Proszę mi powiedzieć jak to jest z...miłością... tzn czy mężczyzna uzależniony od piwa,wódki,tabletek psychotropowych, od pracy, czy potrafi kochać?
Każdy uzależniony jest paskudnie poraniony ale przed wszystkim jest egoistą a to z definicji przekreśla miłość. Posłuchaj, w każdym, nawet w najgorszym alkoholiku, narkomanie itd. jest odrobina światła co nie zmienia faktu że taka osoba w pierwszej kolejności myśli o zaspokojeniu własnych potrzeb. Alkoholik, czynny alkoholik stawia alkohol czy inne używki nad pozostałe wartości więc jeżeli pytasz czy bardziej kocha Ciebie czy butlę to powiem tak, być może i to całkiem możliwe gdzieś głęboko w środku kocha Ciebie i bliskich jednak ja uważam że najlepszym sposobem na sprawdzenie tego są te słowa: "Po owocach ich poznacie" a jak się domyślam po owocach wychodzi że jednak bardziej kocha butlę...
Tak, dla czynnego alkoholika pierwszą kochanką jest butelka. Czy to znaczy że masz się na nim mścić lub litować? Kłamstwo wybiera niemal zawsze skrajności więc nie! Trzeba oddzielić alkoholizm i postępowanie od człowieka i nie oceniać całości a po prostu jego chorobę jak by to była cukrzyca. Jedno jest pewne, nie zmotywujesz alkoholika do leczenia głaszcząc go po głowie, musi sam odczuć konsekwencje picia a do tego jest potrzebna twarda miłość: LINK
Tak, dla czynnego alkoholika pierwszą kochanką jest butelka. Czy to znaczy że masz się na nim mścić lub litować? Kłamstwo wybiera niemal zawsze skrajności więc nie! Trzeba oddzielić alkoholizm i postępowanie od człowieka i nie oceniać całości a po prostu jego chorobę jak by to była cukrzyca. Jedno jest pewne, nie zmotywujesz alkoholika do leczenia głaszcząc go po głowie, musi sam odczuć konsekwencje picia a do tego jest potrzebna twarda miłość: LINK
Czy w uzależnieniu i współuzależnieniu nie gubi się miłość ?
Oczywiście że się gubi, jak nie ma relacji, rozmowy, radości z seksu, wsparcia, zrozumienia i akceptacji w różnicach mężczyzny i kobiety to się gubi. Nie trzeba żyć w trójkącie z butla by miłość się pogubiła. W związku z alkoholem nie ma zaufania a to już przekreśla miłość. Tak, wiem że zaufanie jest w pewnym sensie oczekiwaniem że ktoś zachowa się tak jak tego chce ale czy jest coś złego w tym że liczysz na to by facet nie wrócił na autopilocie do domu z wypłatą?
Małżeństwo polega na docieraniu się poprzez oczekiwania i akceptacje w drugiej osobie. Uważam że kiedy dwoje naprawdę chce dobrego związku to małżeństwo jest wspaniałą ścieżką rozwoju osobistego i duchowego, ale kiedy nie chcą współpracować to czeka ich "piekło", oczywiście tu, na ziemi. Ale to długi temat, więc powiem jeszcze raz, nie ma mowy by z alkoholem w nadmiarze stworzyć dobry związek. Ba, nie mam mowy kiedy ktoś przestanie pić a nie podejmie leczenia. To życie z granatem w tyłku, poczytaj sobie o nawrocie choroby alkoholowej i głodzie : LINK życie z alkoholikiem na głodzie to nieporozumienie!.
Powiem jeszcze więcej, kiedy się poznaliście zakładam że nie było takiego problemu lub byłaś zauroczona (nie mylić z miłością bo ją się wypracowuje latami, zauroczenie to nic więcej jak chemia w mózgu) więc mieliście podobny system wartości itd. Kiedy on czy ona przestanie pić i podejmie leczenie w AA lub terapii nie będzie jak kiedyś. Rozwój osobisty i duchowy zwiększy wrażliwość, zmieni się system wartości i nagle zaczniecie się mijać. Kiedy jedno idzie do przodu a drugie zostaje to za kilka lat nie będziecie mieli o czym rozmawiać. Jesteście jako para jednym i całość powinna się rozwijać a nie ja nie pójdę na terapie bo to on chla. Oczywiście podstawowym problemem jest alkoholizm i to z nim trzeba się najpierw uporać ale z doświadczenia wiem że kiedy alkoholik naprawdę trzeźwieje nie zawsze jest jak by się oczekiwało...
