sobota, 27 sierpnia 2016

Czy jestem współuzależniona, czy ja też potrzebuję pomocy?

Pixabay



No właśnie, bardzo często spotykam się ze zdaniem To On ma problem. Pisze do mnie dużo kobiet w temacie
Co mam zrobić, kiedy On pije!?  W sumie wszystko opisałem tu: Co zrobić kiedy bliska osoba pije, jak pomóc alkoholikowi?

Problem polega na tym że kiedy mowa o "nim" to wszystko jest super, jednak kiedy temat schodzi co ma dana Pani zrobić, robi się cisza. Czasami nawet oburzenie. No ale to on ma problem, nie ja! Błąd!

Pierwsza rzecz jest taka że czasami trudno coś konkretnego doradzić takiej osobie kiedy znam tylko jej punkt widzenia bez punktu widzenia mężczyzny. Bywa niestety że oboje są na siebie tak nastawieni że bez porozumienia się danej pary nie ma szans na jakiekolwiek zmiany, często są też osoby trzecie, najczęściej "mamuśki" pań lub panów o zgrozo mieszkające pod jednym dachem.

Nie ma sytuacji bez wyjścia, zawsze można rozmawiać a nie prowadzić monolog a słuchać tak by zrozumieć a nie ocenić. Zawsze macie jakieś wyjście, niestety na ogół wymaga ono radykalnego działania.

Pod tym linkiem znajduje się artykuł jak zaskoczyć partnera / partnerkę. Oczywiście rozumiem że kiedy ktoś ma piekło w domu to jedyne o czym marzy to ucieczka. Jednak kiedy sytuacja nie jest katastrofalna to można zrobić sobie grunt pod rozmowę. Kochani, po prostu chodzi o to że tylko wy możecie się dogadać! Nikt inny.

Nie mam na myśli by udawać że nie ma problemu, to już pewnie było przerabiane. Chodzi o to że podstawowym narzędziem do zmian jest rozmowa do której nie dojdzie jeżeli oboje będziecie sobie skakać do gardeł, będziecie się oceniać i o wszystko obwiniać. 

Rzecz jasna że czynny alkoholik ma tendencje do obwiniania bez najmniejszych podstaw tylko po to by się wybielić, by wyjść "usprawiedliwiony" się napić, by bronić butelki.

Ale jeżeli, być może gdzieś ma On ziarnko prawdy i o ile uda się wam konstruktywnie pogadać to można się powymieniać wadami. To znaczy coś w stylu: 
Kochanie, obiecuję się zmienić i poprawić kiedy ty obiecasz też zmianę. Oczywiście nie może się skończyć na obietnicach bo dupa z tego będzie. Nic w waszym życiu się nie zmieni jeżeli nie zadziałacie. Co zrobić?

Oboje, tak oboje! Szukacie pomocy! Tu przechodzę do tego co mam na myśli od początku pisania tego tekstu. To że alkoholik sam sobie nie poradzi to jest oczywiste. Nie pijemy, nie piliśmy bo tak chcemy a musimy. To odróżnia uzależnionego człowieka od zdrowego. Logiczne że to nas nie usprawiedliwia! Po prostu podczas terapii, programu AA rozprawiamy się ze samym sobą, rozwijamy się osobiście i duchowo. Pokonujemy lęki, wybaczamy i prosimy o wybaczenie, widzimy świat w optymistycznych ale realnych barwach, słowem zaczynamy żyć pełną gębą!

Skąd wiem że i Ty potrzebujesz pomocy? 

  1. Nie potrafisz odróżnić własnych myśli i uczuć od myśli i uczuć kogoś innego. Myślisz „za kogoś”, planujesz za kogoś, spłacasz długi za kogoś.
W domu przejęłaś inicjatywę, to powoduje dysfunkcję która każe Ci o wszystkim myśleć, kiedy poczucie bezpieczeństwa jest tak bardzo dla Ciebie ważne sama musisz o nie dbać. Nawet jeżeli jest dobrze to ty szukasz zagrożeń. Myślisz co inni o Tobie myślą, odbierasz im również samodzielność. Masz tendencję do mówienia innym co mają robić a jednocześnie sama masz deficyty.

    2. Do dobrego samopoczucia potrzebna Ci jest aprobata i uwaga innych ludzi, ponieważ           sądzisz że nie jesteś wystarczająco dobrą osobą.

To jest paskudne, kiedy w pracy koleżanki rozmawiają ze sobą Ty myślisz że na pewno o Tobie, bywasz często sprzeczna ze sobą tylko by usłyszeć kilka pochlebnych zdań. Nie jesteś sama z siebie w stanie pozytywnie się ocenić. Szukasz na siłę okazji by ktoś Cię pochwalił.

    3. Czujesz się niespokojna i winna, gdy ktoś obok Ciebie ma kłopot lub przeżywa                    trudność. Nie umiesz temu towarzyszyć bez napięcia.

