piątek, 3 stycznia 2014

Moja książka fragmenty: "Jak zrobiłem z piekła raj" część III

                                                                           





Witam, oto trzeci fragment książki która pojawi się wiosną 2014 roku. Dwa poprzednie : pierwszydrugi .
Miłej lektury :)

"Raj"

 Nie tylko dla uzależnionych!

Chciałbym przedstawić tu kilka zagadnień które w większym stopniu zwróciły moją uwagę. Powstały one podczas rozmów z przyjaciółmi , bliskimi , przewodnikami duchowymi jak również na bazie interpretacji własnych zachowań w różnych sytuacjach. Są to elementy ściśle związane z życiem każdego bez wyjątku każdego człowieka, z rozwojem osobistym , z poznawaniem siebie. Jak również służą one obaleniu mentalnego muru dzielącego mnie od szczęścia a powstałego z cegieł przekonań jakie zebrałem na przestrzeni lat.
Wszystkie te tematy powstały w wyniku pytań do samego siebie, dlaczego ?, po co?, jak? i tak dalej.
Duża część jest efektem końcowym cierpienia , które rzecz jasna pojawia się w każdym życiu a tak na prawdę jest również drogą rozwoju i szczęścia.
Ostatecznym założeniem nie jest zamiana mentalnych "szarych okular" na "różowe".
Chodzi o to żeby okulary które nosze były jak najbardziej przezroczyste. Wówczas zbliżę się do naturalnego ludzkiego stanu jakim jest radość. Nie są to filozoficzne pojęcia. Jest to nasz naturalny stan! Skąd ta pewność ? Ano stąd że podczas przeżywania radości , organizm się regeneruje , pojawia się kreatywność , chemia mózgu produkuje wspaniałą "tęcze".
Kiedy przeżywam stres , organizm przygotowuje się do walki lub ucieczki , spina się , krew odpływa do mięśni osłabiając działanie pozostałych organów, co skutkuje chorobami.
Tak wiec to prosty i logiczny dowód na to że naturalny stan ludzki to radość.
P.S. Dział poświęcony dla wszystkich, alkoholicy i inni uzależnieni nie mają wyłączności na smutne i ciężkie życie.  Być może dzięki temu co dalej przeczytasz choć trochę poprawisz jakość każdego dnia.

                                                   
                                   -UWAGA-
Przed użyciem należy otworzyć się na nowe bardziej niż dotąd,
            skupić się na sobie bardziej niż kiedykolwiek.
                    Zrobić restart w głowie
               i zostawić "sąsiada w spokoju" ;)