Małżeństwo polega na docieraniu się poprzez oczekiwania i akceptacje w drugiej osobie. Uważam że kiedy dwoje naprawdę chce dobrego związku to małżeństwo jest wspaniałą ścieżką rozwoju osobistego i duchowego, ale kiedy nie chcą współpracować to czeka ich "piekło", oczywiście tu, na ziemi. Ale to długi temat, więc powiem jeszcze raz, nie ma mowy by z alkoholem w nadmiarze stworzyć dobry związek. Ba, nie mam mowy kiedy ktoś przestanie pić a nie podejmie leczenia. To życie z granatem w tyłku, poczytaj sobie o nawrocie choroby alkoholowej i głodzie : LINK życie z alkoholikiem na głodzie to nieporozumienie!.
Powiem jeszcze więcej, kiedy się poznaliście zakładam że nie było takiego problemu lub byłaś zauroczona (nie mylić z miłością bo ją się wypracowuje latami, zauroczenie to nic więcej jak chemia w mózgu) więc mieliście podobny system wartości itd. Kiedy on czy ona przestanie pić i podejmie leczenie w AA lub terapii nie będzie jak kiedyś. Rozwój osobisty i duchowy zwiększy wrażliwość, zmieni się system wartości i nagle zaczniecie się mijać. Kiedy jedno idzie do przodu a drugie zostaje to za kilka lat nie będziecie mieli o czym rozmawiać. Jesteście jako para jednym i całość powinna się rozwijać a nie ja nie pójdę na terapie bo to on chla. Oczywiście podstawowym problemem jest alkoholizm i to z nim trzeba się najpierw uporać ale z doświadczenia wiem że kiedy alkoholik naprawdę trzeźwieje nie zawsze jest jak by się oczekiwało...
Czy łatwo jest pomylić miłość z litością?
Tak, to tak zwana małpia miłość, znaczy nie wiem czy tak zwana oficjalnie bo to zwrot jakiego moja żona używa :-) Miłość jest bardzo nadwyrężonym pojęciem. Kochać nie znaczy się na wszystko godzić ba taka miłość może krzywdzić. Aby dorosła osoba cokolwiek osiągnęła w życiu musi się uczyć odpowiedzialności za siebie, za bliskich i za podwładnych. Może to staroświecko brzmi ale tak jest. Małpia miłość to niby pomaganie ale tak naprawdę szkodzenie. Jak się sprząta po alkoholiku to zdejmuje się konsekwencje z jego picia a więc też szansę na naukę odpowiedzialności za siebie. Jak się za dziecko robi lekcje to to samo. Kochać to powiedzieć komuś prawdę jeżeli ta ma mu pomóc. Jeżeli nikt bliski Ci nie powiedział czegoś niewygodnego w ostatnim roku znaczy że nie otaczają Cię ludzie którzy Cię naprawdę kochają. Oczywiście nie mam na myśli zwykłego hejtu a coś co by Ci pomogło. Błędy popełniamy wszyscy, jeżeli chcemy się na nich uczyć to trzeba to przyjąć do wiadomości :-)
Ja rozumiem że ciężko się patrzy, zwłaszcza matce jak jej ukochane dziecko się zatraca ale nie można dorosłemu człowiekowi umownie tyłka podcierać bo to nie miłość a pycha. Moje dziecko, moje wychowanie, moja miłość, tak, moje, moje, moje. Nie, nikt nie należy do mnie i do Ciebie. Z wychowaniem dzieci jest jak ze strzałą, należy ją solidnie przygotować by w końcu ustawić w łuku i puścić. To nie moje, nie pamiętam kto to powiedział. Bardzo często jest tak że matka za wszelką cenę nie chce zaakceptować uzależnienia własnego dziecka bo musiała by uznać że "Moje" wychowanie gdzieś zawiodło chociaż częściowo... Więc sprząta ile wlezie po swoim kwiatuszku nazywając to miłością. No nie, miłość to nie poprawność polityczna. Oczywiście jak ktoś chla to nie może obwiniać wszystkich za to a się zabrać za robotę. Złe dzieciństwo czy dorastanie to nie zniżka na pierdolino, to solidna para butów do wędrówki na szczyt.
Czemu alkoholik nie chce się leczyć?
Bo ma wielkie ego. Każdy z nas ma ego i nikt nie lubi jak się nam zwraca uwagę i podważa światopogląd. Im większe ego tym większe przekonanie o własnej racji a racja jest jak dupa, każdy ma swoją. Prawda natomiast jest jedna nie rzadko zupełnie inna niż się na początku wydaje. Pójście na terapię, rozwój osobisty i duchowy zawsze wiąże się z podważeniem własnego światopoglądu, zawsze wiąże się z pokornym przyznaniem się do popełnionych błędów. Lekko nie jest powiedzieć przed sobą że przez ileś lat źle się postępowało bądź uparcie trzymało jakiejś fikcji. Można się przyzwyczaić bo pęknięcie bańki kłamstw na własny temat jest bardzo uwalniające ale nim się to stanie to lekko nie jest a strach jeszcze większy.