Utożsamiasz się z każdym cierpieniem, napełnia Cię lęk na każdy smutek, krzyk i cierpienie. To nie to że jesteś wrażliwa chociaż częściowo tak. To przed wszystkim fakt że jesteś poraniona. Rany otwierają się na nowo w każdej takiej sytuacji.

    4. Zachowujesz się tak, jakbyś ciągle za coś przepraszała.

Twoja dewiza życiowa, to "Przepraszam że się urodziłam" Kiedy podchodzisz do ludzi by się o coś zapytać przeżywasz lęk, boisz się oceny i odrzucenia. Uważasz że wszyscy są doskonali a Ty szara mysz będziesz im tylko przeszkadzać. Nie bronisz swojej racji, najchętniej schowałabyś się gdzieś żeby nikomu nie zawracać głowy. 

    5. Często nie wiesz, czego naprawdę chcesz ani czego potrzebujesz. Sądzisz, że inni                lepiej wiedzą co jest dla Ciebie dobre, więc rzadko opierasz się na własnym zdaniu w          tej sprawie.

Czy to chodzi o seks, wartości rodzinne (na przykład w jakim wieku wysłać dziecko do przedszkola) może nie wiesz jaką pracę podjąć, co sobie kupić czy zastanawiasz się czy wyjść z koleżankami. Trudne decyzje życiowe i codzienne pierdołki zostawiasz innym. Radzisz się innych nie dlatego że nie wiesz co zrobić i jesteś roztropna. Radzisz się bo sama nie umiesz podjąć jakiejkolwiek decyzji. Jak w punkcie trzecim często działasz wbrew sobie tylko dlatego że ktoś powiedział Ci jak masz żyć. Często popełniasz te same błędy tkwiąc w problemach latami. 

    6. Stale przekonujesz innych, że naprawdę zasługujesz na miłość i cierpisz w milczeniu z         powodu niedoceniania.

Słowem użalasz się. Nie mówisz ludziom o swoich problemach by je rozwiązać. To było by zdrowe i rozsądne. Rozmawiasz po to by rozmawiać. Pragniesz tylko uwagi której naturalnie może Ci brakować ale robisz z tego swojego rodzaju męczennictwo. To do niczego nie prowadzi a podczas rozmów często temat spada na Twoje niedocenienie. 

    7. Nie masz czasu dbać o siebie.

Klasyk, nigdzie albo prawie nigdzie nie wychodzisz i nie mam na myśli wyjścia z psem. Nigdy albo prawie nigdy, nic sobie nie kupujesz. Zawsze na pierwszym miejscu są dzieci i mąż, stąd poczucie że nie masz czasu i lub ochoty. Domowe SPA? Ale o co chodzi?  Jesteś zawsze na samym końcu gdzie wiele już nie ma. Nawet jeżeli byś mogła o siebie zadbać to uważasz że nie powinnaś. Być może dbasz o swój wizerunek skrajnie, to tylko po to by zatuszować problemy. 
    
   8. Masz w sobie więcej krytycyzmu niż realizmu i dlatego niepoprawnie idealizujesz ludzi.         Za każdym razem przeżywasz rozczarowanie lub oburzenie, że ktoś „żyje nie tak jak               trzeba”.

Twoje życie może nie jest wzorem, ale tak bardzo krytykujesz się o to co się dzieje w Tobie i Twoim otoczeniu że przestajesz widzieć życie takim jakim jest. Źle rozumiesz definicje pokory, zasłaniając się ją by nie brać byka za rogi. Pokora to nie klęczki ani też stanie na palcach. Pokora to widzenie siebie takim jakim jest. Natomiast sama uważasz że Twoje życie to pomyłka, że inni mają na pewno lepiej. Idealizujesz ich, niemal sądząc że inni nie załatwiają potrzeb fizjologicznych. Że nigdy się nie mylą i są bardzo poukładani. Kiedy dochodzi do Ciebie rzeczywistość nie rozumiesz jak mogą ludzie się tak zachowywać. Z jednej strony oceniasz by wybielić swoje problemy, z drugiej strony oceniasz bo miałaś wygórowane oczekiwania względem innych.

    9. Przeżywasz swoje życie jako ofiara nie sprzyjających okoliczności. Nie potrafisz                   stawiać wymagań ani zdrowych warunków i być konsekwentną osobą

Trudno coś tu dopisać, po prostu godzisz się na wszystko uważając że nie możesz nic. Tym czasem tylko Ty możesz i możesz niemal wszystko. Pytanie: Co byś zrobiła gdybyś się nie bała? 

    10.Kłamiesz, by niemądrze osłaniać tych, których kochasz.