Nigdy nie ucieknę od problemów i zmartwień. Nie zbyt optymistyczne twierdzenie co? No cóż...
Bez względu na czas i miejsce problemy i zmartwienia nie odejdą! Nie ma szans, jest to bagaż który zawsze będziesz wlekł za sobą. Myślisz że błąd w pracy pozostanie na miejscu gdy ty wyjedziesz na urlop? Nie pozostanie. Może sądzisz że niezapłacony rachunek zostanie w szufladzie gdy otworzysz butelkę piwa? Nie zostanie. Czy może w końcu uważasz że zakupy pomogą Ci w odreagowaniu na przykrości które napotykają Cie w domu? Nie pomogą , wystarczy jeden telefon od osoby która cię krzywdzi i jest już przy tobie. Zauważ że problemy i zmartwienia to tylko myśli które myślisz. Dlaczego tak sądzę? Wystarczy tak naprawdę zastanowić się jaki mam problem dokładnie teraz! Boje się że nie dostanę pracy; nie zdam egzaminu ; Nie mam na rachunek ; Nie wytrzymuje tego związku. Nie teraz czytasz tekst o tym jak ktoś próbuje Ci wcisnąć że nie masz się czym martwić :)
Wszystkie zmartwienia mają jedną wspólną cechę, nie istnieją w teraźniejszości, zawsze będą lub były. Boisz się że nie dostaniesz tego czego pragniesz lub dostaniesz to czego nie chcesz albo dokładnie to samo miało kiedyś miejsce. Miałem kiedyś dwa poważne wypadki samochodowe, w obu dachowałem samochodem. Były to sytuacje na prawdę zagrażające życiu! Pamiętam je dokładnie ale nie mogę ich nazwać problemem , to się po prostu działo. Umysł nie miał dość czasu by poszukać odpowiedniego uwarunkowania aby znaleźć problem.
To przepraszam bardzo ale jeżeli dachowanie samochodem nie było problemem tak jak może być nim nadwaga!
Nawet jeżeli myślisz myśli o tym co będzie lub myślisz myśli o przeszłości to zauważ że robisz to teraz. Tylko teraz jest prawdziwe i wieczne, teraz trwa teraz i..... teraz też ;)
Więc tak naprawdę jedyny problem to to że zbyt często myślisz o nim. Tak więc znasz już swój problem.
Co z nim zrobić? Nazywać inaczej! Nie ma problemów , są tylko i wyłącznie sprawy do rozwiązania.
Problem to wielka ciemna chmura która zasłania rozwiązanie, to również kolejne zrzucenie odpowiedzialności za to co jest. Problem to kolejne uwarunkowanie , program który nam wgrano. Zamiana go na sprawy do rozwiązania popchnie Cię do działania. Sama nazwa sprawa do rozwiązania daje światło w tunelu , sprawia że z automatu zaczynam szukać. Nie powtarzaj że twoim problemem są rachunki , to Ci nie pomoże , powiedz mam sprawę do rozwiązania jak zapłacić rachunki. Nie brzmi to inaczej ,ciut bardziej optymistycznie ? Twoje nastawienie do działania to końcowa jakość tegoż działania. Pozytywne nastawienie sprawi że poradzisz sobie ze sprawą szybciej i lepiej , być może nie tak jak byś oczekiwał , ale na pewno mniej boleśnie. Jak rozwiązać wiec sprawy do rozwiązania? To zależy już od wielu czynników. Podam Ci pewien szkielet którego możesz się trzymać , którego sam czasami używam.  Usłyszałem kiedyś i często słyszę piękną i prostą modlitwę"Boże użycz mi pogody ducha abym godził się z tym czego nie mogę zmienić ,odwagi abym zmieniał to co mogę zmienić i mądrości abym odróżniał jedno od drugiego". Powtarzam sobie ją za każdym razem gdy przysiadam do rozwiązania. Po pierwsze wiele problemów typu Mąż pije , szef wykorzystuje a pracownik z którym przebywam odbiera mi chęci do pracy. Nie są twoimi problemami, nie masz wpływu na innego człowieka w takim stopniu żeby go zmienić jeżeli ten sam nie zechce! Nie da się, uznaj bezsilność wobec innych ludzi. Możesz zaakceptować fakt bycia lub nie z tym człowiekiem ,na dłużej lub na czas poszukania rozwiązania. Należy oddzielić to na co masz wpływ od tego na co nie masz. Masz wpływ na siebie na twoje położenie , nie na kogoś. Kiedy się nauczysz to odróżniać w żuciu codziennym zobaczysz że większa część twoich "problemów" zniknie.  Weź kartkę długopis i napisz co jest twoim problemem , podziel go na części ,opisz tak dokładnie jak potrafisz, tak by zająć się nimi po kolei. Nie rozwiążesz wszystkiego na raz , nie da się. Nie masz pieniędzy na remont mieszkania? Nie stwarzaj problemu , zastanów się jak je zdobyć lub nie remontuj go całego na raz ,zacznij od najważniejszych pomieszczeń lub od tych które wymagają natychmiastowego działania. A może już przy opisaniu znalazłeś rozwiązanie, często tak bywa. Zastanów się co możesz zrobić, przypomnij sobie poprzednie doświadczenia , masz przecież ich ogromy wachlarz. Popytaj grupy wsparcia, na pewno dostaniesz kilka opcji. Wybierz to najlepsze dla ciebie. Jak? Napisz na kartce plusy i minusy każdego z nich, po zrobieniu bilansu będziesz wiedział. Działaj i zapamiętaj skutki. Szybko się nauczysz.
Miałem kiedyś taki "problem" : Nie miałem pieniędzy na nowy komputer a ten który mam doprowadza mnie do szału. Za każdym razem gdy na niego spoglądałem miałem ochotę wywalić go przez okno. Od rana do wieczora nosiłem go ze sobą. Oczywiście tylko w głowie. Do tego fakt że nie mam pieniędzy dobijał mnie , jak mi ciężko , nie mogę sobie pozwolić na nowy komputer. Niemal stan depresyjny. W pewnym momencie miałem już dość tego narzekania i zacząłem działać.
Skąd wiem że mam "problem" ? Mówią mi o nim uczucia , emocje i organizm , umysł może uważać że nie ma problemu ale ta wymieniona trójca mnie nie oszuka. Dlaczego to stanowi dla mnie problem? Komputer strasznie powoli działa, przeglądanie stron w internecie mija się z celem. Co mogę zrobić żeby to zmienić? Porozmawiać z ludźmi którzy się na tym znają lepiej. Co dalej? Więc mogę sformatować komputer , sam tego nie zrobię ale kolega który się na tym zna pomoże mi. Jakie wnioski? Zachować spokój nade wszystko , nie stwarzać większych problemów niż są w rzeczywistości.
Prawdopodobnie gdybym używał terminu sprawa do rozwiązania , nie nakręciłbym się tak bardzo. Czas od podjęcia działania do rozwiązania wyniósł wtedy dwa dni , a ja ze dwa tygodnie się dołowałem sądząc że mam problem. Tak więc problemy odejdą gdy zrozumiesz że są myślami a na myśli mam wpływ, przecież tylko ja myślę własne myśli , nikt inny! Nie znaczy to że zagrożenia nie ma, znaczy to że każda sprawa ma swoje rozwiązanie . Nie znaczy to też że masz zrobić następny problem gdy poczujesz zmartwienie , O nie martwię się znowu, nie powinienem się martwić . Sam wpadłem kiedyś w taką pułapkę , uważałem że życie w radości to różowe okulary na nosie, otóż nie, zabawa zaczyna się kiedy nie ma okular.

