czwartek, 30 lipca 2015

Jak mieć więcej czasu, czyli życie w pięciominutowym świecie

Pixabay


Tak sobie myślę że żyjemy w dziwny sposób. Śpieszymy się w kółko i na okrągło. Pędzimy na złamanie karku i tak naprawdę nie wiemy gdzie i po co? Gdzie my się tak naprawdę śpieszymy? Sam sobie zadaje czasami to pytanie? Gdzie ja się kurna spieszę! 


Przecież jeżeli umrę i narodzę się ponownie to mam całą wieczność na to czego pragnę. Jeżeli po śmierci pójdę do piekła lub nieba to też pośpiech jest bezcelowy. Jeżeli po śmierci w najlepszym wypadku robale dobiorą mi się do tyłka to po co gromadzić coś czego nie zabiorę!? Gdzie tu najdrobniejszy sens!?

Oczywiście nie ma nic złego w budowaniu świata materialnego, czy też rozwoju intelektualnego. Uważam że jestem czymś więcej niż workiem kości, jednak skoro mam ciało fizyczne i w takim upostaciowionym świecie żyje to nie mam zamiaru się go wyrzekać, gdyby miało być inaczej to by było, a nie jest. Wiec albo to akceptuje albo nie. Jezus w "Kazaniu na górze" mówił o tym że jedyne co mogę to powiedzieć tak lub nie, temu co nadchodzi... 

Jednak po co ten pośpiech! Wiem że jestem w pewien sposób warunkowany przez to co się dzieje, wiem że życie to kwestia wyboru, coś za coś. Równowaga zawsze będzie zachowana i nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka. Wiem że pewne rzeczy wymagają czasu i tyle! 

Stworzyliśmy pięciominutowy świat! 

Mamy dania w pięć minut, szybko schnące farby, systemy budowlane szybkiego montażu. Mamy jako kraje zachodnie nadwyżkę żywności i jej masową szybką produkcję! Po co!? 

Mamy chwilówki, szybkie numerki, szybkie wybieranie w telefonie i szybkie odchudzanie. Mamy natychmiastowo działające tabletki i szybko rosnące warzywa. Szybciej, więcej, mocniej.  Ludzkość stała się jak rozkapryszony bachor, ma być i już! Po co? Nie wiem! Ale ma być i już! 


Na pytanie gdzie tak gnasz, jedyna odpowiedź to bo inni tak robią, bo muszę, bo to normalne. Jesteśmy jak ćmy lecące do gorącej lampy, bez chwili wytchnienia, bez chwili refleksji! A co z jakością? 

Przecież równowaga zawsze zostaje zachowana, albo szybko albo dobrze. Co z uważnością? Przecież jadąc samochodem 150km/h ile jestem w stanie zobaczyć z drogi i jej pobocza? Jadąc 50km/h droga wygląda już zdecydowanie ciekawiej a idąc pieszo tą samą trasą mam wrażenie że nigdy jej nie widziałem. Sądzę że mieliście takie doświadczenie.  

Przecież w życiu jest tak samo, niby jemy kilka razy dziennie a tak naprawdę napychamy się! Nie mam namyśli co ale jak! Przede wszystkim chcę powiedzieć że pośpiech to bardziej stan umysłu! To nasze wyobrażenie a nie rzeczywistość. Pośpiech to nasza interpretacja zawsze stałego czasu. 

Kiedy kochasz się namiętnie z żoną to czas stoi w miejscu, ba czas nawet wtedy nie istnieje! Kiedy kochasz się z cudzą żoną a po schodach idzie jej mąż to czas leci jak szalony a te spodnie wciągają się niewyobrażalnie długo ;-) 

Kiedy stoisz w kolejce do sklepu i czekasz aż ta się w końcu ruszy to nic z tego! Zakupy jakby wolniej idą przez czytnik... A kiedy z kimś rozmawiasz lub jesteś zajęty czytaniem czegoś w sklepowej ulotce, bum i jesteś zdziwiony że już cię obsługują.

Jak jest pośpiech to są nerwy, jak są nerwy to nie ma świadomości, jak nie ma świadomości to często ląduje tam gdzie nie chciałem. Oto prawo przyczyny i skutku.