Bardzo często popełniasz ten sam błąd zacierając ślady bliskiej Ci osoby. To zrozumiałe że nie chcesz narazić na cierpienie kogoś kogo kochasz! Rzecz w tym że uczymy się odpowiedzialności wyłącznie na własnej skórze. Tłumaczenie rodziny lub szefa za nie obecność męża, tłumaczenie się przed znajomymi. Sprzątanie i ukrywanie problemów to Twoja codzienność. Tym czasem problemy to sprawy do rozwiązania a nie bród który się pudruje. 

    11. Pozwalasz by inni Cię ranili, nie próbując się bronić. Boisz się odrzucenia.

Latami tkwisz w toksycznym związku, czy to w domu czy w pracy. Pozwalasz się wykorzystać i poniżać. Zniesiesz wszystko! Byle by uniknąć odrzucenia. Wierzysz że sama z siebie jesteś nic nie warta dlatego sobie sama nie poradzisz. Panicznie boisz się samotności dlatego że masz złe zdanie o sobie. 

    13. Bycie z samym sobą jest dla Ciebie trudne.

Jak wyżej. Ogólnie jest tak że osoba która kocha, lub nawet tylko lubi siebie potrafi przebywać sama. Normalne że nie lubimy przebywać z kimś kogo nie lubimy. Więc jeżeli nie lubisz siebie to nie lubisz być sama. Kiedy jesteś w domu, potrzebujesz chociaż włączonego TV lub radia, sprzątasz i w kółko szukasz zajęć. Wszystko byle by nie usiąść sama z sobą w ciszy. 

     14. Jesteś tak zajętą osobą, że nie masz czasu nad niczym się zastanawiać.

Pęd który towarzyszy większości ludziom tzw. krajów rozwiniętych stał się jakąś dziwną chorobą na którą wszyscy się zgodziliśmy. Sama masz nadmiar obowiązków ale też trochę się nimi tłumaczysz. Nie masz czasu myśleć nad życiem, nad jego smutkami i radościami. Żyjesz z dnia na dzień, częściowo bo jesteś wypalona, częściowo bo nie chcesz podjąć decyzji prowadzących do zmian. 

     15. Niczego od nikogo nie potrzebujesz.

Zosia samosia to Ty. Nie lubisz niczego otrzymywać, nie wierzysz w bezinteresowność. Ze wszystkim próbujesz radzić sobie sama, być może masz już dość, być może uważasz się za silną i przedsiębiorczą kobietę. Przywykłaś że musisz odpowiadać za wszystkich. W rzeczywistości jesteś tym zmęczona. 

     16. Nie umiesz bawić się i być spontaniczną osobą.

Powodów może być dużo a podstawowym jest dysfunkcja w rodzinie pierwotnej lub/i obecnej. Spontaniczne zachowania uważasz za nie nieodpowiedzialne. Tym czasem tracisz dużo z życia, bo kiedy jadłaś jakąś inną potrawę lub byłaś w nowym miejscu? 

    17. Jesteś przestraszona, zraniona i zła, lecz obawiasz się tego po sobie okazać. Boisz się           swojej złości. 

Krótko mówiąc, dusisz w sobie emocje. Jesteś dość wyjałowiona na zewnątrz. Z jednej strony spontaniczność jest dla Ciebie nie odpowiedzialna, z powodu braku bezpieczeństwa nie masz radości w oczach. Z drugiej strony po za okresowym użalaniem się dusisz wszystkie nieprzyjemne uczucia. Tym czasem ból odczuwamy jako sygnał a nie coś "złego" Ten fizyczny i ten emocjonalny jest lampką kontrolną sygnalizującą "Coś się dzieje, zwróć uwagę na to!" 

     18. „Musisz” pracować, spać, jeść i uprawiać seks, nie mając z tego w gruncie rzeczy                żadnej przyjemności.

Oczywiście to musisz to nie musisz ale uznałaś że musisz. Nie masz radości z prozy życia. Począwszy od domowych obowiązków, spacerów telewizji czy gotowania. Poprzez zakupy i zabawy. Na pracy i seksie skończywszy. Wszystko zdechło a ty żyjesz jakby przy respiratorze. 

      19. Stosunki z innymi ludźmi okazują się być dla Ciebie pułapką.

Z deszczu pod rynnę, tak można nazwać stosunki z innymi ludźmi w Twoim życiu. Być może ciągnie się to od dzieciństwa. Być może od niedawna. Wszystko jedno, czy w pracy czy w domu, trafiasz na ludzi którzy Cię wykorzystują i manipulują Tobą. W psychologii nazywa się to "syndromem kata" to po prostu nieświadome ciągnięcie do ludzi którzy mają tendencje to alkoholizmu, wyzysku, manipulacji. Przerwiesz to dopiero kiedy sobie to uświadomisz! 

     22. Musisz zmuszać, manipulować, zrzędzić i dąsać się , żebrać i dawać uczuciowe lub               rzeczowe , łapówki, by inni zrobili to czego chcesz.