                                             Aquarius

5 komentarzy:

  1. Czytając to nasuwa mi się myśl,że bardzo duży ,przeogromny,ale właściwy,miał na Ciebie wpływ terapii które przeszedłeś.Zapewne do tego terapie pogłębione, też super(zazdroszczę,ja nie miałam tej możliwości).To czyta się jak przerobiony temat.Plus ,co tu najważniejsze, Twoje osobiste doświadczenia. Mam tylko jeden z tym problem.jak dla mnie jest to zbyt nawiedzone,może nie zbyt trafne określenie.Przepraszam,ale jest pierwsze w mojej głowie.Może czuję to tak ponieważ w moim bliskim otoczeniu mam taką osobę,która po wyjściu z uzależnienia "popadła" w drugi.Kościół(chciał by poprowadzić mszę bez mała:) i naprowadzać chce wszystkich na "właściwe tory".Nie zmienię tego mogę a raczej powinnam to ignorować,wiem.Ale irytacja nie opuszcza mnie kiedy trafiam na tę osobę. To ja muszę chyba zrobić coś ze sobą?:). Mimo wszystko gratuluję i szacun:).Pozdrawiam i życzę nieustannego rozwoju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj!, bardzo dziękuję za uwagę :) Tak zrobiłem terapię pogłębioną ale mimo że była to przygoda życia to duchowością ( nie mylić z religią) zaraziłem się trochę później. O duchowości piszę się tak jak pisze. Staram się przekazać własne doświadczenia tak łatwo jak umiem :) Zgadzam się z Tobą że zamiana butli na książkę, Boga, mitingi i cokolwiek innego mija się z celem. Popełniam błędy, nawet te same, czasami robię z siebie idiotę, bywam w dołkach. Nie jestem oświecony ale wiem że świat zewnętrzny jest odbiciem wewnętrznego. Do własnego wnętrza każdy dociera sam. Ja piszę jak to robię, nie mam monopolu i recepty na szczęście, to tylko jedna z wielu możliwych. Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  2. Witam:) pozwolę sobie nie zgodzić się z "że świat zewnętrzny jest odbiciem wewnętrznym". Jak czujemy tak odbieramy otoczenie.Co z tego,że świeci słońce, kiedy ma się doła nic nie ciszy, kiedy nie potrafimy poradzić sobie z problemem, który jak kleks w zeszycie zasłania nam wszystko i nic nie widzimy po za tym co nas dręczy?.Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze że się nie zgadzasz :) ale nie traktuj tego dosłownie. Jeżeli trapi mnie jakiś problem to wszystko co pozytywne nie jest zauważalne. Nagle kolejki w sklepie są irytujące, ludzie wydają się działać na naszą nie korzyść, niebo jest bardziej szare, dzieci bardziej niegrzeczne itd. Kiedy jestem spokojny i zadowolony z życia wszystko jest inne. Wraz ze zmianą sposobu postrzegania zmienia się mój świat. Zauważ że czasami w tych samych sytuacjach zachowujemy się skrajnie różnie i za każdym razem wydaje się że dobrze...

      Usuń