Takich przykładów są setki, pośpiech to przed wszystkim stan umysłu. Na myśli mamy wpływ, nie zawsze łatwo a szczerze mówiąc na ogół trudno bo nawyki są silne, w tym nawykowe myślenie, ale jednak mamy na nie wpływ. 
Od czego zacząć?! No cóż, jak się szybko jedzie to się długo hamuje, logiczne prawda?


Wiec nie dziw się że będziesz wracał do starych schematów. 

Pierwsza rzecz to przestań w kółko jęczeć jak mantrę że nie masz czasu. Po pierwsze, tworzysz taką rzeczywistość, po drugie skupiasz się na tym czego nie masz i tylko to widzisz. Tak jak byś patrzył w nocy wyłącznie na księżyc, gwiazdy w okuł będziesz dostrzegać w najlepszym wypadku przez mgłę. 

Zamiast mówić że nie masz czasu, mów  mam czas ale na chwilę obecną ułożony jest tak jak jest. Nie mów że nie masz czasu a mów że mam mało czasu. Łap się na tym trenuj do upadłego. Nie czekaj już w kolejce, nie znaczy to że masz mówić przepraszam, ja tylko po podpisik ;-) kolejka to świetna okazja do trenowania uważności. Obserwuj otoczenie, obserwuj ludzi (bylebyś po gębie nie dostał ;-) czytaj co się da i słuchaj wszystkiego. Zauważ jak wiele rzeczy przechodzi koło nosa kiedy nie ma uważności.


Nie rób kilku rzeczy na raz, sam mam silny nawyk z tym bo na przykład niemal zawsze podczas posiłku oglądam tv, jakiś program lub byle co. Ja wtedy ani nie jem ani nie oglądam tv. "Jak coś jest od wszystkiego to jest do niczego" 

Kiedy gdzieś się spieszysz, zastanów się przez ułamek czy ten pośpiech ma sen, czy się opłaca. W wielu przypadkach nic nie da, jeżeli zaakceptujesz fakt że i tak się spóźnisz, to nagle przestaniesz mieć wrażenie że w kółko jest za pięć dwunasta. 

Filtruj również to co robisz, przeglądanie neta zabiera masę czasu, chyba każdy o tym wie. Nie udawaj świętego, próba odszukania sąsiada na FB jest częścią prozy życia ;-) Jednak zabawa w agenta to inna sprawa. Zastanów się czy to co teraz robisz jest konstruktywne czy destrukcyjne? Jeżeli jest nijakie to raczej jest destrukcyjne. Jak pisałem, od czasu do czasu fajnie jest się zająć mniej ambitnymi sprawami jednak nie rób z tego sposobu na 
życie! Czasu mamy wszyscy na ziemi tyle samo tylko inaczej z niego korzystamy.


Ok, mentalnie już wiesz jak o ten czas zadbać, jednak samymi myślami nic nie zdziałasz!

Istotne jest planowanie. Rozsądnie ułożony plan działań na dzień lub tydzień, oczywiście bez sztywnych ram da ci więcej wolnego czasu. W większym bałaganie idzie się trudniej co powoduje napięcia i subiektywne odczucie upływu czasu przyśpiesza. 
Planowanie jest baaaardzo ważne!

Czas musi być na wszystko, czas na odpoczynek, jeżeli będzie to 18:00 to ma to być 18:00, jeżeli 21:00, to również ma to być 21:00. Czas na spacer, przynajmniej raz w tygodniu, czas na film i muzykę. Najważniejsze, czas na coś co lubisz. Kiedy się zrelaksujesz to będziesz bardziej wydajny. Kiedy będziesz bardziej wydajny, będziesz mieć więcej wolnego czasu.

Kto rano wstaje... no właśnie, możesz wstawać pół lub godzinę szybciej niż normalnie wstajesz i nagle jest kilka sporych chwil na książkę czy coś co byś chciał zrobić.