Czasami by zaspokoić potrzeby, czasami by zwrócić na siebie uwagę. Wszystko z potrzeby miłości ale nigdy nie wprost. Nie mówisz o swoich potrzebach otwarcie, nie stawiasz jasnych granic i warunków. Podchodzisz do tego jak pies do jeża, tym czasem nie można w życiu żebrać o miłość, seks, bezpieczeństwo, uwagę itd. 

    23. Odczuwasz beznadziejność, bezsilność i niemożność odmiany swojej sytuacji.

Być może mówisz to sobie, być może nie. Jesteś w czarnej dupie! Tak się przynajmniej czujesz. Nie ma sytuacji bez wyjścia. Zapamiętaj sobie raz na całe życie, problemy nie istnieją! Są tylko sprawy do rozwiązania i akceptacji. Nie możesz uznać bezsilności wobec siebie. Tylko Ty możesz zmienić swoje życie. Czasami trzeba po prostu działać radykalnie. 

    24. Musisz stale się spieszyć, więc nie masz czasu na refleksję nad sensem życia ani o              Bogu.

Ludzie od zawsze myślą o sensie życia, o pochodzeniu, o Bogu. Zdecydowana większość wierzy w jakąś siłę wyższą. Modli się i medytuje. Pyta Boga i prosi o pomoc. Ty zapomniałaś co to Bóg, myślisz że to On o Tobie zapomniał. Tym czasem nigdy tak nie było! Poczytaj to: Jak przestać się martwić i bać

opracowanie punktów : Instytut Psychologii Zdrowia i Treźwości
opracowanie rozwinięcia : Ja :-)
Znajome? Zakładam że tak, dlatego proszę nie mów że to On ma problem. To jest oczywiste! Ale zaakceptuj fakt że Ty też potrzebujesz pomocy. Chociaż przyjmij to do wiadomości! Co z tym zrobisz zależy od Ciebie. Możesz nic nie zrobić ale nie licz na jakiekolwiek zmiany w Twoim życiu. 
Bardzo możliwe, statystycznie bardzo, bardzo, bardzo! Że pochodzisz z dysfunkcyjnego domu, gdzie był alkohol lub brakowało któregoś z rodziców, lub była jakaś inna dysfunkcja. 
Twoim pierwszym mężczyzną był Twój tata, to z niego, czy chcesz czy nie czerpałaś wzorce. W dorosłym życiu poszło najpewniej w dwie strony. Twój ojciec stał się albo anty autorytetem, nie szanujesz mężczyzn, nie umiesz z nimi rozmawiać i przebywać w ,zdrowych relacjach. Lub stał się On autorytetem, po prostu twój mężczyzna bardzo przypomina Twojego ojca, mimo że na pierwszy rzut oka wydaje się być inaczej. Pomyśl o tym bo to wszystko ma na Ciebie wpływ.


Możesz jednak zadbać o siebie, być może pierwszy raz w życiu i nawet jeżeli alkoholik z Twojego życia nic nie zrobi to ty życie swoje odmienisz. Być może nawet zainspirujesz go do zmian. Bo pamiętaj, jak chcesz zmienić świat, zacznij od siebie!


33 komentarze:

  1. nie jest prosto znalesc dobrego terapeute ja podjelam dwie proby 1poinformowala mnie ze moj maz uczy sie o siebie dbac jak mozna coc takiego powiedziec zonie alkoholika on cale zycie nic nie robil tylko dbal zeby bylo piwo itp 2 stwierdzil ze ja se w zasadzie sama radze bo mam dochod prace prawo jazdy a jego mam zglosic na lecsenie tylko po co jak maz nie chce woli dbac zeby nadal bylo piwo w lodowce zaden na a ja ewentualnie po leki do psychiatry ten blog jest lepszy niz cala masa pozal sie boze terapeutow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, cóż czasami są dziwni terapeuci... Tak czy siak, czytaj i jak coś to pytaj. Pozdrawiam

      Usuń
  2. Witam! Wybieram się właśnie na pierwsze spotkanie do terapeuty dla osób współuzależnionych, boję się chociaż nie wiem czego.

