niedziela, 25 stycznia 2015

Źródło wszystkich strachów



Źródło wszystkich strachów. Kiedyś przeczytałem zdanie które zwróciło szczególnie moją uwagę. Mianowicie zdanie które mówi że źródłem wszystkich absolutnie leków jest lęk  przed śmiercią. Postanowiłem się temu przyjrzeć, oto kilka wniosków jakie mi wyszły.

Najpierw krótko różnica między strachem a lękiem. Strach jest reakcją ciała i umysłu na zagrożenie, lęk jest taką samą reakcją tyle że nie na samo zagrożenie a na myślenie o nim. Dla zobrazowania podam przykład. Kiedyś bardzo bałem się jeździć samochodem. Powodów było kilka. Jednak myśl na temat jazdy wśród ruchliwych ulic wielkich miast skromnie wywoływała we mnie odruch wymiotny... Do tego przekonanie że to takie nie macho i męczyłem się z tym latami. Czy miałem uzasadnienie na swój lęk? Oczywiście! A to jeżdżą jak wariaci a to stare auto, to przez nauczyciela szkoły jazdy który traumę we mnie wywołał, czy wreszcie zwyczajnie mówiłem że nie lubię jeździć. Tak oczywiście, kiedyś mówiłem że lubię piwo i to wszystko...

W swoich usprawiedliwieniach na własne lęki byłem utwierdzony do tego stopnia że nawet nie widziałem innego świata. Ale nie, gdzieś głęboko w środku czułem że nie mam racji. Wewnętrzny głos mówił mi coraz głośniej, przestań ściemniać wiesz że to nie prawda, zacznij coś z tym robić. No fakt, nie mogłem powiedzieć że to ja mam rację bo co wtedy z milionami ludzi którzy nie boją się jeździć.

 Po długim, długim czasie postanowiłem zmierzyć się ze swoim lękiem. Tak więc to że boję się utraty zdrowia i życia jest normalne. To że bronię się atakując lub uciekając w momencie bezpośredniego zagrożenia jest w porządku. Ale to że kręcę scenariusze rodem z sci-fi na samą myśl o zagrożeniu jest już lękiem który z jakiegoś powodu zagnieździł się w głowie.

Zauważcie że czegokolwiek się  boimy to więcej emocji wywołują w nas myśli na temat jakiejś sytuacji niż ona sama. Czy to egzamin, czy to występ czy trudna rozmowa, zawsze ale to zawsze myśli są gorsze od sytuacji. Co się ze mną działo kiedy na drugi dzień miałem egzamin lub trudną rozmowę a uwierzcie mi że trochę ich miałem... (rozmów) Najlepsze jest to że w momencie kiedy dochodziło do zdarzenia to w większości przypadków lęk mijał.

Dochodziło do mnie że egzamin lub nie udana rozmowa nie zabiją mnie... Skąd wiec w ogóle związek takich leków ze śmiercią? Ano boimy się że drugiej szansy nie będzie. Sądzicie że jesteśmy tacy wierzący? Że jesteśmy przekonani o istnieniu nieba i piekła? Że wiemy o tym że narodzimy się powtórnie na ziemi w takiej czy i innej formie? Jeżeli byśmy w to tak głęboko wierzyli to byśmy nie bali się porażek, byśmy nie bali się niczego. Bo i po co skoro za chwile zacznie się druga  runda.

Graliście kiedyś w grę wideo? Nie ważne w jaką, jedna rzecz jest zawsze taka sama, mimo że są gry komputerowe które potrafią wywołać burzę emocji to nigdy nie determinują one naszego zachowania. Mimo że podczas rozgrywki boimy się na prawdę to i tak działamy! Ilu z nas tak robi w prawdziwym życiu? No właśnie... Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. W grze wiemy że będzie kolejna runda a w życiu już nie mamy takiej pewności. Bum, tacy to z nas wierzący :)

Ogólnie jak pewnie każdy zacząłem się zastanawiać czy jest życie po życiu. Dla mnie najbardziej sensowna wydaje się być reinkarnacja jedyna możliwa stałego i wiecznego rozwoju. Cały wszechświat podlega rozwojowi a ewolucja trwa wyłącznie wtedy kiedy życie trafia na przeszkody. Ale oczywiście 100% pewności nie mam.

Pewnego dnia pomyślałem a co jeżeli nie ma nic dalej? Co jeżeli drugiej szansy nie będzie? Co jeżeli to ostatnia możliwość? Bum! Skoro drugiej szansy nie będzie to jakim złodziejem się okaże nie wykorzystując życia na ile się da! Czego się bać skoro drugiej szansy nie dostanę! Albo idę po swojemu albo jestem trup za życia!

Wyobraźcie sobie sytuację w której dostajecie jedna jedyną możliwość na wygraną. Konkurencja jest wam ogólnie znana, macie być szczęśliwi! Robicie rzeczy takie jakie lubicie aby się cieszyć życiem, robicie rzeczy których się boicie aby się rozwinąć. Zaczynajcie żyć w pełni i zapominacie o głównej nagrodzie! Powiem wam że czasami doświadczam tego.

Nie wiem co jest po śmierci, uważam że jesteśmy czymś więcej a cały wszechświat nie jest sumą przypadków. Nie wiem jak zachowam się w momencie śmierci. Dzisiaj wiem tylko tyle że wykorzystuje życie najlepiej jak umiem i to powoduje że zaczynam już dzisiaj akceptować fakt że kiedyś odejdę. Ta akceptacja natomiast sprawia że coraz rzadziej lęk determinuje moje zachowanie. Koło się zamyka a mi jest po prostu lepiej.

Zauważcie jedno, po życiu są dwie możliwości, albo nie umieramy tylko opuszczamy dotychczasowe mieszkanie, albo nie ma nic! Kiedy to sobie uświadomicie, w obu wypadkach dojdziecie do wniosku że zwyczajnie nie warto bać się życia. Że zwyczajnie warto wykorzystać życie na maksa :) Aquarius

Podobny artykuł : Dlaczego jestem wdzięczny śmierci i porażce?

4 komentarze:

  1. Dziękuję. Pogody ducha życzę :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ale sa tez leki paranoiczne...czlowiek jest sparalizowany lekiem...cialo moze mu drzec...glowa lub rece...jezeli czlowiek wie ze tak ma jak ma sie zmierzyc z lękiem skoro ma juz problem leku przed atakiem lekowym ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko ma przyczynę i skutek. Każda emocja to energia w ruchu. Ciało reaguje na emocje, zwłaszcza na lęki których konkretnej przyczyny należy szukać w myślach, wspomnieniach. Wiele z nich siedzi głęboko w umyśle, taka nasza obrona przed odejściem od zmysłów. Pewne rzeczy wymagają terapii. Trauma która powstawała latami nie odejdzie w dzień, chyba że zadziała silny katalizator, wstrząs ale są to dość rzadkie przypadki. Pozdrawiam, Aquarius

      Usuń