Wszyscy jednogłośnie mlaskamy że każdy popełnia błędy... tak ale kiedy ktoś zwraca nam uwagę to nie wielu chce z tego lekcje wyciągnąć... Wyobraź sobie że mówię Ci, pójdź na terapię współuzależnienia lub DDA a Twoje życie za kilka miesięcy będzie zupełnie inne a za dwa lata to sama się nie poznasz, oczywiście na plus. To jak, szukasz już najbliższego ośrodka terapeutycznego? No właśnie, wyobraź sobie że alkoholik ma z tym większy problem bo ma większe ego...
Wszyscy jednogłośnie mlaskamy że każdy popełnia błędy... tak ale kiedy ktoś zwraca nam uwagę to nie wielu chce z tego lekcje wyciągnąć... Wyobraź sobie że mówię Ci, pójdź na terapię współuzależnienia lub DDA a Twoje życie za kilka miesięcy będzie zupełnie inne a za dwa lata to sama się nie poznasz, oczywiście na plus. To jak, szukasz już najbliższego ośrodka terapeutycznego? No właśnie, wyobraź sobie że alkoholik ma z tym większy problem bo ma większe ego...
Dlaczego wie,że jest uzależniony, ale ma różowe okularki, przez które widzi same plusy.
Zaprzeczenie – jeden z narcystycznych mechanizmów obronnych znanych w psychologii i psychoanalizie, pokrewny wyparciu.
Zaprzeczanie to fałszowanie obrazu teraźniejszości poprzez nieprzyjmowanie do wiadomości realnych faktów, w celu odsunięcia negatywnych myśli i uczuć, które mogłyby się z tym wiązać. Spostrzeganie rzeczywistości zachodzi z unikaniem uświadomienia sobie jej przykrych aspektów. (wikipedia)
Mechanizm iluzji i zaprzeczeń, to jeden z trzech mechanizmów alkoholizmu. Więc alkoholik z definicji nie chce tak od razu podejmować leczenia.
A na słowo leczenie dostaje drgawek i mówi,że pójdzie owszem,ale jak wyjdzie to się nachleje do nieprzytomności.
Bo strach przed zmianą i przyznaniem się do błędu go paraliżuje, bo zrobi na złość (często piłem na złość żonie) ale to tylko tania prowokacja bo jak by nic mi nie gadała to bym inny powód znalazł do picia.
Czy trzeba koniecznie się rozstać,żeby naprawić miłość?
Nie, żeby naprawić miłość potrzebujecie oboje się rozwinąć, oboje potrzebujecie pomocy, oboje musicie się zmienić (oczywiście pijący bardziej) Konsekwencje picia mogą wzbudzić w alkoholiku iskrę do przerwania tego błędnego koła. Tylko konsekwencje to mogą zrobić ale niestety nie zawsze robią. Tak czy siak separacja może coś zmienić bo robiąc cały czas to samo nie oczekuj zmian. Czyli w sumie nic do stracenia a jest szansa na odzyskanie faceta w którym się zakochałaś z wielkim bonusem :-)
Czy to wogóle jest możliwe?
Nadzieja umiera ostatnia. Jak ja przestałem pić to chyba każdy potrafi a była to pierwsza rzecz w życiu co mi wyszła.
Czemu on nie rozumie,że mnie krzywdzi,że jest egoistą i jakby dzieckiem?
Bo jest uzależniony.
Najbardziej boli mnie gdy jednego dnia mówi,że mnie kocha,a po trzech dniach jednak dochodzi do wniosku,że jednak nic do mnie nie czuje.
Jest nie stabilny emocjonalnie, jak każdy uzależniony.
Ja wiem,że to ja coś żle robię,ale co?
Coś na pewno ale się nie katuj, podstawowym problemem jest alkoholizm mężczyzny z którym chcesz iść przez życie a nie Twoje wady. Na pewno je masz i oczywiście w terapii możesz je poznać i zlikwidować, chcesz? Powiedz facetowi na jasnych zasadach. Jak podejmie leczenie to ty z nim, jak nie to żegnaj. Bądź jednak gotowa na może chwilowe rozstanie, może na dłuższe... Życzę wam jak najlepiej i chętnie bym wam pomógł ale to wy, musicie postawić pierwsze kroki. Ty już kroczek masz za sobą, napisałaś do mnie. Jedno jest pewne, stojąc w miejscu (robiąc cały czas to samo) nic się nie zmieni...