    OdpowiedzUsuń
  3. To normalne. Jak pierwszy dzień w szkole lub w pracy. Zauważ że myśli są zawsze straszniejsze niż rzeczywistość, będzie dobrze! Obiecuję :-) i gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
  4. Brat mieszka za granicą,za kazdym razem gdy przyjedzie do Polski pije non stop,kończyło się to detoksem i trzykrotnym leczeniem.Kosztowało mnie to wiele emocji,zaangażowania.Nie potrafię wtedy skupić się na swojej rodzinie,mężu i dzieciach,wszystko krązy wtedy wokół niego.Mieszkam w małej miejscowości i gdy on przyjeżdza staram się unikać ludzi ,znajomych itp.Cieszę się ,gdy wyjeżdza bo wiem ,że tam pracuje ,mieszka z kobietą ,która wyciąga do niego pomocną dłoń,rozmawiamy przez skaypa i jest dobrze do następnego przyjazdu.Właśnie jest,ma już ciąg tygodniowy,ja obiecuję sobie,że nie będę reagować emocjonalnie,ale denerwuję się,krzyczęitp.Mimo wszystko,robię mu jedzenie,przykrywam,gdy zasypia itp.Wstyd mi przed moim synem,który mimo,że pamięta dobre chwile z wujkiem,to teraz bardzo się denerwuje....co robić? Boję się,że znów trzeba szukać pomocy i wieść go do jakiegoś ośrodka.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, zawsze pytam się ludzi którzy twierdzą że nie wiedzą co zrobić tak: Co byś zrobiła gdybyś się nie bała?
      Wiesz, my zawsze albo prawie zawsze wiemy co robić, tylko boimy się dać pierwszy krok. Ale jak można sądzić że coś się zmieni jak sami nie ruszymy z miejsca. Odpowiedziałaś sobie na własne pytanie w ostatnim zdaniu :-) powodzenia.

      Usuń
    2. Dziękuję,pozdrawiam i trzymam kciuki za trzeźwość.

      Usuń
  5. Boże!!...To wszystko o mnie...jestem przerażona..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda Cię wyzwoli, ale najpierw wkurzy, zszokuje, przerazi ;-) Z drugiej strony kojące jest poznanie źródeł nieszczęść w własnym życiu, wiadomo przynajmniej co robić ;-)

      Usuń
    2. Prawda Cię wyzwoli, ale najpierw wkurzy, zszokuje, przerazi ;-) Z drugiej strony kojące jest poznanie źródeł nieszczęść w własnym życiu, wiadomo przynajmniej co robić ;-)

      Usuń
  6. Wszystko bardzo ładnie napisane i prawdziwe. Pochwalam tak logiczne podejście, z wyjaśnieniami oraz pokazaniem możliwości.
    Jedynie, co mnie ubodło to wprowadzanie fikcji i mitologii do tekstu o życiu i poważnych sprawach. Rozumiem, że autor może być religijny, ale to nie powód, aby mitologię boga wpisywać na równi z prawdą.
    Ogólnie, dziękuję za tekst, był pomocny. Jeśli zamiast zrzucać odpowiedzialność na nieistniejącą istotę wyższą, weźmiemy ją na siebie, tak jak powinno to się odbywać, może żyłoby się nam lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. Pragnę jedynie wyjaśnić że jak każdy wierzący nigdy nie zrzucam odpowiedzialności na Boga. Mam przecież jak każdy żyjący człowiek wolną wolę a co do prawdy to moje doświadczenie, również a może przed wszystkim logiczne mówi mi że ktoś kto szuka prawdy zawsze trafi do Siły Wyższej od siebie samego ;-) miłego dnia i pogody w serDuchu życzę :-)

      Usuń
  7. Tak ciężko było się przemoc by cokolwiek napisać ale ja już jestem wykończona.....kocham Go bardzo ale chyba nie umiem mu pomóc...mamy dwoje dzieci które wszystko widzą...widzą jak ich tata pije. WCZORAJ wróciłam z pracy taka szczęśliwa i dosłownie dostałam w pysk😢 On spał puste puszki leżały na podłodze...młodsze dziecko spało a starszy syn siedział w pokoju na górze bardzo smutny..nie wytrzymałam! Obudziłam Go i kazałam wyjść z domu ...wyjść i tyle ..bo obiecał przysięgal ...I wiesz? On się ubrał i wyszedł bez słowa.. i nie ma go ...nie wrócił na noc nie odbiera telefonu nie pisze nic zupełnieNic a ja ??? Jak myślisz co ja robię...dzieci poszły spać a ja płaczek wygląda za nim czekam czy wróci...ale nie wiem gdzie on jest
    Jak żyć ...mam 34 lata cudne dzieci i myślałam że mężczyzne który mnie kocha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, sytuacja bardzo nie fajna ale też bardzo częsta. Mąż wróci, kiedy żona mnie wywaliła z domu też wyszedłem bez słowa. Pojechałem do mamy. Zapewne twój facet też gdzieś się ukrył. Oczywiście rozumiem że dostajesz do głowy ale nie katuj się. Tragedia by była gdybyś wróciła i z powodu zaniedbań któreś dziecko by odeszło... Po pierwsze poszukaj terapii lub Al-anon dla siebie. Po drugie bądź konsekwentna, kiedy się twój facet odezwie to trwaj w decyzji. Terapia i wy albo butelka. Trzeciej drogi nie ma, nie ma obietnic i nie wiadomo czego. Wiem z własnego doświadczenia i innych ludzi że to co zrobiłaś to najlepsze co mogłaś zrobić, dla siebie, dzieci i przed wszystkim męża. Jesteś w moim wieku, czeka was jeszcze dużo dobrego i mam nadzieję że z mężem. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Dziękuję Ci ze odpisałes ...niestety mąż się nie odezwal ...a ja przepłakałam cała noc. Nie mieszkamy w Polsce i nie mam tu rodziny..jedynie przyjaciół...czuję się okropnie. Ale dla dzieci zrobię wszystko...jeśli mam żyć sama to będę byle już dzieci były szczęśliwe ...