Nie bierz na siebie więcej niż możesz unieść, to chore że im bardziej jesteśmy przepracowani tym bardziej z tego dumni:
- ale ja jestem przepracowany, a jeszcze ten kurs mam do zrobienia,
- oj tak, rozumiem cię, ja również mam tyle pracy a teraz jeszcze doszła mi joga i hiszpański 
czujesz to narzekanie przeszyte dumą? ;-) 

Zadaj sobie pytanie: Czy ja jestem kur#%*a dom publiczny? Czy ja muszę wszystkich zadowolić. Podobnie jak wyżej, dumni jesteśmy z tego jacy my jesteśmy "dobrzy i uczynni" A jak mamy za dużo na łbie to nagle padają słowa: Bo za dobry byłem :-(  Nie, nie i nie, nie ma czegoś takiego jak za dobry! Zwyczajnie dałeś się wykorzystać, a że nikt nie lubi dawać się wykorzystać za paczkę groszków to lepiej powiedzieć że byłem za dobry, BUM! oto cały twój i mój altruizm ;-)

Konsekwencja - pamiętasz bajkę o żółwiu i zającu? Kiedy zając wyśmiewał się z żółwia ten zirytowany wyzwał go na pojedynek. Zając pewny zwycięstwa daaaaał sobie duuuuużo czasu gdy żółw niestrudzony malutkimi krokami ruszył do celu. Wynik był taki że zając zorientował się co się dzieje kiedy żółw był przed metą. Mimo że biegł na zabój nie zdarzył przed żółwiem. Tak też jest ze mną i z Tobą :-) Jeżeli pójdziemy malutkimi krokami ale cały czas, zrobimy tyle samo a może i więcej. 

Pozbądź się poczucia winy - poczucie winy to podstawowe paliwo narzekania. Narzekanie to wyższa forma lenistwa! Lenistwo to początek błędnego koła, im mniej robię tym bardziej wydaje mi się że na nic nie mam czasu. Im bardziej sądzę że nie mam czasu, tym bardziej stygnę. Tak jeżeli narzekam to chcę tylko pogadać o swoich problemach a nie je rozwiązać! Jak pozbyć się poczucia winy? Praktycznie poprzez planowanie, konsekwencje i obserwacje. Nic tak nie motywuje do pracy jak dobrze zrealizowane działania poprzedniego dnia :-) Mentalnie, pozbyć się poczucia winy poprzez uświadomienie sobie faktów że masz dwie ręce, że nie jesteś dom publiczny, że pewnych rzeczy nie przeskoczysz itd. 

UŁOŻONY PLAN I JEGO KONSEKWENTNA REALIZACJA, USPOKOJONY UMYSŁ I UWAŻNOŚĆ DA CI WIĘCEJ CZASU :-)


Pośpiech to przed wszystkim stan umysłu i kilka podstawowych błędów praktycznych. Sam jestem baaaaardzo zajęty jednak akceptując ten fakt, w pełni rozumiejąc że tak właśnie teraz wygląda moje życie, które jest zawsze cykliczne, nie czuję oddechu na karku :-) i ogólnie jakoś tak spokojniej :-) miłego, 

Sylwester Bykowski

Ćwiczenia z "Kursu realizacji marzeń" które pomogą : 

Tydzień 2 - Nie oglądam wiadomości
Tydzień 7 - Nie będę oglądał TV
Tydzień 11 - Nie będę przeglądał internetu
Tydzień 13 - Będę obserwował ale nie nazywał
Tydzień 19 - Nie będę się śpieszył 
Tydzień 34 - Skupiam się na teraz

2 komentarze:

  1. Ja mam tak, że staram się robić tylko jedną czynność. Na przykład, gdy czytam książkę, to nie oglądam telewizji, gdy rozmawiam z kimś przez telefon, to nie siedzę w Internecie.
    Staram się też ograniczać TV czy słodycze, a jak najczęściej ćwiczyć czy czytać książki.
    Jeszcze sporo zmian przede mną, ale jestem na dobrej drodze.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo dobra droga :-) Dzisiaj się lansuje robienie kilku rzeczy na raz, sam tak często /czasami robię a wiadomo, jak coś jest od wszystkiego to jest do niczego ;-)

      Usuń