niedziela, 2 kwietnia 2017
Śniadanie mistrzów
Zbliża się moja ósma rocznica trzeźwości i jak co roku odkąd nie piję, mniej więcej na miesiąc przed nią nachodzą mnie refleksje. Nie wiem czemu tak się dzieje ale tak jest. Rok w rok to samo, wlotki w umyśle z czasów picia (często rzeczy o których niby nie pamiętałem) i początków trzeźwienia. Ogólnie cieszę się z tego bo mam obraz, żywe porównanie tego samego a jednak bardzo innego człowieka.
Kiedy dziś rano przygotowywaliśmy śniadanie spojrzałem przez okno i jeden żurków leciał z butelką piwa. No i zaś doskonale wiem co on czuje, o czym myśli jakie ma nadzieje i obawy.
Teraz czuł się... chciałbym powiedzieć szczęśliwy ale to nie to, wie że za chwilę fuzel w gębie zniknie, poprawi się wzrok.
Skupienie wróci do dość normalnego poziomu. Wie że za chwilę poczuje się lepiej. W głowie powtarza sobie że zaraz będzie dobrze. Być może powtarza klasyczne cytaty, Czym się zatrułeś, tym się lecz. Bla, bla, bla, faceci a zwłaszcza uzależnieni potrafimy każde świństwo argumentować tak by wyjść na swoje.
Jednak wie że za chwilę będzie dno butelki i twarde zderzenie z tym faktem. Co dalej, skąd załatwić kasę, kto pożyczy, kto da na zeszyt. Może z zakupów wystarczy, może coś sprzedam itd.
Wiem bo sam tak robiłem. Piłem codziennie ale rzadko do urwanego filmu jednak większość poranków była taka sama. Dwie kawy, trzy piwa, i sześć fajek. Śniadanie mistrzów co?!
Kiedy przestałem pić jedną z rzeczy które radykalnie zmieniłem były śniadania. Oczywiście alkoholu zero ale i mniej, trochę mniej kawy i papierosów. Dziś piję tylko kawę :-)
Do rzeczy, pamiętam jak smakowały w letni poranek świeże bułki z twarożkiem Grani i szczypiorkiem. Do tego sok pomarańczowy oczywiście z biedronki, znaczy z pomarańczy ;-)
Niebo w gębie, niebo w umyśle, niebo na ziemi!
Zapach jedzenia i świadomość że za chwilę nie będę pragnął dalej, to jest coś dla czego warto nie pić! Uwielbiam taką celebrację życia, w małych i codziennych sprawach.
Postanowiliśmy wracać do tych wspólnych posiłków i po za niedzielnym obiadem jeść też takie śniadania. I tu właśnie taka propozycja.
Zapewne część z was nie miała takich śniadań jak ja kiedyś, ale może zamiast wiecznie podnosić poprzeczkę w karierze zawodowej i materialnej części życia, warto podnieść poprzeczkę w tym co najważniejsze? Wspólne posiłki to istotny element życia każdego człowieka.
Smacznego, kochani :-)
SB
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Gratuluje wytrwałości. Rzeczywiście takie śniadanie zwłaszcza zjedzone w rodzinnym gronie to jedna z najprzyjemniejszych chwil. Pozdrawiam Piotr Szostak.
OdpowiedzUsuńZ takich chwil warto budować życie :-)
UsuńPodziwiam... I gratuluję wytrwałości. Marzę o takich porankach, by wspólnie zaczynać każdy dzień, bez tego głosiku w głowie, czy dzisiaj on zapije... Walczę o mojego faceta, on też walczy, a jednak za każdym razem nawrót, nawet po leczeniu stacjonarnym... Ile można próbować :(
OdpowiedzUsuńA ja gratuluje determinacji. Próbować oczywiście należy do skutku. Jednak łatwiej będzie kiedy na 100% przeanalizujecie zapicia, gdzieś jest powtarzany wielokrotnie błąd. Nie ma cudów, sam tak czasami mam że nie mogę z czymś ruszyć z miejsca. Okazuje się że popełniam ten sam błąd. Poszukajcie na spokojnie. Pozdrawiam serdecznie
UsuńDziękuję za dobre słowo. Zmieniliśmy terapeute, na niepijacego od 23 lat alkoholika, może kontakt będzie lepszy... Powtarzalny błąd, to niestety moment gdy mnie nie ma w pobliżu, jestem w pracy, lub wyjeżdżam w delegację na kilka dni a problemy związane z konsekwencjami wieloletniego picia go przerastaja. Nie mam już pomysłu jak go wzmocnić psychicznie. Może coś podpowiesz.Robimy kilka kroków do przodu, jest nadzieja i bum,znowu twarde zderzenie z rzeczywistością... Poddanie się to ostatecznośc. Chodze na terapię dla osób wspoluzaleznionych, tak bardzo chce żeby nam się udało. On tez się stara, zna mechanizmy i srodki jakich może użyć, by walczyć, a nie zawsze potrafi z nich skorzystać. Może to trzeba w sobie wypracowac? No ale póki Miłość trwa... Walczymy. Twoje słowa dodają otuchy takim zagubionym w walce. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze co było to minęło. Nie ma sensu do tego wracać. Po drugie, z narzędzi trzeba korzystać. Tu właśnie często ludzie popełniają ten błąd. Wiem że telefon jest ciężki jak chce się pić ale nie ma co myśleć za długo. Im dłużej alkoholik myśli tym pewniej wymyśli flachę...
UsuńMoże czas oddać życie Bogu? Mam na blogu tekst Jak przestać się martwić i bać. Może niech poszuka jakiejś pasji? Mam gdzieś na blogu tekst na ten temat, sprawdź linki w Jak przestać pić. Może też do mnie napisać na email, jest u góry. Może niech wejdzie na program AA? Na pewno coś nowego musi zrobić by nie być za chwilę w punkcie wyjścia. Jak coś to piszcie.
Hej, dzięki za dobre słowo... Ale nie udało się. Ciąg. Nie mam siły. Masz jakiś namiar na telefon zaufania dla współuzaleznionych... Rozpadam się na kawałki. Nie zniosę więcej
OdpowiedzUsuńCześć, zobacz tu http://al-anon.org.pl/
UsuńHehe, dobre z tym sokiem z biedronki :) Również codziennie przez okno o 6 rano, bo o takiej porze wstaje moje dziecko otwierając okno obserwuje "żuka" który ciężkim krokiem z reklamówką zmierza w stronę piwodajni, to znaczy sklepu gdzie wydadzą na zeszyt..I myslę, biedny człowiek,żal mi Ciebie jakbym mogła do ciebie dotrzeć, a tym czasem samej zdarzają się śniadania "niemistrza"....
OdpowiedzUsuńTak naprawdę różnimy się tylko powierzchownie a wewnątrz wszyscy jesteśmy tacy sami. Każdy coś stracił, każdy czegoś pragnie, każdy czegoś się obawia... Miłego no i pogodnych śniadań życzę ;-)
UsuńTak naprawdę różnimy się tylko powierzchownie a wewnątrz wszyscy jesteśmy tacy sami. Każdy coś stracił, każdy czegoś pragnie, każdy czegoś się obawia... Miłego no i pogodnych śniadań życzę ;-)
Usuń