      Usuń
    3. Dzieciom potrzebna jest pełna rodzina, ale nie pełna jest znowu lepsza niż z dużą dysfunkcją. Posłuchaj, czasami trzeba przemeblować sobie całe życie ale czasami tak trzeba. Ważne by nie robić zawsze tego samego i oczekiwać zmian. Mimo wszystko myślę że mąż się odezwie. Za granicą też są polskojęzyczne spotkania aa. Z drugiej strony powrót do krajau w zamian za wasze szczęście nie jest zły... Powodzenia, jak coś to piszcie śmiało

      Usuń
    4. Napisał mi jedynie smsa że mu wstyd dlatego nie odbiera...i że ma problemu o którym ciężko mu mówić. Nie wrócił na noc i dziś zapewne będzie tak samo. Nie wiem co mam robić poddac się o odejść czy walczyć pomagać mu. Przecież każdy to wie że na siłę nic się nie da..jeśli on nie pójdzie na terapię to go niezmusze.Ale co robić wszystko jest wspólne dzieci dom.!
      Dobrze że tobie...wam się udało bo dzięki temu mam nadzieję że odzyskam mojego męża który jest moim światem

      Usuń
    5. Cześć, zapewne ma problemy. Wierzę mu, rzecz w tym że 90% może i 95% problemów to bezpośrednie lub pośrednie efekty picia, pijanego zachowania czy myśli. Chodzi mi to o pewną nie dojrzałość. Kiedy ja przestałem pić w wieku 26 lat to emocjonalnie byłem 16-sto latkiem. Tak jak zacząłem pić, tak przestałem uczyć się odpowiedzialności. Więc mogłem już nie pić to i tak moje decyzje były bardzo nie dojrzałe. Życie, ważne by uczyć się na błędach. Oczywiście picie nie rozwiązuje problemów tylko je zwiększa. Natomiast czynny alkoholik lepszego sposobu nie zna na problemy. Możesz powiedzieć lub napisać twojemu facetowi że nie ma problemu tylko sprawę do rozwiązania, ma też rodzinę która chce mu pomóc w tym. Zacząć jednak trzeba od problemu picia, to wszystko. Oczywiście że jak zechce to pomagaj, na tym polega miłość. Nie na kiczu z seriali i tv. Jednak pamiętaj że nie przestaniesz za nikogo pić. A czasami pomóc to też być twardym a nie miętkim ;-) Pozdrawiam

      Usuń
    6. Dziękuję Ci za wszystko co piszesz...jesteś ogromnym wsparciem dla mnie bo niestety maz nie wrócił mimo że napisałam że go kochamy i pomożemy mu wystarczy że będzie tego chciał. On wie że ma problem ....zatem skoro nie wraca to chyba pomocy mojej nie chce. Nie powinnam już dzwonić do niego i pisać bo czuje ze się proszę by wracał. Czuję się samotna pewnie nie mniej niż on ale ja dla rodziny zrobiłbym wszystko, a On nawet nie podejmuje wyzwania 😭 tego nie rozumiem....smutne ale czy nie powinnam przestać na siłę ratować coś czego już może nie ma? Kocham go... ale od 3 dni jestem sama on nawet nie ma z nami kontaktu ...czy mogło się wydarzyć coś co go pchmelo do tego picia ??? Jak z nim rozmawiać jaka mam być?

      Usuń
    7. Przyczyn picia można szukać już w dzieciństwie a wcale nie trzeba mieć piekła w domu. Wystarczy brak zainteresowania czy autorytetu, zwłaszcza ze strony ojca. Może już nie proś na siłę. Zaczekaj bo i tak nic nie możesz zrobić. Poszukaj chociaż w necie grup Al-anon,poczytaj doświadczenia kobiet

      Usuń
    8. Wrócił....I zdał sobie sprawę że jest chory i w czwartek ma iść na spotkanie AA ale on troszkę w to nie wierzy jak spotkania mogą pomoc? Ja na pewno pójdę do Al-anon .Miałeś rację we wszystkim, dosłownie jest tak jak pisales nawet jeśli chodzi o jego dzieciństwo-nie miał dobrej relacji właśnie z tata. Będziemy walczyć z chorobą oboje. Dziękuję Ci za wsparcie - cieszę się że znalazłam twój blog i choć nadal mam małą wiedzę jak postępować i co robić, pewne rzeczy się zmienią.

      Usuń
    9. Bardzo się cieszę. Otóż tylko albo przed wszystkim rozmowa może pomóc. Mam na blogu tekst Grupa wsparcia, tam wyjaśniam o co chodzi :-) powodzenia, jak coś to piszcie.

