piątek, 19 lutego 2016

Od przybytku głowa nie boli. Ale czy aby na pewno?


Pixabay



No właśnie, od przybytku głowa nie boli, jak to jest. Czy można gromadzić dobra bez karnie?
Oczywiście że nie, ba zaraz znajdzie się uprzejmy sąsiad i urząd skarobonkowy ;-)
Ale nie o tym, bo to nie blog ekonomiczny.

Chodzi mi bardziej o aspekt duchowy. Jak to jest z gromadzeniem, czy chociaż życiem w dobrach.

Gdybym kupił sobie to czy tamto byłbym szczęśliwy. 

Gdybym mieszkał gdzie indziej to byłbym bardziej zadowolony.

Jak bym miał taki czy taki tytuł to było by cudownie.

Otóż nic z tego, powiem więcej od przybytku można wpaść w niezłe tarapaty. I nie chodzi o to że jestem wrogiem materializmu, nie nie jestem, mało tego, bywam pyszny z jego powodu.
Chodzi o to że może to się okazać droga do czarnej "D"

Narkotyki w pierwszej fazie swojego istnienia były zażywane w bogatych krajach, przez bogatych ludzi. Dzisiaj statystycznie w większości wypadków w dużych miastach, więc tam gdzie niby jest więcej możliwości na rozwój.

Im więcej zarobię, tym więcej wydam. Droższy gadżet, lepszy samochód, większy dom (czy to drugi czy pierwszy) bardziej markowe ciuchy i cotygodniowe zakupy nie robione już w Stonce ;-) Niby nic złego ale wszystko ma swoją cenę! W tym wypadku ceną jest czas, spokój, najbliżsi. Powiem Ci że to wysoka stawka. Tym bardziej że nagrodą jest dalej, samochód, dom, ciuch czy żarcie. Niby inne ale jednak w podstawowej funkcji nadal to samo.

Można popaść też w inwestycje, więcej i więcej. To wyścig w którym nie ma mety!

Czy warto więc gromadzić? Warto, o ile skupiam się na zaspokojeniu podstawowych potrzeb wraz z poczuciem bezpieczeństwa. Jak komornik puka do drzwi, a micha jest pusta, to wiele nie pomoże by się wyciszyć. Jednak w większości wypadków kupuję rzeczy totalnego zbytku.

Na koniec jeszcze jedna ciekawa rzecz. Przeprowadzono badania niemal na całym globie. Badania na dzieciach, na czterolatkach. Takie dzieci jeszcze nie są specjalnie uwarunkowane. Pokazano im różne zabawki, miały wybrać najlepsze z nich. Od klocków, wypasionych lalek, zabawek prostych i skomplikowanych transformerów. Wiesz co się okazało najbardziej zabawową zabawką na świecie wśród czterolatków? Drewniana łycha!

I z tą łychą w garści do usłyszenia :-) Sylwek.



2 komentarze:

  1. Myślę, że najlepiej wszystko w życiu osiągać małymi krokami. Wtedy nie zachłyśniemy się sukcesem albo pieniędzmi.
    Podam przykład mojego znajomego, a takich ludzi są tysiące. Znajomy założył dobrze prosperującą firmę. Sprzedawał przez Internet. Zarabiał dużo więc kupił z salonu potężnego SUV-a na kredyt. Po kilka latach zarabiał coraz mniej aż musiał zamknąć firmę i sprzedać SUV-a.
    Teraz jeździ kilkunastoletnim małym autem i strasznie źle się z tym czuje..
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadza się że jak już to wszystko małymi krokami. Jednak od czasu do czasu trzeba się rozejrzeć i zapytać, czy może już wystarczy? W przeciwnym wypadku to droga bez końca, nawet w małych krokach. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń