy, z doświadczenia wiem że kiedy jestem głodny, łatwiej się denerwuję, trudniej mi się skupić itd. Dość szybko wyprowadzam się z równowagi. Gniew prowadzi do obwiniania, użalania się nad sobą , chęć wypicia rośnie.
 Sam kiedyś bardzo mało jadłem a to głównie dlatego że wolałem zostawić miejsce na procenty.Kiedy byłem najedzony chęć na alkohol mi spadała a że nie chciałem dopuścić do spadku zainteresowania % po prostu nie jadłem. W miarę możliwości staraj się być najedzony. Nie znaczy to że masz zrobić z siebie śmietnik, jeść o potem zapić kilogramy które przyszły cicho i bezszelestnie. Sam przez lata uczę się zjadać śniadanie, wiem że to tylko nawyk. Idealnie by było mieć te pięć niedużych posiłków dziennie. W internecie są miliony wskazówek na temat zdrowego żywienia, warto poszukać coś dla siebie bo to tylko i wyłącznie same plusy. Ale spokojnie chociaż po prostu staraj się nie głodować (po za łatwiejszym i przyjemniejszym trzeźwieniem, brak głodówki to brak odkładającego się tłuszczu w organizmie. Kiedy głoduję i następnie się napycham, ciało odkłada jedzenie w postaci tłuszczu na zapas.Przygotowuje się do kolejnej głodówki). Pełny żołądek to banan na twarzy :)

ANGRY - rozgniewany. Warto nie być rozgniewanym. Gniew to taki stan kiedy zamyka się oczy i otwiera buzię. Dawniej to uczucie towarzyszyło mi bardzo często, wielokrotnie prowokowałem sytuacje żeby ktoś mi dokuczył abym mógł "usprawiedliwiony" się napić.Żona mnie zdenerwowała, szef wkurzył, to wszystko wina polityków itd. W ten sposób okazji do picia było milion na dobę. Oczywiście żadnych wyrzeczeń, gniew jest naturalnym uczuciem więc nie można się go pozbyć. Pochodzi od strachu jako forma obrony przekonań, wartości itd. Jest też miarą na siłę uwarunkowania, wystarczy że ktoś obrazi np. twoją ulubioną drużynę sportową a ty wpadasz w złość. Im większa złość tym większe przywiązanie. Oczywiście im mniej przywiązań tym lepiej ale to już oddzielny temat. Należy jednak pamiętać że długotrwały, niszczy organizm, związki, a nawet całe narody. Jak go "unikać" ? Kiedyś znałem jeden sposób... dziś unikam go bardziej niż samego gniewu. Spokojna muzyka, rozmowa, herbaty ziołowe, spacery na świeżym powietrzu to wszystko pomorze zachować spokój. Polecam film "Dwóch gniewnych ludzi", mini recenzja (tutaj) , postaraj się go obejrzeć.

LONELY - samotny. Zawsze mówię że jak zbyt długo będę sam... i będę sobie tak sam myślał... to jedyne co wymyślę to pół litra. Grupy wsparcia dają mi możliwość słuchania i bycia wysłuchanym, dają możliwość zrozumienia i bycia rozumianym. Każdemu człowiekowi łatwiej się przyjrzeć sobie kiedy ma zwierciadło w postaci drugiej, podobnie doświadczonej osoby. Wyobraź sobie trzcinę. Pojedynczą można złamać bez problemu, natomiast ta sama trzcina w dużej ilości może posłużyć jako materiał do budowy łodzi które oprą się niejednym falom. W grupie siła. Ale samotność to nie tylko brak grupy. Sam starałem się zawsze pilnować tego abym miał  z kim porozmawiać. Niestety zapominałem że samotność to też próby odizolowania się od świata. Fantazjowanie o przyszłości lub przeszłości, drażliwość i łatwe wpadanie w konflikty z ludźmi. To wszystko, to zawieszka na piersi z napisem WEJŚCIA NIE MA. Oczywiście nie wpadajmy ze skrajności w skrajność. Sam bardzo lubię własne towarzystwo. Od czasu do czasu nie mam ochoty nikogo widzieć i słyszeć. W miarę możliwość staram się dbać o swoje potrzeby w tym również chęć bycia wyłącznie sam dla siebie. To ładuje akumulatory, jednak nie za długo bo można je przeładować...