      Usuń
    10. Cześć, właściwie to nie wiem od czego zaczac.. maz nie pije i dzis byl na tej grupie AA ...i niby wszystko dobrze, ale nie wiem czy to kazdy tak czy tylko On, ale czuje ze sie odsunal. Wrocil z tej grupy i nic nie mowi.wiem ze co bylo na grupie to "tajne" ale nawet nie mowi o sobie jak sie czuje ...trace z nim kontakt .W zasadzie mam wrażenie że ma tajemnice to ciezko opisac, ale to tak właśnie czuje. Obawiam sie czy dam rade -Ja 😟

      Usuń
  8. Cześć, odstawił butlę, w jego głowie dzieje się bardzo dużo. Ważne żeby to nie trwało zbyt długo. To że nie pije to super, ale to początek drogi. Trzeźwiejący alkoholik to ktoś przy kim lubi się być jak kolwiek narcystycznie to brzmi. Alkoholik na głodzie to kłujący kaktus. Ciężko z takim człowiekiem być. Daj czas czasowi, ja przez pierwszy miesiąc też byłem jakiś taki inny w stosunku do żony. Posłuchaj jak coś to pisz, czy piszcie do mnie na email. Będzie bezpieczniej :-) Wesołych świąt Wielkanocnych :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo prawdziwy tekst.. Niestety też mam ten problem co prawda nie mamy dzieci nie jesteśmy nawet małżeństwem... Byliśmy w związku 4 lata mieszkaliśmy razem 3. On ciągle pił, przestawał obiecywał że już nie będzie, zaczynał chodzić na terapię ,przestawał i tak to trwa już 5 rok moimi tego że już nie mieszkamy razem , nawet teoretycznie się już rozstaliśmy... Jednak ciągle się spotykaliśmy, ale nic się między nami nie zmieniło, ciągle tkwimy w tym samym kłamstwie:( Zawsze tłumaczyłam to sobie tym że miał ciężkie dzieciństwo, że na pewno potrafię mu jakoś pomóc, już tyle razy zrywaliśmy kontakt a potem znów go mieliśmy. Ale po 5 latach powiedziałam koniec po tym jak kolejny raz mnie okłamał że nie pije , a pił... Nie mam z nim kontaktu od tygodnia wiem że to prawie nic.. że już tyle razy to przerabialiśmy , i pewnie się odezwę do niego!
    Ale na prawdę chcę skończyć z takim życiem , bo to nie życie tylko ciągłe zamartwianie się co się dziś wydarzy.. Najgorsza jest ta świadomość że jak sobie coś zrobi to będzie Twoja wina ... że to przez to że go zostawiłaś.. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, może czas być pierwszy raz konsekwentnym? Twój facet nie jest konsekwentny w trzeźwieniu, ty też. Może jak któreś z was naprawdę coś zmieni to i może drugie się obudzi? A jak nie? Nigdy, absolutnie nigdy nie odpowiadasz za to co inni robią. Za małe dzieci odpowiadamy, tu się zgodzę. Pomiń uzależnienie Twojego faceta, zostaw jego dzieciństwo, odpowiedz sobie na pytanie czy tak wygląda mężczyzna Twojego życia? Nie oceniam go, napewno ma wspaniałe cechy! Ale czas zdecydować, czas podjąć decyzję. Terapia współuzależnień dla Ciebie bardzo mile wskazana, gdzieś też masz jakiś deficyt który warto czy nawet trzeba odkryć, mimo że boli na początku.