TIRED - zmęczony. Wiem co to oznacza w obecnych czasach. Wiem że może to być jedno z trudniejszych zadań. Ale pamiętam jak kiedyś ładowałem % żeby poczuć się lepiej. Po kilku piwach mogłem iść z pracy do pracy. Oczywiście to było wyłącznie złudzenie, jednak pamiętam o tym do dziś więc lepiej nie przedłużać tego stanu. Czasami zmęczenie to złudzenie, jak wstanę rano lewą nogą i zacznę dzień od ku...a ale mi się nie chce :( to nie zapowiada się na entuzjazm. Sam przyłapałem się wielokrotnie na tym że powtarzałem to jak mantrę, mimo że tak naprawdę nie miałem specjalnych powodów na to by być zmęczonym. Wystarczyło przestać to powtarzać w kółko a wszystko wróciło do normy. Staram się odpoczywać tak :
Kontakt z naturą i kulturą tj. spacery, książka czy film lub program w tv. Małe wycieczki i czas na hobby. To wszystko, to MAŁE nagrody które nie dopuszczą do frustracji. Frustracja jest dla mnie dużo bardziej męcząca niż ból po pracy fizycznej. Po nie spełnionych oczekiwaniach, sam sobie winien czuję się jak pięta pielgrzyma po podróży...
Wówczas mówię bliskim Kochani, dziś nic nie robię, nic, kompletnie nic, proszę uszanujcie to a wam to później wynagrodzę. Leże wtedy cały dzień i okrutnie dobrze mi z tym :)

Pamiętaj, nic nie musisz, ale pamiętaj że czasu mamy wszyscy na świecie tyle samo, równo 24h na dobę. Nie masz ani mniej, ani więcej, zapamiętaj to i nie usprawiedliwiaj się tym że nie masz czasu. Sam ostatnio cierpię na chroniczny "brak" czasu. Ale to nie brak tylko forma zajęć jakie wybrałem to powoduje. Planowanie dnia może dać ci kilka cennych chwil. Naprawdę warto zachować HALT.

                                                                         Miłego, Aquarius

2 komentarze:

  1. Za­tło­czo­ny au­to­bus, smut­ni lu­dzie ja­dą do pra­cy, każ­dy po­grą­żo­ny we wła­snych pro­ble­mach. Je­den z męż­czyzn my­śli: żo­na ję­dza, cór­ka pusz­czal­ska, syn nie­udacz­nik, szef de­bil, pra­ca nędz­na, ży­cie do du­py... Sto­ją­cy za nim Anioł Stróż no­tu­je skrzęt­nie i my­śli: dziw­ne ży­cze­nia, i to co­dzien­nie, ale cóż, ja je­stem od ich speł­nia­nia.
    Nie mogłam się powstrzymać :) zaczytuję się w Twoim blogu, podziwiam, marzę o tym aby mój mąż czynny alkoholik, od 16 grudnia poza domem, od 30 na terapii, w ostrym konflikcie z samym sobą - to ja mam z nim problem, a nie on z piciem - został trzeźwym alkoholikiem, z taką radością na życie jaką przezentujesz na tych stronach. Przestałam się bać zmian, osądzania, kto pyta słyszy prawdę, coraz mniej ludzi robi sensację z naszej sytacji, a ja? Jadę właśnie do niego, wiozę mu ciepłe ubrania, jadę w nowych butach - kupionych dla siebie, przez siebie, pierwszy raz od trzech lat! Odkryłam społeczność Al-Anon, a dla naszych dzieci Al-Teen, my się uniezależniamy, budujemy się na nową z zarezerwowanym miejscem dla trzeźwego męża i taty a także pracownika, syna, brata przyszłość. Od września wiedziałam co robić, aby skończyło się to terapią. Mam wsparcie psychologiczne jeśli chodzi o dzieci, o siebie musiałam zadbać sama, bo nikt inny za mnie tego nie zrobi! Spotkanie z moim terapeutą mam pod koniec stycznie, więc szukałam informacji, jak rozmawiać z moim trzeźwiejącym, wbrew sobie mężem. Zaczerpnęłam stąd baaaardzo wiele, mądrych i prostych zdań. DZIĘKUJĘ!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ proszę bardzo :-) ale to ja dziękuje, takie wpisy bardzo mnie motywują ;-) miłego dla całej rodziny :-)

      Usuń