      Usuń
  10. Dzięki ślicznie za odpowiedź właśnie czegoś takiego potrzebowałam, jak to się mówi zdania kogoś postronnego z zewnątrz ... a nie znajomych :( Na pewno tak nie wygląda mężczyzna mojego życia, i wiem że jedynym rozwiązaniem jest zostawienie go z problemem który ma żeby przede wszystkim sam go dostrzegł, i chciał coś z tym zrobić. Póki co wierzę że będę konsekwentna i będę robiła wszystko żeby się do niego nie odzywać i nie dać się kolejny raz namówić do powrotu i kolejnej szansy.. :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej! Skoro tutaj jestem to pewnie mam problem jak wiele innych osób... Otóż mam cholerny... Jestem jedną z tych osób które dosyć szybko powiedziały STOP PROCENTOM. Pewnie dlatego że wychowywałam się w domu, gdzie ojciec pił chociaż pracował, baaa- załozył firmę i żyło się jakoś. Firma nadal jest tyle że ojca brak... Moja mama nie zrobiła nic, by tato przestał pić. Nawet nie zabroniła mu wysyłać mnie po alkohol. Ja, mała dziewczynka do sklepu kilka razy dziennie gnałam po browary. W momencie kiedy zaczęłam rozumieć że coś jest nie tak nastąpił mój bunt. Jak myślicie? Co zrobiła moja mama? Nic. Kompletnie nic toteż od 15 roku życia wychowywali mnie dziadkowie. Buntowałam się alkoholizmowi ojca bardzo. Wkurzało mnie to wszystko, denerwowało a moja mama nie robiła nic. Dlatego dlaojca stałam się wrogiem numer 1- bo zaczęłam walczyć z jego alkoholem. Nie wiedziałam wówczas że sama będę miałą problem...
    ...problem duży... Tak- nie ukrywam że teraz dopiero w wieku 30 lat widzę że coś tu w moim życiu nie gra. Mam dzieci które sama wychowuję. Chciałabym mieć rodzinę- kochającą się, ale widocznie nie jest mi pisana. Dlaczego? Mój były mąż- dzieciorób bez konsekwencji, zabawia się używkami i kto wie czym jeszcze. Osoby któe mnie interesowały zawsze miały jakieś problemy... Pewnego razu myślałam nawet że trafiłam rzeczywiście na miłość swojego życia. Zaręczyny, wspólne mieszkanie i ciężkie zderzenie się z rzeczywistością... Tak tak- oszukuje mnie że tak nie jest, krzyczy, wyzywa jak jest podpity ale...tak według mnie jest alkoholikiem. Tyle że się wcześniej maskował. Przyszły problemy, mój pobyt w szpitalu, potem jego, rozplanowanie co zrobić z dziećmi podczas tych wszystkich przeżyć do tego frustracja, bo staraliśmy sie o swoje własne... i jego zacna mamusia (kłamliwa pani)- zaczęło się... Picie i obwinianie mnie że ja mu nie pozwalam, bo mówię że śmierdzi piwskiem. A on przecież tylko dwa piwa wypił i że ja mam o to do niego pretensje. A że wiem że do tych dwóch piw było coś jeszce a on sie przyznać nie chciał, bo wolał sie drzeć i stwierdzić, że kumple mówią ze chcę z niego pantoflarza zrobić. Dodając również że mówią że sobie kobietę z przychówkiem wziął.No sorry ja nie ukrywałam niczego. Dlatego co zrobiłam? Spakowałam przychówek i siebie i wróciłam do siebie. Oczywiscie początkowow myślał że robię sobie żarty ale...dzieci zapisałam do innej szkoły i zrezygnowałam z pracy. Chwilowo dało mu to do myślenia ale... to tylko chwilowo, bo...on tęskni. No cóż ja też tęsknię za człowiekiem którego poznałąm niegdyś, za tym który się oświadczył. Nastał moment w którym oznajmił że sie zmieni tylko "wróćcie do mnie". Jak myślicie co zrobiłam? Nie zmieniaj sie,a bądź sobą. Jeśli rzeczywiscie jesteś taki kochany to powrócisz na właściwy tor. Póki co czekam i obserwuję...
    Co robi mój narzeczony? Dziś chyba odleciał, bo nie dzwoni, nie pisze. Zanim odleciał odebrałam kilka jego telefonów, gdzie głos (tak poznaję kiedy jest w stanie delikatnej nieważkości- ma słabą pamięć) był jaki był;) a odzywki i podejrzenia żenujące. Tak- nieustane podejrzenia o zdradę, o to że kogoś mam to norma kiedy jest na alkoholowym haju.
    Jutro podobni ma się zaszyć. Ale w to też nie wierzę. Coraz bardziej otwierają mi się oczy na fakt że potrzebuję pomocy fachowca. Wiem jedno- póki co muszę nauczyć się żyć w zgodzie z samą sobą.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć, pięknie to podsumowałaś, nauczyć się żyć w zgodzie ze sobą. Tylko uwierz mi że nie poradzisz sobie sama. Sporo przeżyłaś, od dziecka. Poszukaj pomocy specjalisty, zacznij terapię dla DDA, myślę że to najpierw. Pierwszy i drugi facet jest wzorcem mężczyzny jaki znasz. I nic że w życiu byś tak nie chciała. Wiele decyzji podejmujemy z automatu. Pierwszym mężczyznom każdej młodej dziewczyny jest jej ojciec. To na nim buduje ona zdanie o innych facetach. To że obaj pili nie jest dziwnym przypadkiem.
    Co do wszywki to mam takie zdanie, w dupe se można ją wsadzić ;-) oczytaj ten artykuł: http://bezzniewolenia.blogspot.com/2017/01/czy-wszywka-dziaa.html
    No i nie daj sobie wmówić że nie zasługujesz na rodzinę. Nic nikomu nie jest pisane, chociaż każdy z nas jest do czegoś powołany. Co my z tym zrobimy to nasza wola. W pierwszej kolejności dbaj o siebie i o dzieci, poproś kogoś o pomoc, poszukaj terapii, myślę że zacznij od DDA

    OdpowiedzUsuń
  13. Za pośrednictwem MMP www.mmp.net.pl kupiłem wymarzone mieszkanie. Gorąco polecam!

    OdpowiedzUsuń